Niecodzienna inicjatywa polskiego bramkarza. “Niech napastnik wybiera, czy chce pomóc, czy strzelić gola”

Kacper Bieszczad
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Kacper Bieszczad

19-letni Kacper Bieszczad, bramkarz Zagłębia Lubin, po każdym meczu, w którym zachowa czyste konto, wpłaci 1000 zł na cel charytatywny. – Chciałbym, by było tak, że ja to tylko zapoczątkowałem, a akcja rozejdzie się szeroko – wśród bramkarzy, kibiców, ludzi związanych z piłką – mówi w rozmowie z Goal.pl.

  • Do Kacpra Bieszczada na razie dołączył tylko bramkarz Legii, Kacper Tobiasz
  • 19-letni Bieszczad jest jednym z ciekawszych młodzieżowców w Ekstraklasie. W trzecim meczu w seniorskiej piłce obronił rzut karny przeciwko Cracovii (mecz Pucharu Polski w barwach Chrobrego Głogów), a wiosną zaliczył serię 349 minut bez straty gola w walczącym o utrzymanie Zagłębiu
  • W tekście zamieszczamy link do zbiórki wspartej przez zawodnika Miedziowych

Kiedy w twojej głowie zrodził się pomysł na akcję Murowane Pomaganie?

Gdy przeczytałem o akcji “Dycha Kownasia”, ale to była tylko inspiracja. Nie chciałem iść tą samą drogą, zakładać się z kibicami, tylko połączyć się z nimi, zrzeszyć w jednym celu – uzbierania fajnej kwoty na szczytny cel.

Odbiorców 1000 zł na pewno nie zabraknie…

Na pewno. Na początek zacząłem od człowieka bardzo mocno związanego z Zagłębiem. Ma chorego syna, pomoc na pewno mu się przyda. Mam też upatrzoną kolejną osobę, która pochodzi z moich rodzinnych terenów. A później zobaczymy. Może razem z klubem, może samodzielnie, ale coś na pewno się wybierze. Myślę o domach dziecka.

Tu można wesprzeć zbiórkę, o której mówi Kacper Bieszczad

Ktoś się już dołączył do ciebie? Widziałem zapowiedzi Kacpra Tobiasza, że podoba mu się ta akcja.

Na razie tylko Kacper, który zareagował właściwie błyskawicznie, chwilę po moim ogłoszeniu. Na Twitterze zapytałem też prezesa Pogoni Szczecin, czy nie namówiłby Dantego Stipicy, ale oczywiście zapraszam wszystkich. Im więcej chętnych, tym lepiej. Chciałbym, by było tak, że ja to tylko zapoczątkowałem, a akcja rozejdzie się szeroko – wśród bramkarzy, kibiców, ludzi związanych z piłką.

Pół żartem, pół serio sprawiłeś, że Piotr Stokowiec zyskał argument, by to na ciebie stawiać w tym sezonie.

Jak najbardziej! Oczywiście żartuję. Tak całkiem na serio to moja akcja nie miała niczego wspólnego z jakimś przekonywaniem, by to na mnie postawić. Myślę, że udowadniam na boisku, że warto to robić.

To inaczej – sprawiłeś też, że każdy piłkarz, który strzeli ci pierwszą bramkę w meczu, nie przyczyni się do robienia dobra. Robisz z napastników wrogów ludzkości!

Dokładnie! Niech teraz wybierają czy chcą pomagać, czy strzelać bramki.

O twojej akcji napisało wiele piłkarskich serwisów.

I mam nadzieję, że na tym się to nie zatrzyma. W rozpromowaniu “Murowanego Pomagania” pomagają mi ludzie z marketingu Zagłębia, choćby przez obudowywanie jej graficznie. Bardzo liczę z dnia na dzień coraz więcej osób będzie się dowiadywać o tej inicjatywie, tak by bezpośrednio przełożyło się to na pomaganie. Wielu ludzi potrzebuje wsparcia i uważam, że zawsze warto zastanowić się nad niesieniem pomocy dla nich.

Dostałeś jakieś wiadomości od jakichś znanych postaci z piłki?

Na razie nie. Czekam na to.

Kanał Łączy Nas Piłka jakiś czas temu napisał o tobie, zacytuję: “Skromny. Ułożony. Cichy, ale pewny siebie. Skoncentrowany na sukces. Nie pije, nie pali i nie przeklina. Jedyne nałogi, jakie ma, to piłka nożna i samodoskonalenie. Średnia ocen? Ponad 5,00 w najlepszym liceum w Lubinie. Jeden z tych chłopców, którego każda mama chciałby mieć za męża swojej córki”. Która z tych rzeczy nie jest prawdą?

Wszystko się zgadza poza przeklinaniem. Nie ma tego wiele, ale skłamałbym, mówiąc, że wcale. Już kiedyś w jednym wywiadzie opowiadałem, że jestem trochę zaprzeczeniem tego utartego sloganu o bramkarzy, który musi być szalony. A jednocześnie nie brakuje mi pewności siebie i pokory, która jest w tym fachu chyba najważniejsza. Gdybym miał się do kogoś porównać pod względem charakteru, to chyba do Łukasza Fabiańskiego.

W jednym z pierwszych meczów w seniorskiej piłce miałeś 17 lat i obroniłeś karnego z Cracovią. W poprzednim sezonie jako 19-latek zaliczyłeś serię 349 minut bez straty gola w momencie, gdy Zagłębie walczyło o utrzymanie. Najzupełniej szczerze – był moment sodówki, jakiegoś uczucia, że jesteś na fali wznoszącej i ciężko cię będzie z niej zrzucić?

Nie, zupełnie nie. Jestem skoncentrowany wyłącznie na robocie. Z Zagłębiem mieliśmy jasny cel, czyli utrzymanie. Wraz z drużyną szliśmy od meczu do meczu ani na moment nie zachłystując się jakimiś liczbami. Sodówka byłaby czymś niepoważnym i czymś, na co nie miałem czasu. Choć na pewno, gdy w kilku kolejnych meczach nie tracisz bramki, pewność siebie wzrasta. Ale nic więcej.

W szatni też pewnie respekt szedł w górę.

Tak, choć powiedziałbym, że to się działo jeszcze przed wiosną. Już na zimowym obozie miałem wrażenie, że moja pozycja wzrasta i że starsi koledzy poczuli się pewnie mając mnie w bramce. A później z każdym meczem, w którym osiągaliśmy dobre wyniki, to rosło.

Masz przeczucie, że zaczynający się za moment sezon będzie dla ciebie przełomowy? Że nazwisko Kacper Bieszczad wejdzie do mainstreamu?

W ogóle nie patrzę na to w ten sposób. Chcę zrobić kolejny krok w karierze. Nie stawiam sobie długoterminowych celów, bo droga do nich jest przez krótkoterminowe. Moja głowa funkcjonuje na zasadzie “od meczu do meczu” – myślę o następnym, o jak najlepszym przygotowaniu się do niego.

Jednocześnie podobno mówisz lub planujesz mówić w kilku językach obcych. Zgaduję, że ze względu na ewentualną przyszłość.

Na razie opanowałem angielski na komunikatywnym poziomie, a ostatnio zacząłem naukę hiszpańskiego. W planach faktycznie mam kolejne. Mam świadomość, że przy wyjeździe za granicę to pomaga we wszystkim – od wejścia do szatni, przez aklimatyzację, aż po życie w innym kraju.

Co jest twoim sportowym marzeniem?

Jako kibica Liverpoolu – Premier League. I oczywiście gra w reprezentacji Polski.

Rozmawiałeś już z Michałem Probierzem, który właśnie objął kadrę U-21?

Jeszcze nie było okazji.

Piotr Stokowiec w wywiadach mówi, że zawsze przychylnie patrzy na młodzież, kiedyś nawet wspominał, że chciałby zaostrzyć przepis o młodzieżowcu, by za takiego uchodził piłkarz będący co najmniej trzy lata w klubie. Czujesz jego wsparcie?

Tak. Trener Stokowiec wpisuje się w filozofię klubu, która polega na stawianiu na młodzież, na współpracę z Akademią. Często rozmawiamy ze sobą. Głównie słyszę od niego wskazówki, co robić, by się rozwijać i być coraz lepszym, choć czasem uderza też w wychowawcze tony – żebym się nie zachłysnął po jakimś dobrym meczu. Ale gwarantuję, że mi to nie grozi.

Kiedyś Artur Boruc zdradził, że tak naprawdę on nie lubi piłki i czasem w tygodniu nawet nie wiedział, z kim gra następny mecz. Jak to wygląda u ciebie? Siedzisz, analizujesz, oglądasz mecze na potęgę, czy wręcz przeciwnie, jak Boruc?

Myślę, że pod tym względem nie jest mi daleko do podejścia Artura Boruca. Podchodzę do piłki jak do zawodu. Ekstraklasę zacząłem oglądać w dużych ilościach w momencie, gdy zacząłem grać – pod kątem analizy rywali. Poza pracą piłką nożną się nie interesuję.

O swoim debiucie w Ekstraklasie wiedziałeś tydzień wcześniej. Teraz też już wiesz, czy zagrasz w derbach ze Śląskiem?

Na sto procent nie wiem, ale myślę, że tak.

Komentarze