- Sonny Kittel trafił tego lata do Rakowa Częstochowa
- 30-latek w ekipie Medalików póki co nie imponuje
- Wojciech Cygan uważa, że jest za wcześnie na konkretną ocenę
“Musi wywalczyć sobie miejsce w jedenastce”
Sonny Kittel przez lata utrzymywał bardzo wysoki poziom gry na zapleczu Bundesligi i był łączony z grą w reprezentacji Polski. Latem 2023 roku sensacyjnie sięgnął po niego Raków Częstochowa. Ten ruch szybko został okrzyknięty największym hitem transferowym w Ekstraklasie. Oczekiwania wokół 30-latka są ogromne, z czym póki co niezbyt dobrze sobie radzi.
Kittel miał pomóc Medalikom w walce o Ligę Mistrzów. W debiucie popisał się pięknym trafieniem w eliminacjach z Karabachem. Później okazało się, że to jedyna bramka skrzydłowego w europejskich pucharach. W Ekstraklasie strzelił dotychczas dwukrotnie, choć dalej nie jest w stanie wywalczyć sobie miejsca w pierwszej jedenastce na stałe.
Na ten moment Kittel jest sporym rozczarowaniem. O odczucia dotyczące tego transferu zapytany został prezes Rakowa Wojciech Cygan.
– Nie chcę oceniać go przed końcem rundy. Pełniejszej oceny dokonać będę mógł dopiero zimą. Póki u nas gra, wierzę w niego. Trzymam kciuki, że gol z Karabachem czy pojedyncze trafienia w Ekstraklasie to nie były tylko wystrzały. Że to będzie stały element jego gry. Żeby tak się stało, musi wywalczyć sobie miejsce w podstawowej jedenastce, a na chwilę obecną łatwe zadanie to nie jest.
– Gdybyśmy przeszli przez kilkunastu zawodników, którzy dołączyli do Rakowa w lecie, pewnie przy niektórych powiedziałbym, że jestem bardzo zadowolony, przy innych uspokajałbym, że czekam, a przy jeszcze innych rzuciłbym coś w stylu, że to zadowolenie jest umiarkowane – mówi Cygan.
Zobacz również: Śląsk walczy o swoją największą gwiazdę. Raków znów obejdzie się smakiem?
Nie ma co ukrywać. Na tym poziomie intensywności to on nie daje rady