Kto punktuje ponad stan? Zaskakujący “wirtualny lider” [PODSUMOWANIE 19. KOLEJKI EKSTRAKLASY]

Jeszcze tylko środowy zaległy mecz Cracovii z Legią Warszawa i zamkniemy ekstraklasowe granie w 2023 roku. Czas na podsumowania jesieni jeszcze przyjdzie, ale my chcemy spiąć to, co działo się w ostatniej kolejce. Było hitowe starcie Puszczy z Jagiellonią, było zwolnienie Johna van den Broma, był nawet Piast Gliwice sięgający po pełną pulę!

Daisuke Yokota (Górnik Zabrze)
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Daisuke Yokota (Górnik Zabrze)
  • Śląsk Wrocław mistrzem jesieni, Jagiellonia Białystok na drugim miejscu, a trzeciego Lecha Poznań z podium zaległym meczem może ściągnąć jeszcze Legia Warszawa
  • Jak tabela wyglądałaby jednak, gdyby ligą rządził bezduszny algorytm? Cóż, mielibyśmy przewrót zarówno w czubie tabeli, jak i na jej dnie
  • A tak poza tym – działo się w weekend, bo mieliśmy szalony mecz w Krakowie, zwolnienie Johna van den Broma, dublet strzelecki stopera Puszczy…

Kto jest liderem w oczekiwanych punktach?

Ze współczynnikiem goli oczekiwanych większość kibiców zdążyła się już oswoić. Algorytm bierze pod uwagę miejsce, z którego oddany jest strzał, liczbę rywali na linii strzału, trudność wykonania uderzenia (czy piłka jest w powietrzu, czy na ziemi), jeszcze inne czynniki i na tej podstawie szacuje szanse na zdobycie bramki. To wydaje się jasne. Ale coraz mocniej w mainstreamie rozpycha się współczynnik oczekiwanych punktów, który na podstawie goli oczekiwanych oraz goli oczekiwanych przeciwko mierzy to, ile oczek powinny zdobywać zespoły w danych meczach.

I jak to wygląda w Ekstraklasie w algorytmach WyScouta? Otóż tak:

Źródło: WyScout

Co na pewno jest zaskakujące? Pierwsze i ostatnie miejsce. Pogoń kreuje sobie wiele szans strzeleckich, ale ma problem ze skutecznością. Nikt w lidze nie ma tak wysokiego xG, jak Portowcy. Z kolei w tyłach Portowcy tracą więcej bramek, niż teoretycznie powinni – inna sprawa, że ekipa Gustafssona ma niebywałą łatwość do tego, by prokurować rywalom “duże szanse”. Bronią nieźle, a tu nagle klops i przeciwnik ma kapitalną okazję. Z kolei Stal według algorytmów jest na szarym końcu tabeli, ale tutaj mocno punktuje na ich korzyść “efekt Szkurina”, który – podobnie jak Erik Exposito – strzela gole z sytuacji, w których trudno byłoby marzyć o trafieniu.

Uderzające jest dopiero ósme miejsce Lecha Poznań w tabeli oczekiwanych punktów. To woda na młyn zwolenników tezy, że zwolnienie Johna van den Broma było słuszne. Bo gdyby Lech punktował tak, jak punktuje, ale można byłoby grać narracją “hola, hola, wyniki nie są idealne, ale przynajmniej gra jest lepsza! Wystarczy dołożyć skuteczność i maszyna ruszy”. Tymczasem jest odwrotnie – Lech wykręca wynik lepszy od gry.

Za plecami Lecha w tej wirtualnej tabeli byłby… mistrz jesieni, Śląsk Wrocław. Ale o tym pisałem już na łamach Goal – Śląsk jest kapitalny w zarządzaniu wynikiem w trakcie meczu. A w statystykach tworzenia sytuacji, gry w obronie, kreowania szans, szybkości gry wygląda jak ligowy średniak. Ale znamy przykłady klubów z silniejszych lig, które były w stanie oszukiwać algorytmy na dłuższą metę, więc dlaczego takim błędem w piłkarskim Matrixie nie może być i Śląsk?

Jedenastka 19. kolejki Ekstraklasy

Opta/Goal.pl

W bramce rywalizacja spora, bo dobre mecze zagrali Leszczyński czy Forenc, ale Cojocaru obronił aż sześć uderzeń graczy Widzewa. W obronie musiał się znaleźć Craciun, autor dwóch goli i jeden z architektów odwrócenia rezultatu w meczu Puszczy z Jagiellonią. Obok niego drugi raz z rzędu Mosór, ale i Janicki, który po cichu wyrósł na czołowego stopera rundy jesiennej.

Na prawym wahadle Pereira, który pracował na miano bohatera Lecha, ale ostatecznie Lech wolał kreować bohaterów po stronie Radomiaka. W środku dwóch gości do grania w piłkę, czyli Wolski właśnie z Radomiaka i Nene, który rzutem na taśmę zdaje się wdzierać do wszelakich jedenastek jesieni. Po lewej stronie piłkarz, który chyba najczęściej lądował u nas w zestawieniu najlepszych graczy weekendu, czyli Kamil Grosicki. Z przodu wielki powrót Damiana Kądziora (ale i całego Piasta), do tego dorzucamy sprytnego Yokotę (o nim kilka słów niżej), no i MVP jesieni, czyli Erika Exposito.

Cojocaru – Craciun, Janicki, Mosór – Pereira, Nene, Wolski, Grosicki – Yokota, Kądzior – Exposito

Bohater kolejki: Daisuke Yokota

Po cichu, po cichutku Yokota wyrósł na czołowego pomocnika ligi. Nie jest to może półka – dajmy na to – Grosickiego, Velde, Josue czy Wszołka. Ale już półka Nahuela, Domańskiego czy Koczerhina? To już owszem. Siedem goli i jedna asysta w dziewiętnastu meczach tego sezonu. Łącznie z wiosną to już dziewięć goli i trzy asysty.

Żaden piłkarz Górnika w tym okresie nie zbliżył się do tego dorobku. Podolski jesienią jest cieniem samego siebie. Kapralik jesienią rozczarowywał. Krawczyk z Musiolikiem nie dowożą goli, choć Musiolik i tak wypada na tle Krawczyka całkiem nieźle. Momenty miał Ennali, podobnie Czyż, rzetelny poziom trzymają Rasak i Pacheco. Ale fakty są takie, że ofensywa Górnika trzyma się na Japończyku.

Zagranie kolejki: Podwójna parada Forenca

Najpierw warto podkreślić to, co wymyślił Konrad Forenc przy rzucie karnym. Najpierw obroniona jedenastka, później szybkie zerwanie się na nogi, druga skuteczna interwencja, a na koniec stanął jeszcze w gotowości po uzbierania hat-tricka obron.

Ale jest też coś symptomatycznego w tym, że Fabian Piasecki nie strzelił tutaj gola. Fabian to fajny gość, miał świetny czas w Stali, ale… W tym sezonie – 30 meczów, prawie 1300 minut na liczniku i trzy gole. W Ekstraklasie – 14 meczów, 478 minut, zero bramek. ZERO! WyScout szanse na bramkę w starciu z Koroną policzył tak – rzut karny to 76% prawdopodobieństwa gola, dobitka to aż 83%. I nic.

W tym sezonie ligowym Piasecki oddał 15 strzałów, miał xG łączne na poziomie 3.26, ośmiokrotnie uderzał w światło bramki. I nic. Bez gola, bez asysty, bez niczego. Nie w ŁKS-ie czy w Ruchu, a w Rakowie Częstochowa. Niewiarygodne.

Mecz kolejki: Puszcza Niepołomice – Jagiellonia Białystok 3:3

To było coś jak dwa mecze w jednym. Czasem narzekamy, że w jakimś spotkaniu nic się nie działo i współczujemy ekipie Canal+, że musi z tego zmontować jakiś sensowny skrót. A w Krakowie działo się tyle, że trudno było nadążyć. Najpierw błyszczała Jagiellonia – tu kapitalna akcja w białostockim stylu, gdzie był ruch na wolne pole, gra z pierwszej piłki, dużo podań do przodu, a niewiele bezpiecznych zagrań w bok. Za chwilę fantastyczna asysta Skrzypczaka przy golu Nene. 3:0 do przerwy, po przerwie okazja bramkowa Marczuka i nagle zwrot akcji jak w książkach Jo Nesbo.

Czerwona kartka Romanczuka, trzy gole Puszczy, pościg za czwartym trafieniem.

Kapitalnie się to oglądało. Dla postronnego widza – gratka. Ale czy mogło być inaczej, gdy z jednej strony mieliśmy najlepszą ofensywę jesieni, a z drugiej Puszczę, która potrafi fundować nam takie show? Przecież już w starciu z Koroną ekipa z Niepołomic nie schowała broni przy wyniku 0:3. Tam nie udało się ugrać punktu, ale w ostatni weekend już owszem. I to w starciu z wiceliderem ligi.

Brawa dla Jagi za godzinę gry, brawa dla Puszczy za walkę do końca.

Cytat kolejki: Van den Brom i jego “tak”

Pomeczowa konferencja w Radomiu, gdzie Lech wypuścił prowadzenie 2:0 i zremisował z Radomiakiem. Młody dziennikarz Mateusz Dukat pyta Johna van den Broma z całym kontekstem jesiennym o to, czy Holender jest pewny tego, że wiosną nadal będzie prowadził Lecha.

– Tak – odpowiada van den Brom.

A później dopytuje jeszcze “to jedyne dobre pytanie, jakie masz? Brawo…”.

Oj, puszczały ostatnio nerwy Holendrowi. Kipiał na media day, wyglądał na zirytowanego po meczu w Radomiu. Ale później przyszedł pan Rzeczywistość. Po meczu dostał telefon od Tomasza Rząsy, że ten zaprasza go na spotkanie w poniedziałek rano. I wtedy też doszło do zwolnienia. Zatem na nic zdała się pewność van den Broma w tym “tak” podczas odpowiadania na pytanie dziennikarza.

Komentarze