Prezes GKS-u dla Goal.pl: Nie próbuję kombinować w swoim życiu [WYWIAD]

- Ufam Opatrzności Bożej. Nie próbuję kombinować w swoim życiu. Co ma się przydarzyć, to się przydarzy. Przyjmuję z dobrodziejstwem inwentarza to, co mnie spotyka każdego dnia - mówił w rozmowie z Goal.pl prezes GKS-u Katowice – Krzysztof Nowak.

Prezes GKS-u Katowice – Krzysztof Nowak
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Prezes GKS-u Katowice – Krzysztof Nowak
  • GKS Katowice ostatnio dopadła pewnego rodzaju niemoc. Ogólnie jednak beniaminek rozgrywek cieszy swoją grą oczy postronnego kibica
  • Na temat odnajdywania się w nowej rzeczywistości, a także o tym, co czeka wkrótce Trójkolorowych w rozmowie z Goal.pl wypowiedział się prezes klubu Krzysztof Nowak
  • Sternik katowiczan nie mówił tylko o samej piłce nożnej czy codzienności, ale też o tym, kim chciał zostać w przeszłości i czy ma czas na relaks. Ponadto opowiedział o planach rozbudowy działu marketingu w GieKSie czy koncepcji na powstania nowego Sklepu Kibica
  • W rozmowie z 52-latek został też poruszony wątek ewentualnego spotkania otwarcia na nowej arenie przy ulicy Nowa Bukowa

Prezes GKS-u Katowice o swoich marzeniach z dzieciństwa

Łukasz Pawlik (Goal.pl): Kim chciał zostać w przeszłości młody Krzysztof Nowak?

Krzysztof Nowak (prezes GKS-u Katowice): – Marzyłem o tym, aby zostać wybitnym lekkoatletą. Moimi idolami w przeszłości byli tacy sportowcy jak na przykład Jacek Wszoła. Dla mnie jako osoby wychowanej w małej wiosce w województwie kieleckim sport był bardzo ważną dziedziną życia i próbowałem wszystkiego, co się da w nim. Próbowałem skakać o tyczce, ale ostatecznie wzrost mi nie pomagał. Biegałem też przez płotki. Zanotowałem nawet jeden występ w 1985 roku jako reprezentant Polski. Zawsze chciałem być w sporcie. Chciałem być też trenerem. Zostałem natomiast działaczem i w tym się realizuję.

Mówił pan dużo o lekkiej atletyce, a co z piłką nożną?

Grałem w piłkę w czasach szkolnych, a także interesowałem się nią w wydaniu reprezentacyjnym. Jako młody chłopak, gdzie na wioskę był praktycznie jeden telewizor, oglądaliśmy w świetlicy wiejskiej, to jak reprezentacja Polski rywalizowała na mundialu w Niemczech. Miałem wówczas sześć lat. Najbardziej utkwił mi w pamięci mecz przeciwko Haiti wygrany 7:0 przez Biało-czerwonych. Pierwszy świadomie oglądany mundial przeze mnie był z kolei rozgrywany w Argentynie, gdzie polska drużyna zawiodła oczekiwania wielu. Powszechna była narracja, że reprezentacja Polski na ten turniej ma mocniejszą kadrę niż cztery lata wcześniej. Oprócz graczy, którzy grali na mistrzostwach świata w 1974 roku, byli też między innymi Zbigniew Boniek czy Adam Nawałka. Reprezentacji zatem dopingowałem zawsze.

Tylko u nas

Jak to natomiast wyglądało z piłką klubową?

W latach 80. nie było innej opcji i kibicowało się Widzewowi Łódź. Tym w pewnym sensie podpadłem kibicom GKS-u Katowice. Tłumaczyłem to jednak w ten sposób, że byłem po prostu pod wrażeniem drużyny, której barwy reprezentowali między innymi tacy zawodnicy jak: Józef Młynarczyk, Władysław Żmuda, Włodzimierz Smolarek czy Zbigniew Boniek. Będąc już natomiast w Katowicach, nie dało się nie śledzić tego, co w GieKSie. Wówczas były sukcesy w postaci co prawda tylko wicemistrzostwa Polski, ale jednak. Był po tym niedosyt, ale też trzeba to docenić. Ponadto GKS wygrywał też Puchary Polski. Po tym, jak natomiast zostałem prezesem klubu, gdy tę propozycję złożył mi prezydent Katowic Marcin Krupa, to wsiąknąłem w GieKSę całkowicie.

Radość po spektakularnym sukcesie

Pół żartem pół serio proszę ujawnić, jak długo trwała feta po awansie do PKO BP Ekstraklasy, bo chyba nigdzie to nie wybrzmiało…

Tak się składa, że z Gdyni po wygranym meczu z Arką (1:0) wracałem z żoną. Kibice natomiast wracali tego samego dnia specjalnym pociągiem. Wydarzenia związane z celebracją awansu były dwa. Najpierw zaraz po powrocie ze spotkania, gdy w nocy pod Spodkiem spontanicznie cieszyliśmy się wraz z fanami, którzy wrócili ze spotkania jako ci kibice najwierniejsi z wiernych. Bardziej oficjalna celebra miała natomiast miejsce następnego dnia. Trudno w związku z tym ocenić, jak długo się cieszyliśmy. To był bardzo intensywny czas. Działo się dużo. Wszystko się fajnie potoczyło. To było prawdziwe święto sportu w Katowicach. Szybko jednak trzeba było się wziąć do pracy, na którą nie byliśmy w pełni przygotowani. Wiedzieliśmy jednak, co trzeba poprawić i usprawnić i od nowego tygodnia działaliśmy już na pełnych obrotach.

Nie ma rzeczy niemożliwych dla GieKSy

28 lutego 2025 roku zacznie się tak naprawdę trzeci rok pana pracy w GKS-ie Katowice. Jak się pan odnajdywał w tej rzeczywistości?

Jestem działaczem sportowym od wielu lat. Byłem przez 14 lat dyrektorem AZS AWF Katowice, gdzie odnosiliśmy ogromne sukcesy. Wygraliśmy 10 medali olimpijskich, a także łącznie 90 medali na mistrzostwach Europy, mistrzostwach świata czy na uniwersjadach. Trafiłem zatem do GKS-u Katowice z klubu, który tworzyłem, z przeświadczeniem, że najważniejsze są sukcesy i do tego trzeba dążyć. Trafiając do GieKSy – poza kibicami – nie odniosłem wrażenia, że jest wielkie oczekiwanie awansu do PKO BP Ekstraklasy. Fani nie mogli znieść tego spokoju i uśpienia, ale wewnątrz klubu podchodzono do tego ze spokojem. Jako osoba, niemająca wcześniej doświadczenia w pracy w klubie, gdzie dominują sporty zespołowe, chciałem to zmienić. Najważniejsze wyzwanie, jakie sobie stawiałem, to ruszyć piłkę nożną. To było oczko w głowie wszystkich w Katowicach.

  • Dar z niebios dla polskiej piłki

Kiedy dostrzegł pan po raz pierwszy potencjał na to, że GKS może awansować do elity?

To było przy okazji pamiętnego spotkania derbowego przy Bukowej, w którym GKS mierzył się z Ruchem Chorzów. Wszystko w tym meczu zagrało. Trybuny były wypełnione do ostatniego miejsca, a drużyna wygrała. Wówczas pomyślałem sobie, że w kolejnym sezonie celem minimum musi być miejsce co najmniej w strefie barażowej. Pojawiły się krytyczne komentarze. Jako urodzony optymista jednak wierzyłem w to, co sobie w głowie ułożyłem. Inspirowałem się Puszczą Niepołomice. Klub, który też wyróżniał się skromnym budżetem, ale jednak potrafił namieszać w 1 Lidze i wywalczyć awans do PKO BP Ekstraklasy. Chciałem, aby GKS poszedł też tą drogą. Jeśli ktoś mi mówił, że klub z miasta najszybciej rozwijającego się w Polsce, nie może wywalczyć awansu do elity, to ja się z tym po prostu nie zgadzałem. Mamy Międzynarodowe Centrum Kongresowe, Narodową Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia, Muzeum Śląskie czy słynny Spodek, dlatego to miasto stać było na to, aby mieć również klub w elicie polskiej piłki. Powiedziałem wprost, że miejsce GKS-u jest w Ekstraklasie.

O finansach i organizacji klubu słów kilka

W październiku pojawiła się informacja o podwyższeniu kapitału zakładowego spółki z ponad 85 do blisko 93 milionów złotych. To znaczy, że sytuacja finansowa klubu staje się coraz stabilniejsza?

Po awansie do PKO BP Ekstraklasy przygotowaliśmy analizę, jakie są koszty utrzymania zespołu w elicie w porównaniu do tego, jak to wygląda w 1 Lidze. Wiedzieliśmy od początku, że nie możemy popełnić błędów innych beniaminków z ostatnich lat. Nie chcieliśmy iść drogą ŁKS-u i Ruchu Chorzów, które po jednym sezonie spadły z PKO BP Ekstraklasy. Zatem podjęliśmy decyzję o tym, aby pozyskać zawodników, którzy poprawią natychmiast jakość w drużynie. Wiadomo, że to musiało wiązać się z większymi kosztami. Stąd też konieczne było podwyższenie kapitału. Tym bardziej że zdawaliśmy sobie też sprawę, że w związku z awansem do elity zawodnicy mogą liczyć na podwyżki swoich zarobków o mniej więcej 30 procent.

Jaki jest budżet klubu?

Jest stabilny. Dzięki środkom z PKO BP Ekstraklasy i CANAL+ to bez wątpienia suma, która może pozwolić nam na spokojne utrzymanie w gronie najlepszych drużyn w Polsce.

We wrześniowym wywiadzie dla tygodnika “Piłka Nożna” mówił pan, że ma pomysł na przyciągnięcie biznesu do klubu. Może przekazać pan jakieś konkrety?

Mówiąc o tym, trzeba przede wszystkim przypomnieć, że zanim trafiłem do klubu, to praktycznie nie funkcjonował w nim dział marketingu. Zajmowała się tymi sprawami tylko jedna osoba. W sierpniu została przygotowana specjalna analiza dotycząca nie tylko piłki nożnej męskiej, ale też kobiecej, siatkówki, hokeja na lodzie oraz Akademii Młoda GieKSa. Obraz jest smutny, ale daje nam pole do popisu, jak przygotować ofertę marketingową na poziomie klubu ekstraklasowego. Mamy na dzisiaj w marketingu cztery osoby. Piszemy powoli oferty do dużych sponsorów, ale czeka nas jeszcze mnóstwo pracy nad zrobieniem profili kibica. Wiemy, co trzeba poprawić, więc na tych płaszczyznach będziemy robić wszystko, aby usprawnić działania klubu.

Potrzeba rozbudowy konkretnych działów w GieKSie

Z raportu finansowego spółki sprzed kilku miesięcy wynika, że w klubie pracuje 20 ludzi. Jak na wielosekcyjny klub to bardzo skromnie. Czy coś się na tej płaszczyźnie zmieni i docelowo do ilu osób według pana liczba pracowników powinna się zwiększyć?

Staram się uczyć od najlepszych. Docierały do mnie głosy, że w Legii Warszawa w samym marketingu pracuje 30 osób. Z kolei w GKS-ie łącznie pracują 23 osoby. To pokazuje wyraźnie jaka jest różnica między klubami i w jakim kierunku powinna zmierzać GieKSa. Klub stoi przed wieloma wyzwaniami. Zmieni się siedziba klubu, a co za tym idzie, także miejsce spotkań biznesowych stanie się bardziej atrakcyjne dla naszych potencjalnych partnerów. Musimy to wykorzystać. Konieczne będzie zatem rozbudowanie naszej sieci sprzedaży. Prawda jest taka, że przy czterech sekcjach w klubie, powinny działać cztery działy marketingu. Wzmocnień potrzebuje też nasz departament komunikacji. Gdy w jeden weekend na wyjazdach grają dwie drużyny GKS-u w różnych sekcjach, to jest duże wyzwanie logistyczne dla nas, aby to spiąć. Jest zatem, co poprawiać. Trzeba jednak czasu i cierpliwości, aby pewnie działania zostały wdrożone.

Jest plan zorganizowania meczu otwarcia nowej areny z jakimś zagranicznym przeciwnikiem?

Jesteśmy cały czas w kontakcie z właścicielami stadionu, czyli z przedstawicielami miasta Katowice. Na nowej arenie jest już wyłożona murawa. Trwają natomiast procesy odbiorów, jeśli chodzi o stadion. Czy jesteśmy w stanie wcisnąć w terminarz mecz otwarcia na nowym stadionie? Trudno powiedzieć. Padały propozycje, aby odbyło się spotkanie z Bordeaux lub z Banikiem Ostrawa. Pomysły są. Trzeba się jednak liczyć z tym, że niektóre kluby mogą zgodzić się na przyjazd, ale to by kosztowało. Jesteśmy zatem cały czas w trakcie analizy, czy to ma sens. Nie ukrywam, że ja wolne środki wolałbym inwestować w rozwój Akademii Piłkarskiej.

Koncepcja ze sklepem klubowym w centrum Katowic

Na nowej arenie będzie Sklep Kibica?

Rozważane jest rozwiązanie, aby na stadionie był sklep sportowy, w którym sprzedawane będą gadżety GKS-u Katowice. Trudno mi sobie wyobrazić, aby było inaczej.

To znaczy, że formalny Sklep Kibica GKS-u Katowice zlokalizowany będzie w innym miejscu?

Obecnie Oficjalny Sklep GKS Katowice zlokalizowany jest na Stadionie Miejskim przy ul. Bukowej. Wiadomo, że wkrótce nasze drużyny przeniosą się na nowy obiekt. Na teraz rozważamy, więc kilka scenariuszy funkcjonowania sklepu w przyszłości.

Mecz otwarcia nowej areny najpewniej przeciwko Piastowi

Można już dzisiaj jednoznacznie zakomunikować, że ostatnie spotkanie na Bukowej to będzie lutowa potyczka GKS-u ze Stalą Mielec, a pierwszy mecz na nowym stadionie to będą Derby Śląska z Piastem Gliwice?

Ostatecznie informacje w tej sprawie uzależnione są od kwestii odbiorów nowego stadionu i uzyskania wszystkich stosownych zgód.

Jest pan pewnie na bieżąco z wszelkimi liczbami. Można spodziewać się, że nowy stadion będzie na starcie wypełniany w komplecie. Jakiej spodziewa się pan natomiast frekwencji po tzw. efekcie wow?

Wiadomo, że duży wpływ na liczbę widzów w takim przypadku będzie miała postawa zawodników. Nie spodziewam się jednak kłopotów z frekwencją. Przypuszczam, że nie licząc topowych spotkań, codziennością może być to, że na trybunach obecnych będzie mniej więcej 10 tysięcy widzów. To musi być jednak efekt naszej nowej strategii marketingowej, bo musimy dotrzeć do nowych kibiców.

Nowe znajomości i nowe kontakty

Fakt, że GKS występuje w elicie, to jednocześnie dla pana okazja do tego, aby poznawać środowisko piłkarskie. Jak wykorzystuje pan na przykład kontakty z innymi prezesami ekstraklasowych klubów?

Nie ukrywam, że najwięcej pytań kierowałem do członka Rady Nadzorczej Rakowa Częstochowa Wojciecha Cygana, a także do prezesa 1 Ligi Marcina Janickiego. Kwestie organizacyjne każdy z wymienionych Panów ma opanowane do perfekcji i nigdy nie odmawiali mi pomocy. Ogólnie muszę powiedzieć, że kwestie sportowe zostawiam w całości trenerowi Rafałowi Górakowi i dyrektorowi sportowemu Dawidowi Dubasowi. Z kolei ja uczę się Ekstraklasy, poznając kluby prywatne i kluby hybrydy, chcąc być przygotowanym na to, że w pewnym momencie miejska kasa może być zamknięta dla klubu. Staram się też śledzić to, na jakich fundamentach opiera się Akademia Piłkarska Lecha Poznań czy Legii Warszawa.

To ogólnie jest otoczenie, w którym można prosić o rady i pomoc, czy raczej każdy dołki pod kogoś?

Jestem nowicjuszem w środowisku. W każdym razie nie boję się podejść do jednego czy drugiego prezesa, aby wymienić kilka zdań na różne tematy. Nie mam kłopotu z tym, aby do przedstawiciela jednego czy drugiego klubu ekstraklasowego powiedzieć, że jest ekspertem w danej dziedzinie. Cały czas uczę się odnajdywać w nowej rzeczywistości.

Otoczka na wysokim poziomie

Po ponad roku prezesowania w GieKSie może pan powiedzieć, jakim biznesem jest polska piłka nożna?

Na pewno daleko nam jeszcze do La Ligi czy Premier League, ale z drugiej strony organizacyjnie PKO BP Ekstraklasa konsekwentnie buduje swoją mocną pozycję w Europie. Poziom finansowy rozgrywek cały czas rośnie. Co ciekawe nawet w trakcie sezonu pandemicznego nie było spadku przychodów, co może dawać do myślenia. Pod względem organizacyjnym Ekstraklasa SA stoi na najwyższym poziomie. Poziom sportowy jest natomiast do poprawy, co potwierdza, chociażby to, że polska drużyna nie potrafi zakwalifikować się do Ligi Mistrzów. Polska piłka w porównaniu do innych dyscyplin sportowych w kraju jest natomiast zdecydowanie najmocniejsza pod względem społecznego zainteresowania.

1/3 sezonu w PKO BP Ekstraklasie za GieKSą. Bilans w postaci 16 punktów po rozegraniu trzynastu kolejek jest zgodny z pana oczekiwaniami?

Wyszło nam kilka spotkań, po których możemy być zadowoleni. Mam na myśli mecze z: Jagiellonią Białystok, Pogonią Szczecin czy z Widzewem Łódź. Liczba punktów nie daje nam jeszcze spokoju. Zobaczymy, co przyszłość pokaże. Skazywano nas na spadek z ligi, ale pokazaliśmy solidną grę. Moim zdaniem drużyna będzie jednak grała jeszcze lepiej w rundzie wiosennej. Wierzę w trenera Rafała Góraka i jego sztab.

Work-life balance możliwy

Nie samą pracą człowiek żyje. Czy po tym wszystkim, co się ostatnio działo wokół klubu, miał pan chwilę na odpoczynek?

Trudno o to.

A może pan ujawnić, ile mniej więcej czasu poświęca na sen?

Staram się odpoczywać. Ostatnio po rozmowie z synem postanowiłem wziąć się za siebie. Obiecałem, że schudnę i długo nic z tym nie robiłem, ale teraz zacząłem działać. Siadłem na rower stacjonarny i pracuję nad sobą. Czasu jest mało, ale ja kocham to, co robię. Chociaż muszę przyznać, że żona się buntuje. Przypomina mi, że za mało czasu spędzamy razem.

Pana zdaniem można zarządzać życiem w ten sposób, aby iść w tym kierunku, który sobie obierzemy czy jednak trzeba się liczyć z tym, że zawsze mogą pojawić się nieprzewidziane sytuacje?

Ufam Opatrzności Bożej. Nie próbuję kombinować w swoim życiu. Co ma się przydarzyć, to się przydarzy. Przyjmuję z dobrodziejstwem inwentarza to, co mnie spotyka każdego dnia.

GKS Katowice utrzyma się w tym sezonie w PKO BP Ekstraklasie?

Tak 88%
Nie 7%
Trudno powiedzieć 5%
42+ Głosy
Oddaj swój głos:
  • Tak
  • Nie
  • Trudno powiedzieć

Komentarze