- W mediach coraz częściej mówi się o tym, że John van den Brom może stracić pracę w Lechu Poznań
- Trener Kolejorza zapewnia jednak, że nie dostał żadnego ultimatum i sam widzi, że gra Kolejorza nie wygląda teraz dobrze
- W rozmowie z dziennikarzami podczas media-day przy Bułgarskiej mówił też o transferach, formie Lecha, powrocie Bartosza Salamona czy rywalizacji z Maciejem Kędziorkiem
Poniższy zapis to nie wywiad, a zbiór pytań od kilku dziennikarzy poznańskich redakcji podczas media-day organizowanego przez Lecha Poznań. John van den Brom przez ponad pół godziny odpowiadał na bieżące sprawy związane z Kolejorzem.
Chciałbym zapytać o plotki, które mówią, że Lech szuka nowego trenera. Macie co tydzień spotkanie w gronie kluczowych ludzi w klubie…
Rozmawiamy tak naprawdę codziennie z władzami.
Tak, ale co tydzień macie spotkania w gronie kluczowych osób w klubie.
Kto ci to powiedział? To nie jest prawda. Nie mów takich rzeczy.
Są przecież spotkania z dyrektorem sportowym, prezesem Rutkowskim, szefem akademii… To jest prawda.
Ale nie rozmawiamy o mojej przyszłości. Jeśli pytasz o takie spotkania, to nie rozmawiamy na nich o mojej przyszłości. Rozmawiamy o zespole, o problemach, o akademii, o przejściach z akademii do pierwszej drużynie. Mam codziennie kontakt z Tomaszem Rząsą, z Piotrem Rutkowskim. Jemy razem śniadania. Rozmawiamy o meczach, o rozczarowaniach. Ja i oni jesteśmy rozczarowani. Ale nie rozmawiamy o mojej przyszłości. Uwierz mi.
Rozumiem. Czyli nie padło żadne ultimatum?
Nie. Pewnie jesteś rozczarowany, ale nie.
Przyjmijmy zatem scenariusz, że pan zostanie na kolejne miesiące. Jaki jest zatem plan na wyjście z tego dołka?
Nie potrzebuję żadnych krytycznych słów od ciebie czy kibiców, bo przecież ja widzę to, co dzieje się na boisku. Mój sztab również. Piłkarze też. Możemy grać znacznie lepiej. Zwłaszcza jeśli o takie małe rzeczy. Możemy popełniać mniej błędów indywidualnych, możemy tworzyć więcej szans. Do tego musimy przecież lepiej bronić stałych fragmentów, nie możemy dopuszczać do tak łatwych rzutów karnych. Ale tak generalnie to założenia są jasne. Staramy się poprawiać z każdym treningiem i meczem. Teraz będzie więcej czasu w zimowym oknie na poprawę gry. Również więcej czasu na przygotowanie fizyczne do rundy.
W takim razie jaki jest ten główny cel na zimowe przygotowania?
Te wszystkie rzeczy, które powiedziałem. Nie da się wybrać jednej. Nigdy nie jesteśmy usatysfakcjonowani, więc zawsze chcemy coś poprawić – tak patrzymy na to jako cały sztab. Jesteśmy w takiej sytuacji, że nie jesteśmy zadowoleni w pełni, ale nie jest tak, jak mówisz, że jest źle. Nie chcę zajmować się tylko negatywami, wolę znaleźć balans w tym wszystkim.
Okej. Trener pozwoli, że coś panu pokaże. To tendencja goli oczekiwanych dla Lecha oraz tendencja goli oczekiwanych przeciwko Lechowi. Widzimy, że na przestrzeni całej kadencji były lepsze momenty, ale w ostatnim czasie wygląda to gorzej. Widział pan…
Słuchaj, ja tego nie potrzebuję. Mamy swojego analityka. Daj spokój, nie będę z tobą dyskutował o takich rzeczach.
Dobrze, ale takie rzeczy też są istotne dla kibiców, którzy widzą, co się dzieje z drużyną.
Może dla ciebie są istotne? W takim razie pisz, co chcesz.
Po prostu zadaję pytania. Jestem ciekaw…
Pytasz dla kibiców czy dla swojej pracy?
Moja praca polega również na pytaniu o rzeczy ważne dla kibiców.
(Van den Brom pyta jednego z pracowników klubu) Kto to jest? Słuchaj, pytasz tylko o negatywne rzeczy. Ja nie jestem negatywnym człowiekiem, a ty zadajesz tylko negatywne pytania. Ja wolę rozmawiać o pozytywach.
Trenerze, gdy patrzymy na cały rok, to znajduję więcej pozytywnych rzeczy, natomiast…
Oglądałeś wszystkie nasze mecze?
Nie widziałem dwóch. Przez cały rok dwóch.
O, proszę… Popatrzmy na cały ten rok.
To też pokazuje ten wykres. Marzec i kwiecień były najlepszymi miesiącami Lecha. Przecież widziałem to, więc mogę to przyznać. Ja po prostu zadaję pytania.
Wiem, wiem. To jest też to, co powiedziałem sztabowi i piłkarzom. Dla mnie, jako trenera, ważne jest patrzenie na cały rok. Teraz jest gorzej, ale mieliśmy też lepsze momenty, a przecież mamy wielu graczy, którzy byli wtedy, gdy graliśmy bardzo dobrze.
Bo to jest proces. Raz jesteś na górze, raz na dole. Widzę dobre strony, widzę złe strony tych dwunastu miesięcy, wiec nie musi pan być na mnie zły, bo pokazałem taki wykres.
Nie jestem zły na ciebie, ale nie wiem po co mi to pokazujesz. Znam te dane, rozmawialiśmy o tym wewnątrz klubu. Nie chcę o tym rozmawiać z tobą.
Szuka pan nowego asystenta po tym, jak odszedł trener Kędziorek?
Nie rozmawialiśmy o tym w trakcie sezonu, porozmawiamy po rundzie. Nadal mamy dobry sztab. Na ogół miałem dwóch asystentów – teraz mamy Danny’ego i Dudkę. Mamy analityków, trenera bramkarzy… Nie potrafię teraz zadeklarować.
Porozmawiajmy zatem o transferach.
Tak, spodziewałem się tych pytań. Latem ustaliliśmy priorytety – potrzebowaliśmy skrzydłowych, więc sprowadziliśmy Gholizadeha i Hoticia. Do tego Anderssona, bo straciliśmy Rebocho. Generalnie uważam, że mamy te wszystkie pozycje obsadzone. Ale rozmawiamy co tydzień. Jeśli pojawi się okazja, by się wzmocnić, to pochylimy się nad taką opcją.
Czyli jeśli Lech zacznie rundę bez transferów do klubu, to będzie pan zadowolony?
Tak. Nie jestem gościem, który prosi o transfery. Myślę, że każdy potrzebuje czasu i szansy. Pamiętajmy o tym, że każdy też musi być zdrowy – niektórzy mieli urazy, wypadali, mieli pecha, więc nie mogli się pokazać z odpowiednej strony. Na dzisiaj nie szukamy kogoś na jakąś pozycję. Poza tym muszę wam przyznać, że nie jestem fanem zimowych transferów, bo one pokazują, że nie zrobiłeś dobrej roboty latem. A ja uważam, że latem zabezpieczyliśmy wszystkie pozycje. Chociaż tutaj zastrzeżenie – jeśli ktoś odejdzie zimą, to będziemy musieli pozyskać zastępstwo.
Ale możecie się spodziewać, że Velde czy Marchwiński odejdą latem. Wtedy warto ściągnąć kogoś już zimą, by mógł przez pół roku zaadoptować się i po odejściu któregoś z tych graczy wejść od razu w jego miejsce.
Tak, o tym mówiłem w kontekście okazji i budowania. Patrzymy też w przyszłość, więc jeśli taka opcja się pojawi na horyzoncie, to spróbujemy z niej skorzystać. Ale nie oczekujcie, że kupimy nową “dziesiątkę” za mnóstwo pieniędzy tej zimy.
Co pan sądzi o tych letnich transferach?
Nie lubię mówić o piłkarzach indywidualnie, ale to pytanie jest zasadne. Patrzysz na Blazicia – on grał prawie wszystko, bo mieliśmy kontuzje, braki. Grał tak, jak tego oczekiwaliśmy. Andersson? On właściwie nie miał latem przerwy, gra non stop od zimy, bo przyszedł ze Szwecji, gdzie gra się systemem wiosna-jesień. Też grał prawie wszystko, bo Douglas miał problemy. Ali i Hotić… Znacie ich sytuację. Gholizadeh leczył uraz, ale o tym wiedzieliśmy, choć nie do końca było jasne to, kiedy będzie do gry. Hotić z kolei dobrze zaczął, ale później wypadł na dłużej.
Gholizadeh wyjedzie wiosną na Puchar Azji?
Tak, nic z tym nie zrobimy. To zawodnik kadry i jeśli będzie zdrowy, to pojedzie na ten turniej.
Zabiera pan Bartosza Salamona do Radomia?
Oczywiście. Jest gotowy do gry. Na ile minut? Na pewno nie 90. Był poza grą przez siedem miesięcy. Ale bardzo mi zaimponował. Znacie jego sytuację, nie mógł trenować z nami. Ale wykonał bardzo dobrą pracę indywidualną. To naprawdę robi wrażenie jak wygląda. Przetestowaliśmy go fizycznie i jest świetnie. Wiemy, co traciliśmy, gdy go nie było.
Ale wiadomo, że po siedmiu miesiącach będzie musiał nadrobić pewne zaległości.
Natomiast to nie była pauza spowodowana urazem. Gdyby był kontuzjowany, to coś innego. Cały czas był zdrowy, ciężko pracował indywidualnie. Teraz robi wszystko z zespołem – małe gierki, gry na dużym boisku i wygląda to bardzo dobrze. Wygląda nawet lepiej fizycznie niż wtedy, gdy został zawieszony. Jest gotowy. Czy na 90 minut? Raczej nie. To doświadczony gracz. Mocny mentalnie. Był zawieszony tak długo, a że był przekonany o niesłuszności tego zawieszenia, to był bardzo głodny i chciał walczyć o siebie. My czekaliśmy na Bartka i na ten moment powrotu.
Dziwnie będzie zagrać przeciwko swojemu byłemu asystentowi, Maciejowi Kędziorkowi? Chwilę temu pracowaliście razem, a w weekend zagracie naprzeciw siebie.
Miałem już takie sytuacje w przyszłości. Natomiast my zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że tak się może stać. Latem, gdy Maciej przedłużał kontrakt, to chciał mieć taką umowę, by w razie propozycji zostania pierwszym szkoleniowcem w innym klubie mógł to zrobić. Więc nie jest to nic, czego nie mogliśmy sie spodziewać.
Komentarze