Feio i Gurgul, czyli Komisja Ligi bez remisu

Hitowe starcie Lecha Poznań z Legią Warszawa odbędzie się bez udziału Goncalo Feio. Komisja Ligi nie anulowała czwartej kartki dla trenera legionistów. Ale anulowała za to czerwoną kartkę Michała Gurgula. Legia mówi, że to niesprawiedliwe, ale czy ma rację?

Michał Gurgul (Lech Poznań)
Obserwuj nas w
Konrad Swierad/Alamy Na zdjęciu: Michał Gurgul (Lech Poznań)
  • Czerwona kartka dla Michała Gurgula została anulowana przez Komisję Ligi i dzięki temu lechita będzie mógł wystąpić w starciu z Legią Warszawa
  • Komisja jednak nie przychyliła się do wniosku legionistów o anulowanie żółtej kartki dla Goncalo Feio, zatem ten w Poznaniu zasiądzie na trybunach
  • Legia się burzy, Komisja Ligi wydaje suchy komunikat, jedni kpiąca się uśmiechają, inni rozdzierają szaty

Lech kontra Legia, bitwa prawna

Zbliżający się hit ligi między Lechem Poznań i Legią Warszawa sprawia, że media społecznościowe po obu stronach ekstraklasowego sporu zaczynają niebezpiecznie się podgrzewać. Już tydzień wcześniej oglądamy zwiastun tego, co może dziać sie w niedzielę. Korespondencyjny spór na skuteczność odwołań rozpoczął się w kolejce poprzedzającej mecz. Michał Gurgul dostał czerwoną kartkę w starciu z Puszczą Niepołomice, a Goncalo Feio obejrzał czwartą żółtą kartkę podczas spotkania z Widzewem Łódź.

Zanim zatem jeszcze trenerzy przedstawili swoim piłkarzom analizy przeciwników, zanim rozpoczął się cykl przygotowań, zanim telewizje rozpoczęły cykl programów zapowiedziowych, czekało nas poznańsko-warszawskie starcie działów prawnych. Lech chciał wywalczyć możliwość gry Gurgula w meczu z Legią. Legia chciała wywalczyć to, by Feio mógł być przy drużynie podczas spotkania w Poznaniu.

Póki co w pojedynku prawników mamy 1:0 dla Lecha. Kibice Legii sie burzą: “Komisja Lecha”, niesprawiedliwość, nierówne szanse. Z drugiej strony fani Lecha triumfują: furiat Feio się doigrał, a dla nas to i tak marna osłoda, bo gdyby nie czerwona kartka dla Gurgula, to byśmy nawet Puszczę ograli.

Gdzie leży prawda?

Anulowanie kartki dla Gurgula było czymś oczywistym

Trudno było po minionym weekendzie znaleźć eksperta sędziowskiego, który bez wątpliwości stwierdziłby, że Michał Gurgul zasłużył na wykluczenie z meczu przeciwko Puszczy Niepołomice. Pogubili się kompletnie tam sędziowie z zespołu Pawła Raczkowskiego. Puszczona korzyść, odgwizdany spalony-widmo, irracjonalna interwencja VAR… W konsekwencji Gurgul został wykluczony z gry mimo tego, że wykluczony zostać nie powinien, bo w tamtej sytuacji nie doszło do przerwania akcji bramkowej. Michalis Kosidis stanął oko w oko w Bartoszem Mrozkiem, nie wykorzystał szansy na strzelnie gola, a Raczkowski po wideoweryfikacji uznał, że… a, właściwie, to już nie wiadomo, co uznał.

POLECAMY TAKŻE

Sędzia z decyzji się nie wytłumaczył, co swoją drogą jest absurdem, bo robimy z podjęcia decyzji boiskowej tajemnicę pokroju tajnych baz wojskowych, utajnionych umów na przetargi autostradowe czy raportów na temat siatek szpiegowskich. Sędzia w sądzie musi wyjaśnić swój tok dochodzenia do wyroku, ale sędzia na boisku nie musi.

To jednak temat na zupełnie inną rozmowę. Lech od kartki Gurgula się odwołał, Kolegium Sędziów PZPN wydało rekomendację przychylającą się do tego, że Raczkowski i jego ludzie popełnili błąd. W konsekwencji kartka została anulowana, Gurgul z Legią będzie mógł zagrać. I to nie jest żaden precedens, bo przecież już w tym sezonie mieliśmy kartki, które były odwoływane przez Komisję Ligi. Ale tylko w przypadkach, gdy błąd sędziego był ewidentny. Tak było w przypadku Arnau Ortiza, który został ukarany za symulkę w starciu z Widzewem, a powtórki wykazały, że nie symulował. Michał Nalepa wyleciał z boiska w konsekwencji dwóch żółtych kartek podczas meczu z Górnikiem, ale drugie napomnienie było kompletnie z czapy, zatem KL na wniosek Zagłębia też anulowała tamtą kartkę.

Cofanie konsekwencji (tych rokujących na przyszłość) decyzji arbitrów z boiska nie jest obce Komisji Ligi.

Kurtka niezgody

Od środy wiemy natomiast, że kartka dla Goncalo Feio cofnięta nie będzie. To czwarte w tym sezonie napomnienie dla Portugalczyka, zatem mecz w Poznaniu obejrzy jedynie na trybunach. Za co trener Legii został napomniany podczas spotkania z Widzewem? Cóż, tutaj jesteśmy jeszcze biedniejsi o informacje niż w przypadku toku rozumowania Raczkowskiego podczas starcia Puszcza-Lech. Tam możemy składać sobie obraz z kamer, VAR-u, mowy ciała arbitra, sekwencji zdarzeń.

W przypadku spotkania Legia-Widzew mamy jedynie dwa ujęcia z kamer i tłumaczenie Legii. Feio wścieka się za brak rzutu karnego dla Legii za faul na Chodynie (faulu nie było, Feio nie miał racji). Później ściąga kurtkę i rzuca ją gdzieś na ławkę rezerwowych. Chwilę później sędzia Sylwestrzak podbiega do linii bocznej, pokazuje Portugalczykowi kartkę i mówi… Cóż, musimy się bawić w czytanie ruchu warg, co już samo w sobie jest absurdem, bo znów – nie mamy dostępu do tego, co Sylwestrzak wpisał w sprawozdanie pomeczowe. Ale wygląda na to, że mówi do trenera Legii “za kurtkę”. Czyli za to rzucenie odzieżą w stronę ławki.

Nie znamy całego obrazu zachowania Feio przy ławce. Nie wiemy, czy kurtkę zdejmował, rzucał, znów zakładał, znów rzucał. Też nie wiemy, czy protestów nie było więcej, a sytuacja z Chodyną była punktem granicznym. Sylwestrzak w sprawozdanie mógł wpisać, że Feio w sposób “zbyt mocny kontestował decyzje arbitra” i wówczas Komisja Ligi ma związane ręce. Musiałaby bowiem ustalić jakieś precyzyjne kryterium, gdzie zaczyna się “zbyt mocne kontestowanie”, a wiemy, że to kryterium totalnie nieweryfikowalne. Będziemy mierzyć decybele krzyku trenera? Gwałtowność machania rękoma? No nie.

Tylko u nas

Pewnie gdyby (powtórzę – GDYBY – bo nie mamy dostępu do sprawozdania sędziowskiego) Sylwestrzak wpisał, że Feio w sposób skrajnie agresywny rzucił kurtką w kierunku arbitra technicznego, to wówczas Komisja Ligi mogłaby tu wykazać nieprawidłowości. To trochę jak z protestami w MMA. Zawodnik i jego zespół muszą wykazać, że doszło do jakiegoś błędu proceduralnego (np. pomylenia kartek z wynikami), by skutecznie odwoływać się w sprawie zmiany rezultatu. Rzadko zdarza się, że sędziowie jeszcze raz siadają do oglądania całej walki i znów w sposób subiektywny decyzją, czy daną rundę wygrał Iksiński lub Igrekowski.

Tutaj Komisja Ligi znów była konsekwentna: niezwykle rzadko zdarzają się odwołane żółte kartki za niesportowe zachowania. Ja za rzucanie kurtką kartki bym nie dał, pewnie ktoś z członków KL też by nie dał, ale procedura zakłada, że KL musiałaby wykazać błąd arbitra zbierając do kupy sprawozdanie i materiał wideo. Musiałoby paść “panie Sylwestrzak, pan żeś wpisał, że było tak, a my na wideo widzimy, że było totalnie inaczej”. A jeśli (znów – JEŚLI) Sylwestrzak wpisał, że Feio zachowywał się niesportowo, to Komisja ma związane ręce.

Naprawdę trudno dogrzebać się też w decyzjach KL odwołanych kartek dla trenerów za kontestowanie decyzji sędziów.

Legia mówi – “ale im odwołaliście!”

W idealnym świecie Gurgul zostałby odwieszony za niesłuszną czerwoną kartkę, Feio nie dostałby kartki za ściągnięcie kurtki i w niedzielę obaj mogliby wziąć udział w meczu Lecha z Legią. I tutaj Legia może czuć absmak.

Natomiast kompletnie nie rozumiem retoryki odpowiedzi Legii na komunikat Komisji Ligi. – Uważamy, że podjęta decyzja jest niesprawiedliwa z perspektywy klubu, szkoleniowca oraz zawodnika, szczególnie w kontekście jednoczesnego anulowania kary dla piłkarza Lecha Poznań Michała Gurgula – czytamy w oświadczeniu.

Przecież to absurd. Komisja Ligi nie ma anulować kar po równo, tylko na podstawie regulaminów. Gdyby jeden kierowca dostał mandat za przekroczenie prędkości, a drugi za niesprawny reflektor, natomiast ten pierwszy udowodnił, że jechał czterdziestką przy ograniczeniu prędkości do 50 km/h, to przecież kierowca z niepełnym oświetleniem nie ma prawa się burzyć, że “przecież sąsiadowi jakoś mogliście pójść na rękę!”.

Równość nie oznacza sprawiedliwości.

A poza tym uważam, że protokoły sędziowskie, sprawozdania z Komisji Ligi i wyjaśnienia sędziów powinny być jawne.

I że klasyk z Feio na ławce byłby ciekawszy z każdego punktu widzenia. Ale też nie winiłbym Komisji Ligi za to, co się stało. Ona działa w określonym porządku regulaminów. Poza tym Legii łatwiej broniłoby się swojego trenera, gdyby nie był nim człowiek z taką kartoteką wyskoków przy ławce trenerskiej.

Komentarze