Josue dla Goal.pl: Mam jeszcze jedno marzenie związane z Legią

Po trzech latach Josue Pesqueira opuścił Legię i przeniósł się do brazylijskiego FC Coritiba. Były lider klubu z Ł3 w długim wywiadzie dla Goal.pl, pierwszym po opuszczeniu Polski, podsumowuje swój czas w Polsce.

Josue
Obserwuj nas w
Maciej Gillert / Alamy Na zdjęciu: Josue
  • Josue opowiada o pierwszych chwilach w Brazylii
  • Zdradza, czy jeszcze pojawi się na stadonie Legii
  • Ujawnia, co mu się nie podobało po meczu z Rakowem

Josue Pesqueira odcisnął głębokie piętno na Legii w ostatnich latach. Portugalczyk spędził na Łazienkowskiej trzy sezony, stając się jednym z najlepszych piłkarzy Ekstraklasy i ulubieńcem fanów z Łazienkowskiej. Wielu z nich nie może odżałować jego odejścia i ma za złe Jackowi Zielińskiemu, dyrektorowi sportowemu, że nie przedłużył z nim kontraktu.

A jak na to patrzy sam Josue? Czy ogląda mecze Legii? Czy są w klubie ludzie, których nie darzy szacunkiem? O swoich pięknych, ale i trudnych chwilach w barwach tego klubu portugalski pomocnik opowiedział w rozmowie z Goal.pl.

To pierwszy wywiad Josue po opuszczeniu Ekstraklasy. Obecnie były kapitan Legii jest piłkarzem drugoligowego brazylijskiego Coritiba FC. W barwach nowego klubu zagrał do tej pory trzy mecze i zdążył zaliczyć już asystę.

Ambitny projekt w Kurytybie

Jesteś już w Brazylii od kilku tygodni. Jakie wrażenia z klubu i miasta?

Josue: Wszystko jest w porządku. Klub ma ciekawy projekt, zostałem dobrze tu przyjęty przez wszystkich. Pracują tam bardzo fajni ludzie. Miasto też mi odpowiada. Wprawdzie często można usłyszeć, że miasta w Brazylii sa niebezpieczne, ale Kurytyba nie sprawia takiego wrażenia. Bardziej przypomina mi europejskie miasto. Czuję się tu bezpiecznie. Moja rodzina również.

To region, w którym mieszka wiele osób polskiego pochodzenia. Nie wiem, czy słyszałeś o tym…

Tak, tak. Widać to choćby po wielu nazwiskach miejsowych Brazylijczyków. Ewidentnie wskazują na polskie korzenie. Choć jeśli chodzi o takie bezpośrednie spotkania, to nie miałem jeszcze okazji na kogoś takiego wpaść. Również dlatego, że mamy teraz bardzo intensywny moment sezonu, więc nie mam kiedy wyjść, pospacerować, czy lepiej poznać miasto.

Tylko u nas

Mówiłeś, że Coritiba to ciekawy projekt. Możesz rozwinąć myśl?

Tak. Choć w tym momencie klub jest w 2 lidze, bo spadł w ostatnim sezonie, to chcą się szybko odbudować. To fajny klub, z bazą kibiców. Wprawdzie w tym momencie nie idzie zbyt dobrze, bo jesteśmy na 11. miejscu w tabeli, ale ta pozycja na pewno nie odzwierciedla planów i ambicji. A każdy kto mnie zna to dobrze wie, że ja też jestem bardzo ambitny. I bardzo chcę pomóc, aby ten projekt poszedł w dobrym kierunku.

Dla wielu było jednak niespodzianką, że wybrałeś grę w Brazylii. Raczej wszyscy myśleli, że wylądujesz w kraju arabskim.

Ja też przez dłuższy czas tak myślałem. Miałem propozycje z krajów arabskich i wydawało mi się, że właśnie tam wyląduje.

Domyślam się, że finansowo lepsze niż ta z Brazylii…

Oczywiście, że tak.

To co cię skłoniło do tego, żeby jednak wybrać Brazylię?

Wiadomo jak ważna jest piłka nożna dla Brazylijczyków. Ja bardzo lubię presję, lubię ją czuć, lubię, gdy są duże oczekiwania ode mnie i ludzi wokół mnie. Czy coś takiego odczuwałbym grając w kraju arabskim? Według mnie nie. Oczywiście, w Arabii Saudyjskiej też jest presja, ale powiedzmy, że w czterech największych drużynach. W innych już raczej nie. Dlatego z puntku widzenia mojego podejścia Brazylia to lepsze wyjście. Co więcej, również moja rodzina doszła do takiego wniosku. Kiedy pojawiła się oferta z Brazylii, usiedliśmy razem, będąc na wakacjach, i porozmawialiśmy. Wspólna decyzja była taka, że wybieramy Brazylię. Dla mojej córki to okazja poznania nowej kultury, po polskiej i tureckiej, a poza tym łatwiejsza adaptacja, bo przecież językiem urzędowym jest tu portugalski. O adaptację w kraju arabskim na pewno byłoby trudniej.

A miałeś w ogóle propozycje z innych polskich klubów?

O tym, że odejdę z Legii wiedziałem zanim się jeszcze o takim scenariuszu zaczęło mówić publicznie. Wiedziałem też, że wyjadę z Europy, że nie wrócę na przykład do Portugalii. W związku z tym nawet nie interesowałem się, nie pytałem moich agentów, czy było coś z Polski, czy nie. Może było, a może nie. Dla mnie nie miało to znaczenia.

Wielu fanów Legii wciąż mówi i pisze, że brakuje im Josue. A czy Josue brakuje Legii?

Oczywiście, że brakuje. Przed przyjściem do Legii miałem w sercu jeden klub. FC Porto. Ale teraz mam dwa, bo doszła Legia. Tylko że trzeba pamiętać, że Legia jest wielka wielkością jej kibiców. To fani stanowią o jej wielkości i sile. Wystarczyłoby, żeby nie pojawiali się na stadionie, aby można się było przekonać jak wiele klub traci. O tym trzeba pamiętać, o tym ludzie pracujący w Legii muszą pamiętać.

POLECAMY TAKŻE

Do śmierci kibicem Legii

Ty miałeś z kibicami świetne relacje. Ale chyba nie można powiedzieć, że miałeś świetne relacje z wszystkimi w klubie.

W Legii pracują ludzie, których darzę szacunkiem i tacy, których takim szacunkiem nie darzę. Według mnie niektórzy pracują tam bardziej po to, aby się chwalić innym, że pracują w Legii, a w rzeczywistości ich pomoc nie jest wielka. Ale mówiąc o tym szacunku, nie chcę powiedzieć, że Legia to złe miejsce. Nie, broń Boże! Jak powiedziałem, aż do śmierci będę jej kibicem. OK, nie jestem już piłkarzem Legii, nie jestem kapitanem, ale legionistą zostanę do końca. A to, że niektórych tam nie darzę szacunkiem, to w jakimś sensie normalne. W każdym miejscu tak jest. Nie wszyscy muszą się lubić. Ty też masz na pewno w pracy ludzi, których nie cenisz, czy nie lubisz.

Rozumiem, ale powiedz mi jeszcze jedną rzecz: to dlaczego nie grasz dalej w Legii?

To jest tak proste i czyste jak woda.

Po prostu dlatego, że klub nie złożył ci oferty przedłużenia? Czy jest jednak jakieś drugie dno?

Nie ma drugiego dna. Skoro byłem jednym z najlepszych piłkarzy Legii, jej kapitanem, miałem świetne relacje z kibicami, a moja rodzina czuła się wspaniale w Warszawie, to jaki miałbym mieć powód, żeby to zmieniać?

No nie miałbyś. Tyle że w wywiadzie dla portugalskiego flashcore powiedziałeś, że te trzy lata zmęczyły cię mentalnie.

Bo to też prawda. Nie było, nie tylko w Legii, w ostatnich latach w polskiej lidze piłkarza, na którym byłaby skupiona taka uwaga, taka presja jak na mnie. A portal SofaScore dwa razy uznał mnie najlepszym piłkarzem Ekstraklasy. Dwa razy na trzy sezony. To chyba nie jest zły wynik. Gdy wszystko szło dobrze, gdy wydarzyło się tysiąc dobrych rzeczy, to wszystko było cacy. Ale gdy jedna była zła, to winny zawsze był Josue. To potrafi zmęczyć. No ale artykuły o Josue zawsze dobrze się “sprzedawały”.

Ok, czyli po twoich słowach wszystko jest jasne. Gdyby była oferta, to byś został. Zapytam więc jakie masz relacje z dyrektorem sportowym Legii?

Nie mam żadnych relacji z dyrektorem sportowym Legii.

Ale jak mam to rozumieć?

Że nie mam żadnych relacji z dyrektorem sportowym Legii. Koniec, kropka. Natomiast, żeby była jasność. Klub ma właściciela, prezesa, dyrektora sportowego, szefa skautingu. Pewni ludzie prowadzą Legię po swojemu, podejmują takie decyzje jakie uważają za słuszne. Josue piłkarz to w pewnym sensie “produkt”. I ci ludzie mają prawo chcieć zastąpić ten produkt innym. Może lepszym, może po prostu innym. Życie.

Jak mówiłeś, często byłeś w centrum uwagi, różne słowa padały. Josue egoista, Josue samolub, Josue za dużo wymaga od innych…

To teraz ja ci zadam pytanie. Czy uważasz, że jestem piłkarzem samolubnym?

Nie, bo samolub nie miałby tylu asyst.

Zawsze starałem się pomóc drużynie, pchać siebie i zespół do przodu. I uważam, że moja mentalność, człowieka, który nienawidzi, nie chce, nie potrafi przegrywać jednak pchała zespół do przodu. Nie mówię, że wszystko robiłem dobrze. Nie! Ale na pewno zawsze dobrze chciałem dla Legii. Uważam, że pomogłem rozwinąć wielu piłkarzy w tym klubie. Byli tacy, którzy przy mnie mieli dobre statystyki, a teraz takich nie mają. Oczywiście, nie wynika to tylko z braku Josue, a również z tego jak teraz Legia gra… Niemniej uważam, że swoje dobre piętno na klubie odcisnąłem. I znów, żeby była jasność: każdemu piłkarzowi Legii życzę nieustannie jak najlepszych liczb. Ja temu klubowi oddałem wszystko co mogłem. Przez trzy lata nie opuściłem ani jednego treningu. I nie grałem tylko u Kosty Runjaicia. Grałem i u Feio, i u Vukovicia i u Czesława.

Kolejna kwestia to przywództwo. Niektórzy narzekają, że po odejściu Josue Legia nie ma lidera…

Niezręcznie mi o pewnych sprawach mówić, bo zespół prowadzi Gonzalo Feio, do którego mam ogromny szacunek. Ale jedna rzecz… Jaki był wynik niedawnego meczu Legia – Raków?

Raków wygrał na Legii 1:0.

Dokładnie tak. A po meczu widziałem 2-3 piłkarzy Legii, którzy szeroko się uśmiechali. Również do kamery. Powiem szczerze, że w mojej idei przywództwa, w mojej mentalności to się jednak nie mieści. Po opuszczeniu stadionu każdy może robić co chce. Ale tam, w środku, na murawie… Powiem tak: mnie porażki Legii bardzo bolały. W głowie, w sercu… I to okazywałem.

A jesteś z kimś w Legii w kontakcie jeszcze, czy po wyjeździe to się pourywało?

Jestem w kontakcie z Feio, czasem z Inaki Astizem, z jednym z trenerów przygotowania fizycznego. Ostatnio rozmawiałem też z Kramerem, bo chciałem się dowiedzieć o co chodziło z tymi jego perypetiami transferowymi.

No właśnie. Ostatecznie Kramer wylądował w Turcji. We wspomnianym wywiadzie wspomniałeś, że masz wrażenie, iż w Legii działa się w sprawach transerowych jak na kolanie…

Kramer jest tu dobrym przykładem. No jak można sprzedać piłkarza w ostatni dzień okienka, gdy walczysz o wynik tu i teraz? Nawet jeśli to były dobre pieniądze… Legia potrzebuje goli, bo gole dają punkty. Kto ich strzelił najwięcej w tym sezonie? Ano Kramer. Chodzi mi o to, aby patrzeć nie tylko na to co dziś, ale na to co będzie jutro, dalej. Co z tego, że dziś zarobię na Kramerze, skoro może się okazać, że jego goli mi braknie, aby odnieść sukces? W przyszłości chciałbym zostać trenerem. I marzy mi się praca w klubie, który myśli nie tylko o teraźniejszości, ale i o przyszłości.

Najlepsze było wzniesienie pucharu

Najlepszy moment w Legii?

Zdobycie Pucharu Polski i moment podniesienia go w roli kapitana.

Najlepsza chwila w pucharach?

Zwycięstwo nad Austrią w Wiedniu.

Skoro słynąłeś z asyst, to najlepsza asysta?

W meczu z AZ Alkmaar.

Najgorszy moment to zapewne pozaboiskowe wydarzenia w Alkmaar i noc spędzona w areszcie. Wyrzuciłeś już tamte wydarzenia z głowy?

Nie, tak całkowicie to nigdy ich nie wyrzucę. Nawet wczoraj, przy okazji kolacji, pojawił się ten temat w rozmowie z Brazylijczykami. Oczywiście, sporo czasu już minęło, ale całkiem zapomnieć o tym się nie da.

A jest coś, z czasów Legii, czego żałujesz? Jakiegoś zachowania, słów, reakcji?

Z perspektywy czasu uważam, że mniej powinienem był dyskutować z sędziami. Miałbym dzięki temu mniej żółtych kartek. Ale z drugiej strony gdybym nie dyskutował, to nie byłbym tym Josue, którym jestem.

Mówiłeś, że śledzisz w miarę możliwości mecze Legii. Wygląda to średnio…

Zawsze będę kibicem Legii i zawsze będę jej życzył tytułu. Teraz prowadzi ją Gonzalo Feio. Powiem tak: choć obaj jesteśmy Portugalczykami, to nie spotkaliśmy się przed jego przyjściem do Legii. Po tym co zobaczyłem w Legii jestem jednak pełen uznania dla niego. Napisz to proszę dużymi literami: MAM OGROMNY SZACUNEK DO FEIO. Zawsze był fair wobec mnie, a ja wobec niego. Po drugie, jego treningi, pasja, komunikacja z piłkarzami. Bardzo mi zaimponował. Wiedzą, zaangażowaniem, podejściem. Uważam, że to już bardzo dobry trener, a kiedyś będzie trenerem wielkim.

Tyle że w grze nie bardzo to widać, choć pewne cele, jak awans do fazy grupowej Ligi Konferencji UEFA, zostały osiągnięte… Z drugiej strony strata do Lecha się powiększa…

Uważam, że Feio zasłużył na kredyt zaufania. On sam wie, że ten zespół może i powinien grać lepiej. A co do Lecha. Widziałem skrót Lech – Jagiellonia. Przyznaję, Lech robi w tym momencie dobre wrażenie. To z jaką łatwością doprowadzali do sytuacji bramkowych, jak je wykorzystywali. Fajnie to wyglądało. Ale zdania nie zmieniam: wierzę, że Legia Feio może nie tylko Lecha dogonić, ale i przegonić.

A na meczu Legii zamierzasz się jeszcze pojawić?

Oczywiście, że tak. Tylko że zrobię to po swojemu. Nie będę prosił klub o wejściówki, nie chcę przyjść na Legię jako jej były piłkarz, czy kapitan. Od pewnego czasu jestem kibicem Legii i w takiej roli zamierzam się pojawić na meczu. Kupię bilety, usiądę na trybunach z rodziną jako fan. Taki mam zamiar. Natomiast w tym aspekcie mam jeszcze jedno marzenie związane z Legią.

Jakie?

Chciałbym też obejrzeć mecz siedząć na Żylecie. Raz byłem już tego blisko, gdy zawieszono mnie na spotkanie ze Śląskiem. Ostatecznie do tego nie doszło, ale nie zapomniałem o tym. Chciałbym przeżyć mecz z perspektywy tej trybuny. Poczuć te emocje, zobaczyć boisko z tamtej strony. Jest wielce prawdopodobne, że Żyleta, jeśli chodzi o kibiców, to coś najbardziej niesamowitego co mnie spotkało. I ten ostatni mój ostatni mecz. To jak skandowali moje nazwisko, ten transparent po portugalsku “Dziękujemy Kapitanie”. To mnie niezwykle poruszyło. Możesz mi wierzyć lub nie, ale te śpiewy i ten napis były dla mnie niemniej ważne niż trofea zdobyte z Legią. Bo oznaczają szacunek niezwykle wymagających kibiców. A nie każdy piłkarz Legii miał takie pożegnanie. To coś absolutnie bezcennego. Coś co zapamiętam na zawsze. Natomiast co do Legii, to jeszcze raz: nawet jeśli nie z wszystkimi w klubie mi było po drodze, to Legii jako klubowi życzę tylko tego, co najlepsze.

Komentarze