- Frekwencja na trybunach Ekstraklasy jest imponująca
- Już w najbliższej kolejce pęknie magiczna bariera
- Ruch Chorzów przenosząc się na Stadion Śląski jeszcze mocniej poprawi wyniki frekwencyjne całej ligi
Ekstraklasa modna jak nigdy
Gdybyśmy mieli wybrać słowo roku w rodzimych rozgrywkach pewnie byłoby to słowo “frekwencja”. Od kilku miesięcy pojawiają się grafiki i artykuły o biletowym sukcesie polskich klubów. Właściwie nic spektakularnego się nie stało, reprezentacja Polski rozczarowuje, a jednak kibice chętnie przychodzą na trybuny, tym samym wspierając finanse klubów.
Z rozegranych dotychczas 19 serii meczów, aż 12 z nich zgromadziło na trybunach ponad 100 tys. widzów. Na uwagę zasługuje także seria sześciu kolejek z rzędu z takim wynikiem. Najsłabsze wyniki przypadły na trzy kolejki z grudnia, kiedy średnia wyniosła 82.704 widzów. Oczywiście główną przyczyną są warunki pogodowe oraz nadchodzące święta, które wiążą się z dodatkowymi wydatkami, zmniejszając budżet na rozrywkę.
Ważnym wydarzeniem, podkreślonym w social mediach Ekstraklasy, było rekordowo szybkie osiągnięcie miliona kibiców na trybunach. W poprzednich latach ten próg najwyższa liga osiągnęła w 13. i 15. kolejce. Tym razem kibica nr 1 000 000 odnotowano na meczu 11. kolejki Korona Kielce – Warta Poznań. Wynik mógł być lepszy, gdyby nie przełożenie trzech meczów.
Już w najbliższej kolejce liga osiągnie kolejny kamień milowy, czyli 2 mln widzów na trybunach. Prognozuje się, że nastąpi to na meczu Piasta Gliwice albo Lecha Poznań. W całym poprzednim sezonie mecze na żywo z wysokości trybun obejrzało 2.87 mln kibiców, a w bieżącym sezonie na pewno przekroczymy granicę 3 mln kibiców. Możliwe jest nawet osiągnięcie 4 mln widzów w sezonie, ale do tego potrzebna jest obecność klubów z większymi stadionami oraz bazami kibiców, jak Lechia Gdańsk, Wisła Kraków czy Motor Lublin w miejsce najsłabszych obecnie klubów Ekstraklasy.
W porównaniu do poprzedniego sezonu, po 19. kolejkach wyniki są lepsze o 24.6%, co przekłada się na 385 tys. więcej widzów na trybunach. Względem sezonu 21/22 mamy wzrost aż o 59.9%, czyli o 730 tys. widzów. W bieżącym sezonie po 15. kolejkach było na trybunach więcej niż rok temu po 19. seriach meczów. Te liczby mówią same za siebie. Nieoczekiwanie w Polsce zapanowała moda na spędzanie weekendów na stadionie.
Legia Warszawa na czele
Przechodząc do analizy poszczególnych klubów trzeba docenić wynik Legii Warszawa, która notuje bardzo dobre liczby zarówno na meczach ligowych, jak i tych w ramach europejskich pucharów. Jeśli następuje kanibalizacja meczów na krajowym podwórku to nie jest wyraźnie dostrzegalna. Z racji bardzo dużego miasta i bazy sympatyków, zarówno w czwartki, jak i w weekendy stadion odwiedza zadowalająca liczba osób. Średnia frekwencja wynosi prawie 25 tys., czyli o 4 tys. więcej niż rok temu.
Średnią powyżej 20 tys. może pochwalić się także Śląsk Wrocław i Lech Poznań. W przypadku tego drugiego klubu nie jest to zaskoczenie, bo poprzednie dwa sezony również przyniosły takie wyniki. Klub z Wrocławia notuje najlepsze wyniki frekwencyjne od lat i na pewno ważnym czynnikiem są wyniki sportowe. Na mecze lidera przychodzi dwukrotnie więcej widzów niż na mecze Śląska, który zawodził. Obok zwycięstw trzeba docenić także wsparcie kibiców, którzy dzielili się z władzami klubu dobrymi pomysłami na nakręcenie zainteresowania klubem i sprzedażą biletów. Swoje wsparcie okazywali także w mediach społecznościowych, które są dzisiaj bardzo ważnym kanałem łączącym kluby z kibicami. Ludzie spędzają dużo czasu w social mediach i tylko od pracowników klubów zależy, czy dadzą się tam zauważyć, czy nie.
Dokładnie połowa klubów notuje średnią na poziomie wyższym niż 10 tys. widzów, co jest bardzo dobrym wynikiem. Gdyby takie kluby jak Ruch Chorzów, Radomiak i Raków dysponowały większymi stadionami, a Cracovia i Zagłębie Lubin mocniej postawiły na działania profrekwencyjne moglibyśmy mieć aż 14 z 18 zespołów z takim wynikiem.
Najsłabsze liczby frekwencyjne notuje Warta Poznań, która z uwagi na mecz derbowy rozegrany na stadionie przy Bułgarskiej w Poznaniu, czyli na stadionie Lecha, w tym zestawieniu przeskoczyła Puszczę Niepołomice. Ostatni w tabeli ligowej ŁKS Łódź może pochwalić się frekwencją przekraczającą 9 tys. kibiców, co daje im 10. miejsce w zestawieniu.
W związku z tym, że Warta Poznań i Ruch Chorzów zmieniły swoje stadiony w trakcie sezonu przygotowałem jeszcze jeden wykres, który uwzględnia te zmiany. Warta przy ulicy Bułgarskiej w Poznaniu rozegrała tylko jeden mecz – derby z Lechem. Ponad 28 tys. widzów mocno wpływa na wyniki frekwencyjne klubu, bo na pozostałych ośmiu spotkaniach średnio na trybunach zasiadało niewiele ponad 2 tys. fanów.
W przypadku Ruchu Chorzów różnica nie jest aż tak dużo, bowiem mecze rozgrywane w Gliwicach gromadziły ponad 9 tys. kibiców, czyli niemal dwukrotnie więcej niż miejscowego Piasta. Po przeprowadzce na ogromny Stadion Śląski średnia wzrosła do ponad 16 tys., czyli niewiele mniej niż na meczach Pogoni Szczecin i Widzewa Łódź.
Na liście 10 meczów z najwyższą frekwencją trzy pierwsze miejsca zajmuje spotkanie, w którym udział brali piłkarze Śląska Wrocław. Polski klasyk ostatnich lat, czyli mecz Legia Warszawa – Lech Poznań zajmuje czwarte miejsce, głównie z powodu pojemności stadionu przy ul. Łazienkowskiej 3. Na kolejnych miejscach są cztery mecze z udziałem lechitów i trzy legionistów. W piątek o 20:30 na kanale YouTube Canal+ Sport będzie transmitowane spotkanie Ruchu Chorzów z Legią Warszawa, na które wejściówki ma już ponad 35 tys. widzów (w tym 5 tys. kibiców ze stolicy). W następnych zestawieniach w najlepszej czwórce będą zatem dwa mecze domowe Ruchu Chorzów na Stadionie Śląskim. To pokazuje, jak wielki potencjał ma ten klub pod względem kibicowskim.
Największe różnice w liczbie widzów na meczach domowych przypadają na Śląsk Wrocław i Wartę Poznań. Na mecz wrocławian z Rakowem Częstochowa przyszło ok. 40 tys. widzów, ale na mecz przeciwko Koronie Kielce było ich tylko 12 tys. W przypadku Warty Poznań najlepszy mecz to derby rozgrywane wyjątkowo na stadionie Lecha, a nie w Grodzisku Wielkopolskim.
Co ciekawe, najbardziej na trybuny przyciąga Kolejorz – aż 5 klubów osiągnęło najwyższą frekwencję w sezonie na meczu domowym właśnie z piłkarzami z Poznania. Na kolejnych miejscach jest Widzew i Legia, po 3 takie sytuacje. W tej kwestii może dojść do zmian, co wynika z terminarza.
Patrząc na frekwencję w trochę innym ujęciu, czyli jako sumę w sezonie najlepiej wygląda stadion Legii, który jako pierwszy przebił barierę 100 tys. widzów, a teraz niewiele brakuje do 250 tys. kibiców. To już jest lepszy wynik niż 14 zespołów z poprzedniego sezonu ligowego. W rozgrywkach 2021/22 Legia na koniec wykazała 247 tys. kibiców.
Oprócz Legii, poziom 200 tys. kibiców przekroczył Lech Poznań oraz Śląsk Wrocław (o jeden mecz mniej). Wrocławianie w grudniu poprawili wyniki z całych poprzednich dwóch sezonów. Stadion w Poznaniu ostatnio przyciągał ponad 350 tys. widzów w sezonie, z czym nie powinno być problemu także w bieżących rozgrywkach. Wiosną do Poznania przyjedzie kilka zespołów, które powinny zapewnić widowisko na wysokim poziomie sportowym i kibicowskim. Próg 100 tys. przekroczył Ruch Chorzów, Górnik Zabrze, Widzew Łódź i Pogoń Szczecin, a Jagiellonia Białystok i ŁKS Łódź powinny go osiągnąć na najbliższych meczach. Zdecydowanie najmniej kibiców przyciągnęły mecze Puszczy Niepołomice, niecałe 30 tys. osób w dziesięciu meczach.
Procentowe zapełnienie stadionów promuje kluby z mniejszymi obiektami, dlatego tutaj prym wiedzie Raków Częstochowa, Ruch Chorzów (w Gliwicach) i Radomiak Radom. Szczególnie wyniki Widzewa zasługują na uwagę, bowiem to jedyny klub ze stadionem z liczbą miejsc większą niż 15 tys. w czołowej piątce. Stadion Legii Warszawa, czyli lidera pod względem średniej frekwencji wypełnia się w 80%, co pokazuje, że jest jeszcze potencjał do wzrostu, szczególnie w kontekście osób, które nie pojawiają się na trybunach pomimo posiadania wejściówki. Słabsze wyniki można zaobserwować w Poznaniu i Wrocławiu, z uwagi na bardzo dużą pojemność stadionów, przekraczającą 40 tys. miejsc. Z tej samej przyczyny Ruch Chorzów, rozgrywając mecze na ogromnym Stadionie Śląskim musi zajmować w takich zestawieniach jedno z ostatnich miejsc. Chorzowski stadion posiada ponad 50 tys. krzesełek, czyli więcej niż 17 z 20 klubów angielskiej Premier League.
Polskie kluby nie mają się czego wstydzić
Na łamach Transfermarkt można sprawdzić frekwencję na stadionach na całym świecie, z uwzględnieniem trzech najwyższych lig każdego kraju. Czołowe miejsca zajmują: River Plate (niemal 85 tys. widzów), Borussia Dortmund (81 tys.) i Bayern (75 tys.). W czołowej setce nie znalazło się miejsce dla żadnego polskiego klubu. Najwyżej sklasyfikowana jest Legia Warszawa, na 117. pozycji. Legioniści uzyskują niewiele słabsze wyniki frekwencyjne od takich klubów jak Besiktas, Bologna FC i FC Kopenhaga. Jednocześnie są lepsi od Fulham, Olympiacosu i Hoffenheim. Kolejnym polskim klubem w zestawieniu jest 126. Śląsk Wrocław, który znalazł się obok Hajduka Split, Torino i Al-Ittihad. Na miejscu 144. jest Lech Poznań z wynikiem podobnym do Unionu Berlin, Udinese i belgijskich Club Brugge i Anderlechtu. Czwarty w Ekstraklasie Widzew Łódź, którego frekwencję ogranicza pojemność stadionu, zajmuje 195. miejsce obok Granady, Sparty Praga i Aberdeen.
Komentarze