Efthymios Koulouris dla Goal.pl: mój kontrakt nie jest teraz najważniejszą sprawą

Efthymios Koulouris jest na najlepszej drodze, by wywalczyć koronę króla strzelców. Ale czy zostanie w Pogoni Szczecin? Napastnik finalisty Pucharu Polski w rozmowie z Goal.pl mówi: - Co przyniesie przyszłość? Niedługo nadejdzie czas, w którym nad tym się pochylę, porozmawiam z rodziną, rozważę, co będzie dla mnie najlepszym krokiem. Kto wie: może zostanę w Pogoni. A może jednak nie. Wszystko jest możliwe, ale póki co skupiam się na innych sprawach.

Efthymios Koulouris
Obserwuj nas w
Mikołaj Barbanell / Alamy Na zdjęciu: Efthymios Koulouris
  • Efthymios Koulouris w rozmowie z nami mówi o swojej formie, podejściu do przyszłości, zmianiach, jakie zaszły w Pogoni i przygotowaniu do finału Pucharu Polski
  • Analizowaliśmy tamten mecz i mamy podobne wnioski. Zabrakło koncentracji w ostatnich minutach, po tym, jak nie udało się zabić meczu wcześniej. Wdarło się za dużo przekonania, że nie może nam się już stać krzywda, co przełożyło się na zbyt dużą pewność siebie – tak wspomina pamiętny mecz z Wisłą Kraków
  • Grek otwarcie mówi też o sytuacji z początku roku, gdy piłkarze Pogoni zdecydowali się na strajk

Efthymios Koulouris – co z kontraktem?

Przemysław Langier (Goal.pl): Masz trzy hat tricki w tym sezonie, a sezon dopiero wchodzi w ostatnią fazę. Ta liga jest taka łatwa, czy Efthymios Koulouris jest taki dobry?

Efthymios Koulouris (napastnik Pogoni Szczecin): To dobry sezon, ale jestem zbyt pokorny, bym miał nagle mówić w ten sposób. Strzelenie trzech hat tricków to świetne osiągnięcie, które pokazuje, że wszystko działa, jak należy. Nie tylko u mnie, bo to oznacza też, że cała drużyna mocno pracuje, bym miał swoje okazje. Mam nadzieję, że do końca sezonu już się to nie zmieni. Mam wielką frajdę z wszystkiego, co dzieje się w ostatnich miesiącach.

Trochę jednak pociągnę cię za język – trzy hat tricki w sezonie to tak rzadko spotykana sprawa, że przy całej swojej skromności, być może pojawia się jednak myśl, że może ta liga już jest dla ciebie za mała…

Naprawdę – nie namówisz mnie, bym powiedział, że przyszło mi to łatwo, bo liga jest już dla mnie zbyt łatwa. Ona jest bardzo konkurencyjna, a to, że jestem w bardzo dobrej formie nie oznacza, że staje się słabsza.

Osiągnąłeś życiową formę?

Tak. Nie chodzi tylko o liczby, które osiągam, choć one dla napastnika są oczywiście najważniejsze. Ale ogólnie czuję się najlepiej w życiu – mam wrażenie, że dokonuję najlepszych wyborów na boisku, że najmocniej czerpię z dotychczasowego doświadczenia. Pasuje mi styl drużyny, który jest tożsamy z tym, jakim jestem typem napastnika. To wszystko sprawia, że faktycznie mogę powiedzieć, że to życiowa forma.

Pojawia ci się czasem myśl, że skoro jest tak świetnie, to 29 lat to jeden z ostatnich momentów, by spróbować jeszcze wyżej? By podpisać jakiś kontrakt życia, nawet nie tylko jeśli chodzi o zarobki, ale też o miejsce do grania w piłkę, o ligę?

Gdy sezon układa się, jak ten obecny, oczywistym jest, że otrzymujesz sporo zapytań z innych klubów. Ale na razie na nie nie spoglądam – na to przyjdzie czas. Póki co straciłbym i czas, i koncentrację w momencie, gdy przed nami kilka ważnych meczów. Poza tym naprawdę cieszę się, że jestem w Pogoni, a w Szczecinie czuję się szczęśliwy, i nie umiem obecnie powiedzieć, co przyniesie przyszłość.

Tylko u nas

Wielu kibiców Pogoni może poczuć teraz niedosyt, bo kiedy napisałem na Twitterze, że porozmawiamy, najczęściej powtarzaną prośbą było pytanie o to, czy przedłużysz kontrakt…

Rozumiem, że to najbardziej naturalne pytanie, jakie możesz w obecnej sytuacji zadać. Ale trudno mi o jakieś jednoznaczne deklaracje w tym momencie… Jak mówiłem – na dziś są rzeczy ważniejsze, jak to, żeby wygrać najbliższe mecze, w tym ten jeden na początku maja… A co przyniesie przyszłość? Niedługo nadejdzie czas, w którym nad tym się pochylę, porozmawiam z rodziną, rozważę, co będzie dla mnie najlepszym krokiem. Kto wie: może zostanę w Pogoni. A może jednak nie. Wszystko jest możliwe, ale póki co skupiam się na innych sprawach.

Skoro sam spodziewasz się, że możesz się wahać, co musiałby zrobić klub, by przekonać cię do pozostania? Swoją drogą, ruszyły już rozmowy na temat twojego kontraktu?

Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy. Pewnie stanie się to po zakończeniu sezonu. Bez względu, co się stanie, obecny kontrakt obowiązuje do końca następnych rozgrywek i tak do tego podchodzę – w pełni profesjonalnie, moje myśli nie uciekają poza Pogoń. Tym bardziej, że – powtórzę to jeszcze raz – kocham to miejsce. Uwielbiam być w tym klubie, w tym mieście.

Obiecuję – to już ostatnie pytanie w tym temacie, ale próbuję wycisnąć maksimum. Często twój menedżer dzwoni i mówi: hej, Kulu, mam nową ofertę dla ciebie?

To część jego pracy, czasem rozmawia się o tych sprawach. Natomiast przekazałem mu, że na dziś najważniejsze dla mnie jest pełne skupienie na końcówce sezonu. To jedyna rzecz, którą mogę w pełni kontrolować w obecnej chwili. Mam tu jeszcze kilka rzeczy do wygrania, a w piłce bardzo często się zdarza, że gdy twoje myśli uciekają poza boisko, to nagle na boisku przestaje się układać.

Alex Haditaghi – jaki jest właściciel Pogoni Szczecin?

W Pogoni bardzo dużo się zmieniło w ciągu ostatnich czterech-pięciu miesięcy. Odetchnęliście z ulgą?

Na pewno. Tyle mówię o potrzebie skupienia się na boisku, a na początku roku było to trudne. Obecnie wszystko idzie w dobrym kierunku – takim, na jaki Pogoń zasługuje.

Sytuacja z początku roku, gdy o swoje pieniądze musieliście walczyć odmawiając wyjścia na trening, była dla ciebie szokiem?

Mówiąc szczerze, to nie była pierwsza tego typu sytuacja w mojej karierze, ale ogólnie było ciężko. My naprawdę ciężko pracujemy i jeśli dochodzi do momentu, w którym właściwie nie wiadomo, co będzie dalej, trudno, by było przyjemnie. Faktycznie – był problem z otrzymywaniem pieniędzy. Długo na nie czekaliśmy cierpliwie, nie podejmowaliśmy żadnych spontanicznych ruchów, które mogłyby zaszkodzić klubowi. Ale gdy zauważyliśmy, że niewiele się zmienia, trzeba było jakoś odpowiedzieć, wreszcie się upomnieć. Podjęliśmy decyzję, że musimy być w tym wszystkim razem. Jednocześnie powiedzieliśmy sobie, że odmowa wyjścia na trening nie może wiązać się z ogólną utratą profesjonalizmu i podejścia do zawodu – to miał być tylko sygnał, który zostanie dostrzeżony. Cała sytuacja była bardzo stresująca.

Czuliście strach, że wszystko nagle się zawali?

Trochę strach, trochę wściekłość. Nigdy nie wiesz, co w takich sytuacjach się wydarzy. Na pewno czuliśmy, że nic nie jest tutaj w naszych rękach. Klub był w trudnym położeniu, w tle dochodziło do prób zmian właściciela. Byliśmy o tym informowani, natomiast nikt nie wiedział, na czym dokładnie stoimy.

I wtedy przyszedł Alex Haditaghi. Jakim jest szefem?

Jest tutaj bardzo krótko, więc nie odpowiem ze stuprocentowym przekonaniem, ale na pewno jest bardzo emocjonalny. Bardzo aktywny, widać, że chce dużo pracować nad całym procesem wprowadzenia Pogoni na wyższy szczebel. Przyglądając się temu z bliska, wygląda to dobrze.

Alex odwiedza was w szatni, czy trzyma się na dystans?

Powiedziałbym, że to Tan Kesler jest osobą oddelegowaną do drużyny – jest tutaj cały czas, podczas gdy Alex dużo podróżuje. Ale gdy jest na miejscu, chce być z wszystkim na bieżąco, także z szatnią po meczach. Rozmawia wtedy z nami, choć nie powiedziałbym, że są to jakieś poszerzone analizy – raczej small talki. Widać, że chce być częścią drużyny i że zależy mu na tym, by zawodnicy właśnie tak go traktowali.

Wierzycie, że przyjście nowych władz to jest ten moment, w którym Pogoń zacznie wygrywać trofea?

Oczywiście. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Okazja do udowodnienia tego będzie już niedługo. Jesteśmy świadomi, jak ważny jest to mecz dla Szczecina.

Oglądaj także: Rzecz, której brakuje mi w Ekstraklasie

RZECZ, KTÓREJ BRAKUJE MI W EKSTRAKLASIE | Przemowa #100 | Ekstraklasa

Finał Pucharu Polski. Piłkarze Pogoni Szczecin świadomi, o co grają

Często rozmawiacie w drużynie o finale Pucharu Polski? Jesteście już nakręceni na ten mecz?

Trudno uciec od tego tematu, choć nie powiedziałbym, że dominuje we wszystkich rozmowach. Ale będąc częścią tego klubu, da się odczuć rosnące napięcie. Nie mówię tylko o piłkarzach, a o całym otoczeniu – mieście, pracownikach. Czuć, że zbliża się coś naprawdę dużego i wyjątkowego.

Trochę uprzedziłeś moje pytanie, bo byłem ciekaw, czy zagraniczni piłkarze Pogoni zdają sobie sprawę, jak dużą rzeczą dla całej społeczności Pogoni, jest finał Pucharu Polski? Że pragnienie wywalczenia pierwszego dużego trofeum w historii jest czymś podnoszącym i tak dużą wagę finału.

Czujemy to, tym bardziej, że zarówno sztab szkoleniowy Pogoni, jak i polscy zawodnicy, dbają o to, byśmy dobrze rozumieli, czym dla klubu jest możliwość wygrania trofeum. Nie ma w szatni zawodnika, który nie zdawałby sobie sprawy, jaka naprawdę jest stawka.

Czujesz, że jesteście mentalnie mocniejsi niż przed rokiem?

Tak. Urośliśmy przez ten rok pod każdym względem – mentalnie, jako grupa, jako drużyna. Nauczyliśmy się lepiej kontrolować grę. Czasem jest tak, że złe momenty sprawiają, że stajesz się mocniejszy – i to jest ten przypadek.

 Może Robert Kolendowicz ma coś, czego nie miał Jens Gustafsson…

Nie chciałbym ich porównywać. Obaj mają wiele dobrych cech, z oboma miałem świetne relacje. Fakt, że się różnią – mają inną osobowość, inny sposób wyrażania myśli – ale to nie ma żadnego znaczenia. Liczy się przywiezienie do Szczecina Pucharu Polski.

Gdy wracasz wspomnieniami do tamtego meczu z Wisłą – co się wtedy stało, że nie wygraliście pucharu? Zbyt duża pewność siebie w doliczonym czasie gry? Strach w dogrywce po tym, jak straciliście gola w ostatniej sekundzie meczu? Po roku pewnie jesteś w stanie ocenić to na chłodno.

Analizowaliśmy tamten mecz i mamy podobne wnioski. Zabrakło koncentracji w ostatnich minutach, po tym, jak nie udało się zabić meczu wcześniej. Wdarło się za dużo przekonania, że nie może nam się już stać krzywda, co przełożyło się na zbyt dużą pewność siebie – zwłaszcza, że gdzieś z tyłu głowy siedziało, że jesteśmy drużyną grającą w wyższej lidze od Wisły. Popełniliśmy dużo błędów w tym meczu, natomiast jestem przekonany, że sporo się na nich nauczyliśmy. Jestem pewien, że do finału w tym roku jesteśmy dużo lepiej przygotowani.

Pytania od kibiców z Twittera

Wyobrażasz sobie grę w innym klubie Ekstraklasy?

W obecnym momencie nie. Kocham miasto, klub i kibiców Pogoni, więc w ogóle się nad tym nie zastanawiam.

Kto jest najtrudniejszym obrońcą w Ekstraklasie?

(dłuższe milczenie) Myślę, że bardzo ciężko gra się przeciwko Czerwińskiemu z Piasta. Widać u niego duże doświadczenie. Poza tym jest typem obrońcy, który gra twardo i zawsze jest blisko.

Uważasz, że polska Ekstraklasa jako całokształt jest lepsza niż liga grecka?

Pod względem organizacji całej ligi – na pewno tak. Różnica między Ekstraklasą, a ligą grecką jest taka, że w Polsce nie ma wielkich różnic jakościowych między zespołami, a w Grecji są one potężne, gdy weźmie się cztery najlepsze kluby w lidze, i te z dołu tabeli.

Czy Legia pytała o ciebie w przerwie zimowej?

Generalnie jakaś komunikacja z innymi klubami z Ekstraklasy się pojawiła, natomiast nie doszło do żadnych konkretów. Nie chciałbym odpowiadać na tego typu pytania choćby z szacunku do wszystkich drużyn.

Komentarze