Kapitan Cracovii: Żałuję, że tak późno trafiłem do Ekstraklasy [WYWIAD]

W grudniu 2023 roku Jakub Jugas, nosząc opaskę kapitańską, doznał bardzo poważnej kontuzji. Najcięższej w swojej karierze. Pół roku zajęło mu dojście do zdrowia. Dziś gra na 100%, choć – jak sam mówi – będzie czuł ten uraz do końca życia. W rozmowie z nami opowiedział o problemach ze zdrowiem, tym, co go zajmuje poza piłką i czym jest dla niego polska Ekstraklasa.

Jakub Jugas
Obserwuj nas w
Fot. Marta Badowska / PressFocus Na zdjęciu: Jakub Jugas
  • Jakub Jugas o swojej kontuzji: W pierwszej chwili pomyślałem, że kość jest złamana.
  • – Poziom Ekstraklasy jest wyższy niż ligi czeskiej. Nie mówię stricte o sile poszczególnych drużyn, ale o kibicach, stadionach, o otoczce wokół spotkań. Polaków futbol zdecydowanie bardziej interesuje niż Czechów – mówi czeski zawodnik Cracovii.
  • Jakub Jugas, zapytany przez nas, co chciałby robić po zakończeniu kariery odrzucił jedną z możliwości, a mianowicie: nie chce być trenerem.

“To już chyba będzie ze mną do końca życia”

W grudniu 2023 roku Jakub Jugas, nosząc opaskę kapitańską, doznał bardzo poważnej kontuzji. Najcięższej w swojej karierze. Pół roku zajęło mu dojście do zdrowia. Dziś gra na 100%, choć – jak sam mówi – będzie czuł ten uraz do końca życia. W rozmowie z nami opowiedział o problemach ze zdrowiem, tym, co go zajmuje poza piłką i czym jest dla niego polska Ekstraklasa.

Wracasz do gry po półrocznej kontuzji. To pierwszy tak ciężki uraz w twojej karierze. Jak twoje zdrowie?

Miałem już kilka urazów w swojej karierze, ale ten jest najcięższy. Długo się rehabilitowałem, ale nie chciałem się przesadnie spieszyć. Chciałem, żeby wszystko było jak należy przed powrotem na boisko. Oczywiście, jak rano wstaje to czuję tę kostkę, ale to już chyba będzie ze mną do końca życia. Muszę nad tym pracować z fizjoterapeutą przed i po każdym treningu. Na szczęście teraz już mogę trenować i grać na pełnych obrotach.

Jak wspominasz ten moment, gdy kopnął cię Michał Feliks? Od razu wiedziałeś, że będzie źle?

W pierwszej chwili pomyślałem, że kość jest złamana. Dopiero po rezonansie okazało się, że mam zerwane więzadło. Co do oceny tej sytuacji? Trudno powiedzieć. Zawodnik chciał trafić w piłkę, a trafił w nogę. Nie było to złośliwe. Tak czasem w piłce bywa.

Skupienie na powrocie do gry

A jak psychicznie sobie z tym radziłeś, wiedząc, że długo nie zagrasz. W rundzie jesiennej byłeś kapitanem, kluczową postacią zespołu.

Kiedyś już miałem dwie trzymiesięczne przerwy. Raz miałem problem z kolanem, a raz z barkiem. Kontuzja odniesiona w meczu z Ruchem oznaczała dla mnie koniec sezonu. Ale co miałem zrobić? Pierwsza dwa, trzy dni były trudne, ale nie zamierzałem płakać. Stało się. Przeszedłem zabieg, potem rekonwalescencja i myślenie o tym, by jak najszybciej wrócić do pracy i do gry. Zacząłem lekko biegać i już wtedy byłem skupiony tylko na powrocie do dyspozycji. Nie rozpamiętywałem zbyt długo tego, co się stało.

Kontuzjowany Jakub Jugas (fot. Krzysztof Porebski / PressFocus)

Widziałem cię w grze podczas sparingu z Radomiakiem. Gdzieś z tyłu głowy masz poczucie, że lepiej uważać i odpuścić jakiś np. jakiś wślizg, bo zaraz znowu może być problem?

Nie. Może na pierwszych treningach myślałem, żeby bardziej uważać na tę nogę, ale takich myśli już być nie może, gdy gramy mecz. Jak będę o tym myślał, to zaraz przydarzy mi się kolejny uraz. W meczu ligowym muszę być przygotowany na 100%. Wierzę, że ciało wytrzyma.

Jak przebiegała twoja rehabilitacja? Odpoczywałeś w Krakowie czy pojechałeś do domu, do Czech?

Zabieg miałem w Krakowie u doktora Bindasa. Przez kolejne dwa tygodnie miałem wolne, bo czekaliśmy na to, aż będzie można usunąć szwy. Następnie rehabilitowałem się w Rącznej z naszym fizjoterapeutą. Po kolejnych 6 tygodniach miałem kolejną wizytę, potem przez 8 tygodni chodziłem w bucie ortopedycznym. 4-5 miesięcy po kontuzji mogłem już samemu biegać, a na koniec sezonu wróciłem do treningów z zespołem.

Nerwowa końcówka sezonu

Nie było planów, żebyś jeszcze pomógł drużynie w ligowej walce w końcówce sezonu?

Nie było sensu, żeby gracz po kontuzji wchodził do drużyny walczącej o utrzymanie. Oczywiście, gdyby pojawiła się jakaś plaga urazów, to mogłem wrócić, ale takiej sytuacji nie było. Z trenerem uzgodniliśmy, że musimy zrobić wszystko, by móc się przygotowywać na 100% do kolejnego sezonu.

Bardzo dużo się zmieniło w Cracovii, gdy miałeś kontuzję. Przede wszystkim zwolniony został trener Jacek Zieliński, a jego miejsce zajął Dawid Kroczek. Jakie różnice między tymi szkoleniowcami widzisz w codziennej pracy?

Teraz więcej czasu poświęcamy odprawom, oglądamy treningi, robimy analizy. Mamy trenera przygotowania fizycznego, z którym mocno pracujemy. Czujemy, że idziemy w dobrym kierunku. Wiadomo jednak, że wszystko zweryfikuje początek sezonu. A jeśli chodzi o trenera Zielińskiego, on także był według mnie dobrym szkoleniowcem.

A ta zmiana trenera była dla ciebie zaskoczeniem? Wyniki i sytuacja jeszcze nie były aż tak złe, by taka roszada stała się w tamtym czasie oczywistością.

Rada drużyny wiedziała, że po tym zremisowanym 2:2 meczu z ŁKS-em taka sytuacja może nastąpić.

Wdzięczność Probierzowi

Jesteś po ciężkiej kontuzji i to na pewno nie sprzyja zmianie klubu. Ale skoro jest otwarte okienko, to zapytam cię, czy miałeś jakieś propozycje transferowe?

Nie, podpisałem 3-letnią umowę w sierpniu 2023 roku i chciałbym ją wypełnić.

A potem? Powrót do Czech, inna liga czy może – jeśli będzie taka możliwość – pozostanie w Cracovii?

Myślę, że gdyby Cracovia przedstawiła mi ofertę, by grać w niej dłużej, to bym ją rozważył. Ale oczywiście najpierw musiałbym to przedyskutować z rodziną. Moja starsza córka za 3 lata idzie do szkoły, więc to też trzeba brać pod uwagę przy podejmowaniu decyzji.

Do Cracovii ściągnął cię Michał Probierz. Jak ci się współpracowało z tym trenerem?

Jestem mu wdzięczny. Dał mi się zaaklimatyzować, wspierał mnie, gdy nie miałem formy i nie grałem w pierwszym składzie.

Zaskoczyło cię to, że to właśnie on dostał misję poprowadzenia kadry po Fernando Santosie?

Z tego, co wiem, faworytem do tej posady był Marek Papszun. Nie znam go co prawda, ale wydaje mi się, że on chce przede wszystkim pracować ze swoimi piłkarzami na co dzień. W kadrze to wygląda inaczej – raz na dwa miesiące krótkie zgrupowanie.

Piłkarz odchodzą, Jakub Jugas zostaje

Wracając do Twoich początków w polskiej lidze. Przed naszym spotkaniem sprawdziłem skład z meczu którym debiutowałeś w Cracovii (lipiec 2021, spotkanie z Górnikiem Łęczna). Z tamtej drużyny obecnie w składzie jest zaledwie 3 piłkarzy. Ty, Otar Kakabadze i Michał Rakoczy. To znak, że niełatwo na tak długo zakotwiczyć w ekipie Pasów.

Pierwszy kontrakt z Cracovią podpisałem na 3 lata. Poczułem się w klubie dobrze. Po pierwszym sezonie pomyślałem, że fajnie byłoby zostać tu na dłużej. Tym bardziej, że mam stąd raptem 2,5 godziny jazdy samochodem do domu w Czechach. Ponadto, mamy dobrą bazę treningową, a Kraków jest ładnym miastem, w którym dobrze nam się żyje. Nie powiem, że czujemy się tu jak w domu, ale czujemy się tu bardzo dobrze, zarówno w mieście, jak i w samym klubie.

Do 29. roku życia grałeś wyłącznie w czeskich klubach. Żałujesz, że wcześniej nie udało Ci się wyjechać za granicę?

Tak, szkoda, że tak późno trafiłem do Cracovii i Ekstraklasy. Już wcześniej mogłem wyjechać do Polski. Gdy grałem w Slavii, Michał Probierz chciał mnie ściągnąć do Jagiellonii. Niestety, wtedy kluby się nie dogadały. Poziom Ekstraklasy jest wyższy niż ligi czeskiej. Nie mówię stricte o sile poszczególnych drużyn, ale o kibicach, stadionach, o otoczce wokół spotkań. Polaków futbol zdecydowanie bardziej interesuje niż Czechów. Różnica jest taka, że w mojej ojczyźnie co sezon mamy 3-4 drużyny w europejskich pucharach. No i tutaj więcej się gra piłką, a u nas więcej się biega.

Które miejsce zajęłaby Cracovia, gdyby grała w lidze czeskiej?

Może mistrzem by nie była, ale piąte miejsce, może europejskie puchary byłyby możliwe. Gdy gramy z czeskimi drużynami, to nie ma wielkiej różnicy poziomów. Choć oczywiście trudno to porównać, bo zazwyczaj te mecze sparingowe rozgrywane są podczas obozów przygotowawczych.

Jakub Jugas w koszulce Slavii Praga (Fot. AP Photo/Sergei Grits)

Gdy grałeś jeszcze w Czechach, to miałeś jakieś inne oferty wyjazdu za granicę?

Było zainteresowanie z 2. Bundesligi, z Cypru, ale gdy przychodziło co do czego, to najkonkretniejsza była Cracovia. Przyjechałem do Krakowa, zobaczyłem bazę treningową, zobaczyłem, że klub ma dużo kibiców, to nie miałem wątpliwości, żeby tu przyjść. Nie żałuję tego transferu.

Z Glikiem nie o dyskotekach

W nadchodzącym sezonie bardzo prawdopodobne, że w linii obrony zagrasz m.in. z Kamilem Glikiem.

Kamil ma mnóstwo doświadczenia. Ja mam już 32 lata, ale wciąż mogę się od niego uczyć. Kieruje obroną, ma to czucie. Poza boiskiem też rozumiemy się bardzo dobrze. Jesteśmy kolegami i łączy nas to, że jesteśmy starszymi zawodnikami, mamy rodziny, mamy wspólne tematy.

Już nie o dyskotekach.

O dyskotekach mogliśmy gadać 12 lat temu. Teraz to już nie dla nas [śmiech]. Ale po sezonie posiedzieliśmy, pogadaliśmy, wypiliśmy piwo. 

Skoro nie dyskoteki, to co cię zajmuje poza piłką?

Nie mam zbyt dużo czasu. W domu czekają na mnie 2 córki: jedna ma rok, a druga trzy latka. Wolny czas głównie spędzam z rodziną. Chodzimy do zoo, spacerujemy po mieście, jeździmy rowerami. A poza tym jesteśmy w trakcie budowy domu w Czechach. Ciągle jest coś do załatwienia w związku z tym przedsięwzięciem.

Czechy na Euro jak Polska

Masz czas, żeby oglądać Euro 2024?

W fazie grupowej oglądałem przede wszystkim Czechy, Polskę i Gruzję. A teraz w fazie pucharowej oglądam wszystkie mecze, jeśli tylko mogę. Czas po sezonie spędziłem w Czechach i miałem tam mnóstwo rzeczy do załatwienia, więc nie było czasu oglądać każdego spotkania.

Reprezentacja Czech rozczarowała cię?

Mecz z Portugalią ułożył się pechowo, bo prowadziliśmy 1:0 i straciliśmy bramki w końcówce. Oczywiście Portugalczycy mogli nam wcześniej strzelić kilka goli, bo mieli dużą przewagę, ale gdyby uśmiechnęło się do nas szczęście, mielibyśmy 3 punkty. Potem był mecz z Gruzją, który zremisowaliśmy. Grupa na pewno była do wyjścia.

Pewnie odejście selekcjonera po eliminacjach trochę zachwiało czeską kadrą.

Myślę, że były jakieś nieporozumienia między działaczami a selekcjonerem. Potem doszła ta afera alkoholowa i trener po prostu odszedł. W styczniu przyszedł nowy szkoleniowiec i nie miał tak dużo czasu, by po układać to wszystko po swojemu. Podobnie trochę jak u was. Teraz – tak jak Michał Probierz – musi zbudować drużynę, która powalczy o miejsce na Mistrzostwach Świata.

O coś powalczyć

Na co liczycie jako Cracovia?

Śp. profesor Filipiak mówił o pucharach. Oczywiście byłoby wspaniale do nich awansować, ale teraz jesteśmy drużyną, która może pograć w górnej części lub w połowie tabeli. Na pewno chcemy też powalczyć w Pucharze Polski. Chciałbym na pewno o coś powalczyć. Niekoniecznie o trofeum, ale np. te europejskie puchary to byłaby wspaniała sprawa.

A twoje plany? Masz 32 lata, dopiero wyleczyłeś trudną kontuzję, może to nie najlepszy moment, by pytać o koniec kariery. Ale czasami tak jest, że rozbrat z piłką przychodzi sam.

Myślę, że jak poczuję, iż trzeba zawiesić buty na kołku, znajdę trochę czasu, by przemyśleć, co chcę robić. Na pewno nie chcę być trenerem, bo to nie jest dla mnie. Czy zostanę przy piłce? Nie wiem. Może gdybym znalazł coś, co mnie interesuje w świecie futbolu, to tak. A może będę budował domy?

Może praca agenta?

Taki agent dużo czasu spędza w podróżach, poza domem. A mnie kilkanaście lat nie było w domu i traci na tym rodzina. A ja chciałbym po karierze być na co dzień z rodziną.

Komentarze