- Argumenty za organizacją zgrupowań w Turcji momentami znajdują sporo przeciwników – ale nawet jeśli komuś nie pasuje polska kolonia w Belek czy Side, wybiera Hiszpanię czy Chorwację, a nie Skierniewice.
- Podczas gdy Ruch Chorzów i ŁKS Łódź zakupiły około dwustu czterdziestu siedmiu piłkarzy, Puszcza Niepołomice wykonała ledwie zauważalne korekty kursu.
- Biorąc pod uwagę, że Puszcza wytrzymała też słabszy moment Tomasza Tułacza, trudno nie widzieć w niej swego rodzaju próbnego balonu, który może ustanowić pewne wzorce działania po awansie do Ekstraklasy.
Puszcza Niepołomice i skierniewicka przygoda
Muszę przyznać, że to prawdopodobnie moja wina – moja i mojego nieposkromionego lenistwa, które nadzwyczaj często obraca się przeciwko mnie. Planując z Leszkiem Milewskim kolejny materiał wyjazdowy, długo dyskutowaliśmy o przypadku Puszczy Niepołomice. Ciekawa sytuacja, interesujący, może nawet inspirujący ludzie. No ale te Niepołomice na drugim końcu świata, warunki drogowe naprawdę średnie, nie ma sensu chyba wypuszczać się gdzieś dalej.
16 stycznia coś mnie podkusiło, by sprawdzić, gdzie konkretnie w Polsce ma zamiar przygotowywać się Puszcza – bo mimo że o ich oryginalnym ruchu było już w środowisku głośno, to jednak większość nagłówków pozostawała przy lakonicznym “będą przygotowywać się w Polsce”. Byłem pewny, że za moment ujrzę na 90minut.pl jakąś Wolę Chorzelowską czy inny ośrodek na dalekim południu i będę mógł z czystym sumieniem rozgrzeszyć się odległością. Ale nie. Puszcza Niepołomice od 16 stycznia przebywała w Skierniewicach. Między Łodzią a Warszawą, jak CPK, oby powstał jak najszybciej.
Oczywiście nie było już szans dograć żadnych terminów, zwłaszcza, że Puszcza postawiła na zgrupowanie dość ekspresowe. 16 stycznia zameldowała się w Skierniewicach od razu rozgrywając też sparing z Unią, a już 19 stycznia zagrała dwa mecze na stadionie w małopolskich Staniątkach. Trzydniowy obóz sportowy z jednym sparingiem – zdarzają się kluby A-klasowe, które przygotowują się w bardziej wymagający i droższy sposób. W dodatku Skierniewice, boisko pod balonem, rywalem III-ligowy zespół. Podejrzewam, że mielibyśmy z tego piękny materiał, ale jako się rzekło – lenistwo bywa nieopłacalne, a terminarz nieubłagany, nic nie dało się zrobić.
Nie będę kłamał – miało to swój spory ładunek humorystyczny. Puszcza Niepołomice rozpoczęła przygotowania, piłkarze są już w hotelu, po krótkiej aklimatyzacji i zapoznaniu się z lokalną pogodą, rozpoczną od razu mecz sparingowy. Dzień później: Puszcza Niepołomice jest już na półmetku swojego obozu, piłkarze rozegrali jak dotąd jeden sparing, zremisowali 0:0 z Unią Skierniewice. Po piłkarzach w ogóle nie widać trudów obozowych, ale być może cięższe jednostki treningowe zaplanowano na jego drugą część. I znów dzień później: koniec obozu Puszczy Niepołomice, piłkarze powrócili już do stęsknionych rodzin i kibiców, którzy czekali na lotnisku na ich przylot.
Natomiast najciekawszy jest ten aspekt praktyczny.
Puszcza potrenowała trochę pod balonem, zimą dominują u niej w całości różnego rodzaju sztuczne murawy. Na obiekcie w Staniątkach trenują zresztą podobno wszyscy, łącznie z zespołami z niższych lig. Zestawienie z Turcją – nawet jeśli dwa czy trzy dni w Belek będzie padać rzęsisty deszcz – wypada dość blado. Przede wszystkim pod kątem wspomnianej nawierzchni: nasi pucharowicze potrafią usprawiedliwiać niekorzystny wynik sztuczną murawą w Kazachstanie jeszcze na długo przed wylosowaniem kazachskiej drużyny w eliminacjach Ligi Konferencji. Skoro przeskok z przygotowań na naturalnych murawach w Polsce latem jest aż tak gigantyczny, gdy trzeba kopnąć piłkę na granulacie gdzieś w Kazachstanie – logicznie byłoby zastanowić się, czy osoba odpowiedzialna za brak zagranicznego obozu Puszczy nie powinna stracić roboty. Ale tu pojawia się moja wątpliwość – co właściwie jest bardziej zbliżone do areny zmagań w lutowych meczach? Nasiąknięte tureckim słońcem zieloniutkie dywany, po których z gracją porusza się śmietanka Ekstraklasy? Czy jednak podkute lodem sztuczne murawy, gdzie ślizgają się odziane w kilka warstw odzieży pancerze, w środku których gdzieś głęboko kryją się piłkarze Puszczy?
Co będzie większym przeskokiem – przejście z trzech stopni mrozu na sztucznej murawie na trzy stopnie mrozu na naturalnej, czy przejście z tureckiego lata na polski listopadoluty, bo tak trzeba określać nadchodzący miesiąc? Przejście ze sztucznych muraw, gdzie piłka czasem się dziwnie odbija, na oblodzone torfowiska, którymi momentami stają się trawniki na stadionach Ekstraklasy? Możliwe, że rację ma siedemnaście klubów Ekstraklasy zgrupowanych poza granicami Polski. Ale możliwe, że rację po części ma Puszcza, która uznaje, że przeskok i tak będzie spory – a ani Belek, ani Hiszpania nie dadzą takiej przewagi, jak po prostu rzetelna praca, choćby i na piachu.
Podobnie zresztą jest z kolejnymi argumentami zwolenników zgrupowań w Belek. Atrakcyjni sparingpartnerzy mają być wielką korzyścią z wyjazdu do tego zagłębia wszystkich obozów przygotowawczych. Ale Puszcza sobie zagrała z Unią Skierniewice, potem oklepała Odrę Opole. Naprawdę to Kecskemeti TE z ligi węgierskiej, z Donatem Zsoterem w składzie, to taki argument za Turcją? Chciałoby się tutaj rzucić odpowiedź: niestety, nigdy się nie dowiemy. Ale sęk w tym, że właśnie wiosna będzie jedną wielką odpowiedzią na pytania dotyczące zimowych ruchów beniaminków. Bo kontrastuje podczas tej przerwy przecież nie tylko turecka wyprawa Ruchu Chorzów i ŁKS-u Łódź oraz skierniewicki city-break Puszczy.
Korekty zamiast łapanki
Podobnie wygląda sytuacja w dwóch diabelnie ważnych aspektach. Ruch Chorzów wykonał już sześć transferów, przy czym Stipica czy Vlkanova to posunięcia, które dają jakiś promyczek nadziei nawet najbardziej zatwardziałym chorzowskim pesymistom. ŁKS Łódź wykupił w ogóle pół świata, bo Europa okazała się za wąskim terenem poszukiwań dla tak zdeterminowanego klubu. Huesin Balić, Austriak z LASK Linz, Thiago Ceijas, włoski Argentyńczyk z ligi bułgarskiej, Riza Durmisi, albański Duńczyk z Lazio, Rahil Mammadov, Azer z Karabachu, Yadegar Rostami, Irańczyk z Pogoni Szczecin.
Na tle transferów Ruchu i ŁKS-u, Puszcza wygląda jak pustynia. Ioan-Calin Revenco, czyli niejako pójście na fali entuzjazmu związanej z Craciunem oraz Thiago z Cracovii, czyli tak naprawdę powrót po kontuzji i półrocznej przerwie na ponowną próbę przebicia się w Krakowie. Być może ten swoisty bezruch na rynku transferowym jest zresztą konsekwencją cierpliwości wobec trenera. Tomasz Tułacz jako jedyny trener beniaminka wytrzymał na stanowisku całą rundę – w ŁKS-ie Kazimierza Moskala zastąpił Piotr Stokowiec, a w Ruchu Janusz Niedźwiedź jest trenerem numer trzy – po Skrobaczu i Wosiu. NIedźwiedź ściągnął zresztą “swojego” Patryka Stępińskiego z Widzewa, co niejako potwierdza ten ciąg przyczynowo-skutkowy.
Efekt jest taki, że Puszcza z tym samym trenerem i tym samym trzonem składu, na polskich murawach i z polskimi sparingpartnerami przygotowuje się do bitwy o utrzymanie. Ruch Chorzów i ŁKS Łódź są na kompletnie drugim biegunie, a najdobitniej to szamotanie się na dnie podkreśla los Fase czy Małachowskiego. ŁKS ściągał ich pół roku temu jako wzmocnienia na Ekstraklasę, dziś Fase trenuje z rezerwami, a Małachowski jest wypożyczony do I-ligowego Podbeskidzia. Karuzela trenerska, karuzela z piłkarzami – Puszcza wygląda na tle tego huraganu jak spokojny port gdzieś na horyzoncie. Zmrożony, pokryty mchem, ale jednak spokojny.
Próbny balon w dziwnym eksperymencie
Proste pokazanie Puszczy Niepołomice jako pozytywnego przykładu na tle panicznych ruchów ŁKS-u czy Ruchu byłoby jednak populizmem. To trochę tak jak z graniem wyłącznie Polakami – brzmi fajnie, brzmi logicznie, ale potem Raków ma prawie dwa razy więcej obcokrajowców (dwudziestu) niż Ruch punktów (trzynaście). Oczywiście, trudno nie czuć do Puszczy sympatii. Kopciuszek na balu zamiast stroić się w tureckie szaty po prostu marznie przed wejściem, ewentualnie pod balonem w Skierniewicach. Ale wcale niewykluczony jest przecież scenariusz, gdy ostatecznie to Janusz Niedźwiedź cieszy się z utrzymania, a Tomasz Tułacz… Cóż, po fatalnym początku wiosny nawet nie kończy sezonu.
Z dzisiejszej perspektywy jeszcze nie ma w ogóle o czym mówić – szczególnie, że przecież spora część przewagi Puszczy Niepołomice nad pozostałymi beniaminkami wynika z kapitalnego końca ubiegłego roku. Jeśli Puszcza się utrzyma, ale psim swędem, wiosną punktując gorzej od ŁKS-u – trudno będzie szukać w jej wyniku potwierdzenia słuszności skierniewickich zgrupowań czy niemrawej transferowej zimy.
Ale za pół roku ten eksperyment będzie można już jakoś ocenić, ba, będzie można go porównać. To rzadki komfort – piłka nożna ma tak wiele zmiennych, że zazwyczaj trudno znaleźć dwie drużyny w podobnej sytuacji, a co dopiero wspominać o dwóch bliźniaczych klubach. Tutaj jednak mamy troje beniaminków, troje underdogów, trzy zespoły, które przez ekspertów były typowane do spadku, trzy zespoły, których kadra czy budżet rażąco odbiegały od reszty ligowej stawki.
Jeśli Puszczy uda się utrzymać, wariant oszczędny dla ekstraklasowicza – z jednym trenerem, nielicznymi transferami a nawet bez obozu w Turcji – może stać się popularny w kolejnych latach. Jeśli nie… Cóż, przynajmniej będziemy mieć pewność, że te setki tysięcy złotych przepalane na sparingi w Belek nie idą na marne.
Jeśli nie pomyliliśmy się w obliczeniach – to setny odcinek mojego środowego bloga na Goal.pl. Dziękuję za każdą poświęconą minutę i życzę sobie oraz Wam, byśmy w tym samym gronie i na tych samych łamach spotkali się przy odcinku numer 1000.
Serdeczne gratulacje Redaktorze. Utrzymywany nieprzeciętny poziom artykułów, celne uwagi, ciekawe tezy, nietuzinkowe puenty i chyba wyrobiony latami na U2 samokrytyczny dowcip (wiem o czym piszę) plus doza sprawdzonej wiedzy na “zadany” sobie temat – oby tak dalej 😉.