- Zagłębie Lubin w sobotę podejmowało u siebie Cracovię
- Jeśli ktokolwiek zasłużył na bramkę w pierwszej połowie, były to Pasy
- Tymczasem tuż przed przerwą gapiostwo rywali wykorzystał Kacper Chodyna, otwierając wynik
Cracovia prezentowała się lepiej przed przerwą, ale nie została za to nagrodzona
Niedzielę z PKO BP Ekstraklasą otwierał pojedynek Zagłębia Lubin z Cracovią. Pasy podchodziły do tego meczu z dużą pewnością siebie. Na otwarcie rundy rewanżowej krakowianie rozbili Radomiaka Radom (6:0). W tym samym czasie Miedziowi przegrali z Lechem Poznań (0:2).
I to rzeczywiście Cracovia lepiej weszła w mecz. Swoje szanse mieli Benjamin Kallman i Patryk Makuch. Trudno jednak powiedzieć, by którakolwiek ze stron prezentowała się w pierwszej połowie zdecydowanie lepiej. Wydawało się, że zejdą do szatni z zasłużonym wynikiem bezbramkowym. Wtem, już w doliczonym czasie gry, przebudziło się Zagłębie. Po wymianie kilku podań piłka trafiła do Tomasza Makowskiego. Ten dostrzegł złe ustawienie obrońców gości i otworzył drogę dla Kacpra Chodyny. 24-latek dobrze przyjął i mocnym strzałem trafił do siatki. Arbiter długo zastanawiał się, czy uznać bramkę, ale ostatecznie podjął decyzję na korzyść Miedziowych, a Chodyna mógł cieszyć się ze swojego piątego gola w tym sezonie.
Zobacz też: Magiera o śmiałych komentarzach. “Skomplikował nam trochę sytuację”.
Komentarze