Rywalizacja w ramach 32. kolejki PKO Ekstraklasy wystartowały w Radomiu, gdzie grały Radomiak – Zagłębie Lubin. Niespodziewanie już do przerwy Miedziowi prowadzili trzema golami. Dalsza część dalej toczyła się pod dyktando Zagłębia. Ostateczne ważny komplet punktów padł łupem gości 6:1 (3:0).
Dramat Radomiaka
Początkowo Radomiak dzielnie odpierał ataki Zagłębia. Co ciekawe, to właśnie Słonie lepiej czuły się przy piłce, gdy beniaminek szukał swoich szans w kontratakach czy stałych fragmentach gry.
Po 20. minutach wynik meczu otworzył Starzyński. Były reprezentant Polski huknął nie do obrony z dystansu. Piłka trafiła najpierw w słupek, a później wleciała do siatki. Kilkadziesiąt sekund później Chodyna podwyższył prowadzenie, dzięki odważnemu uderzeniu zza linia pola karnego.
Tymczasem w 36. minucie gospodarze dotknęli dna, bo Chodyna ustrzelił dublet, dzięki świetnej postawie Szysza, podającego z prawej flanki murawy. Zawodnik Zagłębia miał już przed sobą pustą bramkę, więc dopełnił formalności z bliska.
Pogrom w Radomiu
W pewnych momentach, wydawało się, że w drugiej połowie Radomiak ruszy odrabiać straty. Tak też nawet się stało. Szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy chwilę przed upływem godziny. Wówczas arbiter wskazał na wapno, natomiast Angielski zamienił rzut karny na bramkę.
Zagłębie jednak nie zrezygnowało z walki o kolejne gole. Ekipa z Radomia nabrała wiatru w żagle, lecz po kilku minutach na listę strzelców znów wpisał się Starzyński. Te trafienie podcięło skrzydła beniaminkowi. W końcówce rywali z ziemią zrównał Bartolewski i Pienko, którzy otrzymali futbolówki, będąc na czystej pozycji do oddania strzału.
Można zaryzykować stwierdzenie, że tym zwycięstwem Zagłębie niemal przypieczętowało utrzymanie. Rezultat z pewnością gra na niekorzyść Wisły Kraków, przed którą teraz niezwykle trudna walka o przetrwanie.
Komentarze