Runda wiosenna w polskiej piłce na pewno nie kojarzy się z wiosenną pogodą. Aura nie sprzyja do grania w piłkę, ale również do kibicowania. Niekiedy to właśnie na przełomie lutego i marca dochodzi do najniższych temperatur w ciągu całego roku kalendarzowego. Pomimo niezależnych trudności są miasta, w których piłką żyje się zdecydowanie intensywniej. Jak wygląda frekwencja na stadionach Ekstraklasy i pierwszej ligi na starcie rundy wiosennej? Kto może pochwalić się dobrymi wynikami, a gdzie ewidentnie ich brakuje? Czy kibice przestają interesować się polską piłką?
- Frekwencja na trybunach polskich klubów jest coraz niższa
- Wiosną tylko w ośmiu meczach Ekstraklasy udało się zgromadzić powyżej 10 tysięcy kibiców
- Poważne spadki względem rundy jesiennej zanotowano w Zabrzu, Poznaniu, Wrocławiu i Białymstoku
- Nieustannie imponuje Widzew Łódź. Kibiców nie brakuje również na meczach Legii Warszawa
- W pierwszej lidze świetnymi wynikami cieszą się Wisła Kraków, Ruch Chorzów i ŁKS Łódź
Cierpliwość kibiców ma swoje granice
Frekwencja na trybunach uzależniona jest od wielu czynników. Nie licząc bezwarunkowych sympatyków, którzy na spotkanie swojej ukochanej drużyny przyjdą niezależnie od zaistniałej sytuacji, ludzie tracą zainteresowanie, jeśli nie są na stadion odpowiednio przyciągani. Powody do zakupu biletu i pojawienia się na meczu musi dawać przede wszystkim zespół, który gra atrakcyjną piłkę i notuje satysfakcjonujące wyniki. Konieczny jest także odpowiedni marketing oraz poczucie, że kibica traktuje się z szacunkiem. Że nie jest on wyłącznie dostarczycielem pieniędzy, ale częścią tworzonej przez klub społeczności. Nie ulega wątpliwościom, że są to naczynia połączone. Dobra frekwencja jest wynikiem zaspokojenia wszystkich potrzeb kibica.
Poza nielicznymi wyjątkami, na próżno liczyć na zapełnione trybuny w przypadku klubów, które nie prezentują odpowiedniego poziomu. Same rezultaty również nie zawsze gwarantują tłumy kibiców dobijających się do kas i bram wejściowych. Przyciągnięcie kibica na stadion nie jest proste, o czym regularnie przekonują się polskie kluby, które w ostatnim czasie notują spadek frekwencji. A malejące zainteresowanie piłką nożną w Polsce nie jest problemem tylko wybranych ekip, lecz całej Ekstraklasy.
Ludzie przestali interesować się piłką?
Za nami cztery wiosenne kolejki Ekstraklasy, z których można wysnuć pierwsze wnioski. Poza Jagiellonią Białystok i Wisłą Płock (mecz 19. kolejki przełożony z uwagi na warunki atmosferyczne), wszystkie zespoły przynajmniej dwukrotnie zagrały na własnym stadionie.
W ostatnich latach początek rundy wiosennej cechował się fatalnymi warunkami atmosferycznymi. Nie inaczej jest w sezonie 2022/2023, bowiem to właśnie w lutym doszło do najniższych temperatur, co skutecznie odstrasza kibiców, którzy potencjalnie mogli zasiąść na trybunach. Nie może być to oczywiście wymówką do fatalnych wyników, które osiągnęła Ekstraklasa w poprzednich czterech kolejkach.
20. kolejka Ekstraklasy przyprowadziła na trybuny łącznie 55 884 kibiców, co daje średnią 6209 widzów na mecz. To najniższy wynik w całym sezonie 2022/2023. Oczywiście można przyjąć, że generujące duże zainteresowanie Pogoń Szczecin, Lech Poznań czy Widzew Łódź grały w tamten weekend na wyjazdach, jednak na wiosnę da się dostrzec poważną tendencję spadkową. Średnia widzów na trybunach w dotychczasowych czterech kolejkach wyniosła zaledwie 7782 na mecz. To zdecydowanie niższy wynik w stosunku do rundy jesiennej, która gromadziła na jednym spotkaniu średnio 9760 kibiców. Co więcej, tylko ośmiokrotnie udało się wiosną przekroczyć barierę 10 000 kibiców zebranych na stadionie.
Poważne spadki zanotował Górnik Zabrze, który jeszcze do niedawna uchodził za wzór, jeśli chodzi o wypełnienie trybun. Jesienią na Arenie Zabrze zasiadało średnio ponad 15 000 kibiców. Wiosenne mecze z Lechią Gdańsk i Radomiakiem Radom zgromadziły natomiast kolejno 8342 i 7134 widzów. Gra zespołu Bartoscha Gaula nie rozpieszcza. Górnik uwikłał się w walkę o utrzymanie w Ekstraklasie, a w chwili obecnej ma zaledwie dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Wyniki ewidentnie nie podobają się kibicom, którzy nie przychodzą już tak ochoczo na mecze swojej drużyny.
Mizernie radzi sobie również mistrz Polski. Na spotkanie z Miedzią Legnica przyszło 10 820 kibiców, zaś na przegranym starciu z Zagłębiem Lubin zjawiło się ich 13 074. To dużo niższe liczby niż na wiosnę, gdzie mecze Lecha Poznań z trybun oglądało ponad 18 000 widzów. Sytuacja Kolejorza prezentuje się jeszcze gorzej, jeśli weźmiemy pod uwagę procent zapełnienia stadionu. Jego łączna pojemność wynosi 41 609 miejsc, zatem na spotkaniu z Miedziowymi wypełnił się w niespełna 1/3. Pomimo nie najlepiej wykorzystywanego potencjału ogromnego miasta i bazy fanów, wyniki frekwencyjne Lecha wciąż są czołowymi w Polsce. Tylko Legia Warszawa uzbierała jesienią większą liczbę kibiców, zaś na wiosnę Kolejorz będzie walczył o drugie miejsce z Widzewem Łódź.
Najgorzej swój stadion nieustannie wykorzystuje natomiast Lechia Gdańsk, która znów nie rozpieszcza sympatyków rezultatami. Zaskakująco niska średnia frekwencja z jesieni utrzymuje się także wiosną, choć mecz z 20. kolejki przeciwko Widzewowi Łódź poprawił nieco statystykę. Na rywalizację z czołową ekipą tego sezonu Ekstraklasy przybyło 9423 kibiców. Nie wydaje się jednak, żeby Lechia zanotowała stały wzrost, bowiem inaugurację rundy wiosennej z trybun zobaczyło już tylko 6575 osób.
Białystok również nie należy wiosną do najpopularniejszych miejsc na piłkarskiej mapie Polski. Jagiellonia znów bije się o utrzymanie, a kibice tracą cierpliwość. Ekipę Macieja Stolarczyka z trybun przeciwko Pogoni Szczecin wspierało zaledwie 5450 widzów. To zaskakująco niski wynik, biorąc pod uwagę klasę rywala. Jesienią na mecze z udziałem Jagiellonii przychodziło średnio blisko 10 000 kibiców.
Gdzie kibicowskie serca biją najmocniej?
Kto zatem może pochwalić się dobrymi wynikami? Nieustannie zachwyca fenomen Widzewa Łódź, którego kibice po raz kolejny wypełniają stadion do ostatnich krzesełek. Wypełnienie Stadionu Miejskiego w Łodzi na meczach Ekstraklasy wynosi nieco ponad dziewięćdziesiąt procent, a pomijając strefy buforowe – niekiedy widzowie zajmują wszystkie dostępne miejsca. Średnia frekwencja beniaminka jest trzecia w Ekstraklasie, choć niebawem powinno udać się wyprzedzić Lecha Poznań.
Najlepsze rezultaty w kraju notuje Legia Warszawa. Na inaugurację rundy wiosennej przeciwko Koronie Kielce na Łazienkowską zawitało 18 069 osób, co z dotychczasowych czterech kolejek pozostaje najwyższą frekwencją. Mecz z Cracovią wygenerował już w Warszawie nieco mniejsze zainteresowanie. Wszystko wskazuje jednak na to, że Wojskowi utrzymają fotel frekwencyjnego lidera, zwłaszcza jeśli wciąż będą utrzymywać w tabeli niewielką stratę do Rakowa Częstochowa. Na piątkowym, domowym hicie z Widzewem Łódź można spodziewać się kompletu publiczności. W sprzedaży pozostały dosłownie ostatnie wejściówki.
Jak to wygląda na zapleczu Ekstraklasy? Zimą ze sporymi problemami mierzyły się Wisła Kraków i Ruch Chorzów. Z uwagi na przebudowę przed igrzyskami europejskimi Biała Gwiazda ma do dyspozycji tylko część stadionu. Budowa nowych słupów oświetleniowych zmusiła natomiast Niebieskich do tymczasowej przeprowadzki. Domowe mecze wiosną rozgrywa w Gliwicach.
Pomimo zaistniałych kłopotów, na inaugurację rundy wiosennej kibice dopisali swoją obecnością. Wisła Kraków po raz kolejny zanotowała najwyższy wynik w kolejce. Na spotkanie z Resovią Rzeszów przybyło 9311 widzów. To frekwencja dużo niższa niż jesienią, natomiast na wyróżnienie zasługuje fakt, że udało się zapełnić wszystkie dostępne miejsca. Wyprowadzka z Chorzowa nie przeszkodziła sympatykom Ruchu, którzy w potężnej delegacji zjawili się na meczu z Chrobrym Głogów. Wygraną z trybun widziało aż 8211 osób. Niebieskim udało się tym samym utrzymać wysoką frekwencję z jesieni, gdzie regularnie na stadionie przybywało między 8000 a 9000 kibiców.
Świetna gra ŁKS-u Łódź jesienią i rosnące szanse na awans do Ekstraklasy przyczyniły się do wzrostu frekwencji. Łodzian w trakcie meczu z GKS-em Tychy z trybun dopingowało aż 8655 kibiców. Fani zaangażowali się ponadto w większy zakup karnetów. W poprzedniej rundzie tylko raz udało się osiągnąć lepszy wynik. Miało to miejsce w 16. kolejce, kiedy do Łodzi przyjechała Arka Gdynia. Biorąc pod uwagę, że rywalizacja z GKS-em Tychy nie należy do tych z najwyższej półki, możemy przypuszczać, że ŁKS utrzyma liczby na podobnym poziomie również w kolejnych tygodniach.
Najwyższe frekwencje w Polsce (wiosna 2022/2023)
Mecz | Liga | Frekwencja |
Legia Warszawa – Korona Kielce | Ekstraklasa | 18 069 |
Widzew Łódź – Pogoń Szczecin | Ekstraklasa | 17 680 |
Widzew Łódź – Śląsk Wrocław | Ekstraklasa | 17 099 |
Widzew Łódź – Jagiellonia Białystok | Ekstraklasa | 17 081 |
Legia Warszawa – Cracovia | Ekstraklasa | 15 182 |
Pogoń Szczecin – Śląsk Wrocław | Ekstraklasa | 14 040 |
Lech Poznań – Zagłębie Lubin | Ekstraklasa | 13 074 |
Lech Poznań – Miedź Legnica | Ekstraklasa | 10 820 |
Pogoń Szczecin – Warta Poznań | Ekstraklasa | 9482 |
Lechia Gdańsk – Widzew Łódź | Ekstraklasa | 9423 |
Najwyższe frekwencje w Polsce (wiosna 2022/2023)
Mecz | Liga | Frekwencja |
Wisła Kraków – Resovia Rzeszów | 1 Liga | 9311 |
ŁKS Łódź – GKS Tychy | 1 Liga | 8655 |
Ruch Chorzów – Chrobry Głogów | 1 Liga | 8211 |
Arka Gdynia – Wisła Kraków | 1 Liga | 6473 |
GKS Katowice – Podbeskidzie Bielsko-Biała | 1 liga | 3057 |
Zobacz również:
Komentarze