Gościem środowego Poranka z Goal.pl był Jacek Klimek. Prezes Stali Mielec porozmawiał z Leszkiem Milewskim na temat utrzymania w Ekstraklasie i planach na następny sezon.
- Jacek Klimek był gościem środowego Poranka z Goal.pl
- Prezes Stali Mielec porozmawiał z Leszkiem Milewskim na temat utrzymania w Ekstraklasie i planach na przyszły sezon
- Prezes zapewnia, że mielczanie są już po słowie z 14 zawodnikami w sprawie przedłużenia umowy
Klimek: wiedzieliśmy, że musimy zbierać punkty jesienią
Gościem środowego poranka z Goal.pl był Jacek Klimek. Prezes Stali Mielec porozmawiał z Leszkiem Milewskim na temat kończącego się, ale i nadchodzącego sezonu. Poniżej prezentujemy kilka wypowiedzi naszego gościa.
– Tak, cały czas pracujemy nad zakładem z panem Pawłem. Twierdzi, że nie jest w stanie wypełnić zakładu, bo nie ma stroju. Nasz marketing jest dość kreatywny i kupił ten kostium, po czym wysłano go do pana Pawła. Mamy nadzieję, że go wypełni – stwierdził Klimek, zapytany o stan zakładu z Pawłem Paczulem z portalu Weszło.
Nie zabrakło też pytań o trudy utrzymania po udanej rundzie jesiennej.
– Plan był taki, żeby w pierwszej rundzie się wzmocnić. Przyszło dwóch kluczowych zawodników i postawiliśmy na nich. Piasecki i Hinokio to były kluczowe punkty, które przewidział trener. Celowo chcieliśmy jak najwięcej punktów w pierwszej rundzie uzbierać, bo wiedzieliśmy, że na pewno zostaną nam zabrani. Rywala ligowego trzeba osłabić.
– Wiedzieliśmy doskonale, że Wisła Kraków wygra dwa ostatnie mecze. My się strasznie męczymy z Wisłą Płock, więc zdawaliśmy sobie sprawę, że możemy nie obronić tam tej ligi. No, udało się utrzymać i ulga była ogromna.
– Pan Stempniewski powiedział, że trzeba mieć sporo obcokrajowców, bo Polakami się trudno utrzymać. Trochę nas zaczepił, że Stal Mielec jest jedną nogą w 1. Lidze i gra Polakami. To trochę sobie zagraliśmy na nosie, ale każdy może powiedzieć, co chce. Taki biznes.
Sytuacja w Mielcu coraz stabilniejsza
Prezes Klimek wyjawił, że określenie “organizacyjnie Stal Mielec” ma pełne prawo odchodzić do lamusa.
– To się udaje. Jest jedna drużyna w Ekstraklasie, która w ostatnich 2-3 tygodniach nas… Nie chcę mówić “organizacyjnie Radomiak”, ale o ten zespół mi chodzi. W marketingu śmialiśmy się, że nie jesteśmy już “organizacyjnie Stal Mielec”, bo byliśmy popularni, a dziś nikt już o nas nie mówi!
– Wyczyszczenie tych tematów potrwało prawie rok. Na takim etapie był klib, że wszystko było zagmatwane. Jak zrobiliśmy audyt i wyceniliśmy tę zabawę, to deficyt w klubie wynosił 7 milionów. Dla dużych klubów to niewiele, ale dla Stali Mielec, która ma budżet na poziomie 12-13 milionów, 7 milionów w debecie to było sporo. Powoli biznes mielecki plus kluczowi sponsorzy stopniowo to ratowali. Musieliśmy pozbyć się bardzo wielu zawodników. Nawet tych, których, jakbyśmy mieli, to szybciej byśmy się utrzymali, na przykład Jonathan de Amo. Trener to jednak zrozumiał. To kosztowało wiele krytyki, ale musieliśmy podjąć te decyzje.
Leszek Milewski zapytał też, czy przypadek Wisły Kraków może czegoś nauczyć Stal?
– Potwierdzam, z roku na rok coraz trudniej na dole tabeli się wykaraskać z kłopotów. Nie chcę się jednak na temat Wisły wypowiadać. To dla mnie sensacyjna sytuacja, bo wiem, jaką jakość mają ci piłkarze. Wiem, jakie zarobki mają ci piłkarze. To dla mnie nie do powiedzenia, z taką organizacją, z fantastycznymi kibicami. To jest właśnie sport, dlatego go wszyscy kochamy.
– Nie ma co owijać w bawełnę. Ja już w jednej ręce miałem wniosek o upadłość. To jest spółka akcyjna, nie da się czarować rzeczywistości. Za działanie w spółce akcyjnej odpowiada prezes. Odpowiada karnie, nawet majątkiem. Musi więc ogłosić upadłość, bo jak nie ma przepływów finansowych i pewne zobowiązania są nieregulowane, jak choćby Urząd Skarbowy czy ZUS to zabawa się kończy. Miasto powiedziało, że może nam pomóc, ale tylko symboliczną kwotą na reklamę.
Ostatnią deską ratunku było więc spotkanie się z biznesem mieleckim, który udzielił nam pożyczki. Jedna bardzo duża, przyjazna nam firma, Enervigo wykupiła 16% akcji i to był kluczowy moment, że dziś gramy w Ekstraklasie. Gdyby nie to i gdybyśmy nie dostali 1,8 miliona pożyczki, to ogłosilibyśmy upadłość i byłby koniec klubu. Dziś nikt nie zdaje sobie z tego sprawy. Wariant numer dwa to byłoby tak, że najprawdopodobniej złożyłbym rezygnację i może ktoś jest w tym mieście, kto usiadłby za kierownicę i ktoś by to poprowadził.
Plany na przyszły sezon
– Przy upadłości rozpoczęlibyśmy od B-klasy. Musiałby powstać nowy klub ze zmodyfikowaną nazwą. Poniekąd musielibyśmy wykiwać wierzycieli. Zastosować rozwiązanie, które by pozwoliło, by klub powstawał od początku. O ile znalazłby się ktoś, kto chciałby to budować od B-klasy. Gdybyśmy w tym roku opuścili Ekstraklasę, spokojnie byśmy funkcjonowali. Przepływy finansowe są na prosto, piłkarze regularnie otrzymują pensję. Premię za utrzymanie i za pozostałe bonusy, które mają, też otrzymają w terminie. Jesteśmy więc na jasnej drodze, ale podkreślam, że Stal Mielec ma określony budżet. I rok po roku nie będzie większy niż pół miliona złotych. Będzie pozwalał, żeby Przemysław Maj grał w piłkę i myślę, że będzie miał obok siebie kilku doświadczonych zawodników.
Ale to nie tak, że teraz będzie hulaj dusza, piekła nie ma. Niestety, budżet wzrośnie maksymalnie o pół miliona. Wypatrujemy lornetką dużego inwestora tudzież sponsora. Cała kadra jest ustalona, przygotowana. Z większością zawodników mamy przenegocjowane warunki pozostania. Ja tu nie widzę problemu. Jeżeli dziesięciu naszych kluczowych zawodników otrzyma świetną ofertę z super klubów, to Stal nie będzie rywalizowała na rynku z potentatami. Ale przynajmniej z 14 zawodnikami jesteśmy wstępnie dogadani. W najbliższy piątek chcielibyśmy kilka umów podpisać, jeśli to organizacyjnie dogramy. Stal Mielec 15 czy 17 lipca wystawi jedenastkę i powalczy. Dla Stali Mielec dobry piłkarz to jest zawodnik topowej polskiej drużyny, który siedzi na ławce rezerwowych lub jest zmiennikiem. Albo młody, utalentowany chłopak z dobrej akademii, który chce się rozwijać.
– Rozmawiamy z czterema piłkarzami Ekstraklasy, którzy wnieśliby dużo jakości do naszego klubu. Na razie tylko rozmawiamy, nie mamy nic ustalone.
– Tak, w notesie mamy sześć nazwisk, które obserwujemy w 1. Lidze. To nie ja ich wymyśliłem, to sztab odpowiada za sprawy sportowe. Jesteśmy z nimi po rozmowach, niektórzy uczestniczą w barażach o Ekstraklasę. Nie chcę mówić nazwisk, ale to mocno wyróżniający się gracze w 1. Lidze. Ścieżka zagraniczna też jest brana pod uwagę. Byliśmy blisko sprowadzenia napastnika z 1. Ligi z Holandii. Już był w drodze do nas, ale w ostatniej chwili klub zmienił warunki wypożyczenia.
Całość rozmowy obejrzeć można na YouTube.
Komentarze