Lech Poznań zremisował bezbramkowo z Radomiakiem Radom w pierwszej kolejce nowego sezonu PKO BP Ekstraklasy. W pierwszej połowie gospodarze mieli kilka dogodnych okazji, ale żadnej z nich nie zamienili na gola.
Dwa nieuznane gole i przebłyski Ishaka to za mało
Lech Poznań na początku spotkania wyglądał na drużynę zdeterminowaną do mocnego wejścia w nowy sezon. Już w piątej minucie Bartosz Salamon znalazł drogę do siatki, ale powtórki pokazały, że stoper złamał linię spalonego. W kolejnych minutach ze świetnej strony pokazał się Mikael Ishak. W 26. minucie Michał Skóraś obsłużył Szweda precyzyjnym podaniem, ale choć napastnik Kolejorza skierował piłkę do bramki, arbiter ponownie dopatrzył się spalonego. Kolejnej okazji gospodarzy ponownie nie byłoby bez Ishaka. Napastnik pięknym podaniem piętą uruchomił Jakuba Kamińskiego, ale uderzenie 19-latka obronił dobrze dysponowany Filip Majchrowicz. Kilka minut wcześniej odgryzł się beniaminek z Radomia, ale Luis Machado huknął w poprzeczkę. Portugalczyk mógł świetnie przedstawić się kibicom Ekstraklasy, ale jeszcze przed przerwą do zmarnowanej okazji dorzucił kontuzję, przez którą przedwcześnie opuścił boisko. Jeszcze przed zmianą stron ponownie przypomniał o sobie Ishak, który złożył się do potężnego strzału sprzed pola karnego, ale piłka po uderzeniu Szweda obiła poprzeczkę.
Po zmianie stron mecz znacznie stracił na tempie. Dość powiedzieć, że najgroźniejszą okazją do zdobycia gola było uderzenie Pedro Tiby z 69. minuty, gdy Portugalczyk strzelił z nieprzygotowanej pozycji na linii szesnastego metra. Kolejorz nie zdołał wykorzystać przewagi z pierwszej połowy i ponownie rozpoczyna sezon od falstartu – tym razem remisując z beniaminkiem.
Komentarze