Rzut karny dla Rakowa wzbudził ogromne emocje wśród kibiców
Mecz Jagiellonii Białystok z Rakowem Częstochowa zapowiadał się niezwykle emocjonująco. Obok pojedynku Lecha z Legią był mianowany największym hitem 15. kolejki PKO Ekstraklasy. Dziwić to nie może, ponieważ obie drużyny znajdują się w doskonałej dyspozycji i są bezpośrednio zaangażowane w walkę o mistrzowski tytuł, co tylko dodawało pikanterii temu starciu.
Zobacz wideo: Co z przyszłością Podolskiego? Gwiazdor Górnika tłumaczy
Zgodnie z przewidywaniami spotkanie było emocjonujące już od pierwszego gwizdka, a początkowe fragmenty należały do Rakowa, który próbował przejąć inicjatywę i szybko zdołał wyjść na prowadzenie, bo już w 4. minucie do siatki rywala trafił z rzutu karnego Ivi Lopez. Jednak okoliczności tej sytuacji są co najmniej kontrowersyjne. Faktem jest, że doszło do kontaktu pomiędzy Dieguezem i faulowanym Ameyawem.
Jednak powtórki ewidentnie pokazały, że skrzydłowy Rakowa szukał tego kontaktu bardziej niż defensor Jagiellonii. Sędzia Jarosław Przybył początkowo zawahał się z decyzją, ale po chwili wskazał na wapno. Natomiast VAR nie analizował tej sytuacji zbyt długo, a arbiter główny nie został poproszony do monitora, co może zaskakiwać w tej sytuacji. – Jak się z tego wytłumaczy VAR? Przecież to są kompletne jaja – napisał o tym zdarzeniu w serwisie “X” dziennikarz “Meczyki.pl” Tomasz Włodarczyk.
Komentarze