Mecz Legia – Cracovia był ostatnim niedzielnym spotkaniem w 20. kolejce Ekstraklasy. Na stadionie w Warszawie zobaczyliśmy aż cztery gole (2:2).
- W Warszawie goli dziś nie brakowało
- Legia zremisowała z Cracovią 2:2
- Większość bramek padła w końcówce spotkania
Legia dwukrotnie podniosła się z kolan
Niedzielne zmagania w 20. kolejce Ekstraklasy kończył mecz na stadionie w Warszawie. Legia podchodziła do niego po dwóch kolejnych zwycięstwach odniesionych w 2023 roku. Tym razem na jej drodze stanęła Cracovia. Krakowianie w przypadku wygranej mogli awansować z siódmego na piąte miejsce. Z kolei Legia mogła zmniejszyć stratę do prowadzącego Rakowa z ośmiu do pięciu oczek.
Legia nie rozpoczęła niedzielnej potyczki dobrze. Od dziewiątej minuty na tablicy wskazującej wynik meczu, widniał rezultat 0:1. Golkiper Cracovii posłał długie podanie na połowę rywala, gdzie poważny błąd popełnił Filip Mladenovic. Serb wykonał zbyt krótkie podanie do Kacpra Tobiasza, z czego skorzystał Michał Rakoczy. Posłał on precyzyjny strzał w kierunku dalszego słupka. Do przerwy nie zobaczyliśmy już więcej goli.
Po zmianie stron Legia zmarnowała doskonałą sytuację na doprowadzenie do remisu. Josue podszedł do rzutu karnego, ale uderzył tak, że jego strzał w środek bramki obronił Niemczycki. Golkiper Cracovii skapitulował dopiero w 80. minucie. Bartosz Slisz dośrodkował w pole karne, a tam odnalazł się Maik Nawrocki, który zachował się jak rasowy napastnik i dał Legii remis. Warszawianie stracili go dwie minuty później. Najpierw interweniował Tobiasz, a później jego kolega z zespołu. Zagrożenie nie zostało jednak oddalone i Jakub Jugas trafił do siatki po uderzeniu z powietrza. W 87. minucie znów padł gol. Tym razem dla gospodarzy. Remis 2:2 zapewnił im Tomas Pekhart, który skorzystał z tego, że Niemczycki odbił futbolówkę pod jego nogi. Trafienie Czecha oznaczał podział punktów w Warszawie. Legia jest teraz wiceliderem tabeli, z siedmioma punktami mniej, niż Raków.
Komentarze