- Raków Częstochowa przegrał 0:4 z Atalantą i odpadł z europejskich pucharów
- W najnowszej “Przemowie” o Rakowie Częstochowa i o tym, że ten klub przestał być już wyłącznie success story, a jest już na stałe wpisany w czołówkę Ekstraklasy. I przez taki pryzmat powinien być oceniany
- Jest także o Dawidzie Szwardze wraz z próbą odpowiedzi, jaka to była jesień dla trenera Rakowa
Co dalej z Dawidem Szwargą?
Fragment “Przemowy”: Gdzieś obiło mi się o uszy, że góra ma zastrzeżenia do Dawida Szwargi o zgubienie kontynuacji pracy Marka Papszuna. Raków Papszuna kojarzył się z wysokim podejściem do pressingu i z bardzo wysoką intensywnością. Test oka faktycznie wypada negatywnie dla obecnego szkoleniowca, bo oglądając mecze Rakowa mam wrażenie, że ta machina już tak nie działa. Ale weźmy na przykład liczby, by wzbogacić ten test oka. Raków w poprzednim sezonie wskaźnik PPDA, czyli podania, na które pozwolili rywalom przed podjęciem akcji defensywnej, zatrzymał na liczbie 8,51. W obecnym sezonie przy dużo bardziej zawalonym terminarzu, jest to 8,92. Różnica jest, ale nieznaczna. Inny współczynnik, czyli przejęcia piłki na mecz. W ostatnim sezonie Papszuna Raków przejmował średnio 90,09 piłek na spotkanie, w obecnym jest to 90,15, czyli właściwie identycznie. Gdybym w oparciu o te dane miał powiedzieć, gdzie jest podstawowa różnica, to powiedziałbym, że w intensywności gry, ale jeśli mamy naprawdę uczciwie ocenić pracę Dawida Szwargi, bazujmy na rundzie, gdy nie ma dwóch frontów. Bo ja na przykład nie umiem dziś z całą pewnością powiedzieć, czy intensywność jest mniejsza, bo coś zostało zawalone, czy wynika z cech fizycznych. Oczywiście nie próbuję mówić tutaj, że Raków powinien grać na jednym froncie, bo celem tego klubu jest coś zupełnie innego, puchary są tu uznawane za konieczność, ale nie chciałbym tak bez brania wszystkich elementów pod uwagę przejechać się po trenerze.
Przemowa w poniższej plejerce
Oto przykład, jak z trudem, przez kilka lat budowany Wielki Raków można spaprać przez kilka miesięcy. Projekt “Wielki Raków” dobiegł końca. Jakże mi jest żal