- Na sobotę zaplanowane są trzy mecze Ekstraklasy. Wszystkie odbędą się zgodnie z planem, pomimo trwania żałoby narodowej
- Marcin Stefański mówi o tym, jak wyglądałby plan B, gdyby jednak nie dało się grać
- Ekstraklasa pozostawia klubom wolną rękę w kwestii “obchodzenia” żałoby
Żałoba narodowa, a Ekstraklasa
Przemysław Langier (Goal.pl): Usłyszeliście o żałobie narodowej i co się działo dalej?
Marcin Stefański: Chcieliśmy podjąć decyzję wychodząc naprzeciw oczekiwaniom społecznym i władz państwowych, natomiast zwróciliśmy też uwagę, że uroczystości pogrzebowe w Watykanie nie pokrywają się godzinowo z meczami Ekstraklasy. Gdyby się pokryły, granie w piłkę byłoby nietaktem. Oczy wszystkich byłyby skierowane w inne miejsce, a my nie chcielibyśmy “konkurować” z najważniejszym wydarzeniem na świecie.
Czyli gdyby pogrzeb odbywał się o godzinie 15, meczów by nie było.
Ponieważ transmitowane jest każde spotkanie, dlatego prawdopodobnie przełożylibyśmy godzinę meczu. Natomiast skoro nie ma kolizji, nie trzeba było tego robić. Inna sprawa, że byliśmy przygotowani na różne warianty. Cały czas byliśmy w kontakcie operacyjnym z władzami państwowymi, a o wszystkich naszych działaniach informowaliśmy na bieżąco. Spotkało się to z zupełnym zrozumieniem. Braliśmy też pod uwagę to, co planują inne ligi z krajów katolickich – poza Włochami, które są pod tym względem specyficzne, choć tam nie chodzi wyłącznie o kwestię niegrania dla zasady, ale też z powodów bezpieczeństwa. We Włoszech państwo w sobotę przekierowuje swoje działania na inne tory, natomiast w kilku krajach zapadła decyzja o minucie ciszy. Swoją drogą, jeden z moich kolegów jest Argentyńczykiem i czasem rozmawiamy o piłce. Kiedyś po śmierci Diego Maradony mówił mi, że dla zmarłego nie ma lepszego sposobu na jego uczczenie, niż rozegranie meczu ku jego pamięci. I to jest dokładnie to, co robi teraz klub San Lorenzo, które w poniedziałek zagra swoje spotkanie ligowe, oczywiście z odpowiednią oprawą. Skoro tamten mecz się odbędzie, to tym bardziej powinno się grać w Polsce.
I taki komunikat przekazaliście do klubów.
Tak, z prośbą o uszanowanie tego dnia w sposób godny. Kluby wiedzą, jak postępować. Nie narzucamy żadnych konkretnych zachowań – jeśli ktoś zechce grać z czarnymi opaskami, nie widzimy przeszkód. Spotkania poprzedzi minuta ciszy, natomiast tak pół żartem, pół serio powiem, że na pewno nie zabraniamy radości po golach. Swoją drogą papież często podkreślał, że jednym z największych zadań piłki nożnej, jest przynoszenie radości. Zakazywanie gry w piłkę tej radości by nie przyniosło.
Zobacz WIDEO: Nowa twarz w Legii. Ekspert wskazuje plusy i minusy
Brak opraw muzycznych i minuta ciszy dotyczą meczów sobotnich, czy całej kolejki?
Sobotnich. Związaliśmy to ściśle z decyzją dotyczącą żałoby.
Czyli podsumowując – dużego zagrożenia, by mecze się nie odbyły, nie było.
Raczej chodziło o to, by nie podejmować decyzji pod wpływem emocji, które pojawiły się błyskawicznie po ogłoszeniu decyzji o żałobie. Poza tym chcieliśmy przedyskutować z klubami kwestie organizacyjne, bo doprowadzenie do meczu to olbrzymie przedsięwzięcie finansowo-logistyczne. Myślę, że decyzja, która została podjęta, jest najlepszą z możliwych.
Nie było klubów, które nie chciały grać ze względu na żałobę?
Nie, natomiast błyskawicznie chcieliśmy się przygotować na sytuację, w której nie dałoby się rozegrać meczów. Gdyby tak się stało – mecze odbyłyby się w przyszłym tygodniu. Znaleźliśmy razem z Canal Plus potencjale rozwiązania, za co też chciałem podziękować telewizji. Wszyscy stanęli na wysokości zadania.
Komentarze