Pogoń Szczecin pokonała w niedzielę Wisłę Płock 1-0 po golu w doliczonym czasie gry. Wcześniej świetną okazję do zdobycia bramki miał Sebastian Kowalczyk, lecz sędzia nie uznał jego trafienia z rzutu karnego. Pomocnik Portowców w momencie strzału dotknął piłkę obiema nogami.
- Pogoń Szczecin pokonała Wisłę Płock 1-0
- W trakcie meczu doszło do kuriozalnej sytuacji
- Trafienie Sebastiana Kowalczyka z rzutu karnego nie zostało uznane
Kosztowny błąd Kowalczyka
Pogoń Szczecin w Płocku tworzyła sobie wiele okazji strzeleckich i była blisko wyjścia na prowadzenie. Na drodze stawał natomiast świetnie dysponowany w bramce Nafciarzy Krzysztof Kamiński. Po zmianie stron nadarzyła się dla Portowców kapitalna szansa do zdobycia pierwszego gola.
W polu karnym Wisły Adam Chrzanowski sfaulował Lukę Zahovicia, w związku z czym sędzia Piotr Lasyk podyktował jedenastkę. Do siatki trafił Sebastian Kowalczyk, lecz bramka nie została uznana. W trakcie dobiegania do piłki pomocnik Pogoni poślizgnął się i dotknął ją obiema nogami. Futbolówka wylądowała w siatce, ale przepisy w takich sytuacjach są bezwzględne – arbiter nie uznał gola i nakazał Wiśle Płock wznowić grę od własnej bramki.
Finalnie Pogoń dopięła swego i objęła prowadzenie. W doliczonym czasie gry skutecznie z dystansu uderzył Waham Biczahczjan. Jego strzał nie był zbyt dobry, piłka leciała po ziemi, lecz mimo wszystko zaskoczyła Kamińskiego. Pomimo sporych problemów i kuriozalnej sytuacji z rzutem karnym, Portowcy wywieźli z Płocka komplet punktów.
Zobacz również:
Komentarze