- W czwartek Lech Poznań mierzył się z Rakowem Częstochowa w ramach zaległego meczu szóstej kolejki Ekstraklasy
- Medaliki wyszły na prowadzenie w drugiej minucie, ale ostatecznie przegrały 1:4
- Bramki dla gospodarzy zdobyli Michał Gurgul, Filip Marchwiński, Kristoffer Velde i Adriel Ba Loua, zaś dla gości trafił Deian Sorescu
Lech nie dał szans Rakowowi pomimo szybko straconej bramce
Fani polskiej PKO BP Ekstraklasy zacierali ręce na czwartkowy hit pomiędzy Lechem Poznań a Rakowem Częstochowa. Sam początek zaległego meczu szóstej kolejki przyniósł wielkie emocje. Już w drugiej minucie gracze mistrza Polski wyszli na prowadzenie. Dawid Drachal otrzymał dobre długie podanie od Bena Ledermana i zagrał do Deiana Sorescu. Rumun bez problemów otworzył wynik.
Medaliki nie nacieszyły się jednak z prowadzenia długo. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Michał Gurgul na raty pokonał Vladana Kovacevicia.
Po pierwszym gongu gospodarze ewidentnie nabrali wiatru w żagle. Jeszcze w pierwszej połowie wyszli na prowadzenie. W 25. minucie Kristoffer Velde dostrzegł Filipa Marchwińskiego. 21-latek dał próbkę wielkich umiejętności; wygrał pojedynek fizyczny z Milanem Rundiciem, a następnie położył golkipera i wprowadził futbolówkę do pustej bramki.
Po zmianie stron obraz spotkania się nie zmienił. Na pół godziny przed końcem Fabian Piasecki uderzył celnie głową, ale nie mógł takim strzałem pokonać Bartosza Mrozka. A kilka minut później było już 3:1. Jesper Karlstroem świetnie przejął na środku pola i natychmiast uruchomił Velde. Szwed ruszył w drybling, zwiódł Bogdana Racovitana i pokonał bramkarza strzałem w krótki słupek.
W doliczonym czasie gry Kolejorz zaskoczył rywala jeszcze raz. Ostatecznie ładnym golem popisał się Adriel Ba Loua, ustalając wynik na 4:1. Obie ekipy sprezentowały dobre widowisko – zwłaszcza w pierwszej połowie. Ostatecznie, jednak, lepszy był Lech i gospodarze zasłużenie sięgnęli po komplet punktów. Dzięki temu awansowali na trzecie miejsce w tabeli.
Komentarze