- Wdowiak: Wizja gry w europejskich pucharach była dla mnie bardzo kusząca
- O odejściu z Rakowa: Widziałem że co raz bardziej spadam w hierarchii
- O trenerze Szwardze: Trener Dawid na pewno musiał się trochę zdystansować
Piątka od Rakowa
Muszę zacząć od tych mniej przyjemnych spraw, pozbierałeś się już po piątce od Rakowa?
Ciężko jest przejść do porządku dziennego po takiej porażce, bardzo bolesne uczucie. Na pewno siedziało to we mnie, w chłopakach z drużyny. To jednak już za nami i teraz szykujemy się do operacji Widzew.
Gdzie szukać przyczyn takiego wyniku? Pięć bramek nie traci się zbyt często.
Kluczem w tych meczach z potentatami jest nietracenie goli na początku spotkania, tak jak to miało miejsce z Rakowem. Widać było, że złapali wiatr w żagle i mieli większą swobodę w operowaniu piłką. Praktycznie wszystko im wychodziło. Pierwsza połowa nie zwiastowała tego, że będzie aż tak źle, ale w drugiej ja z boiska czułem naszą bezradność i to, że Raków ma wybitny dzień.
Ostatnio mecze z twoimi byłymi drużynami, porażka z Cracovią w Pucharze Polski, teraz mecz z Rakowem. Przygotowywałeś się jakoś specjalnie do tych meczów?
Spotkań przeciwko Cracovii zagrałem już kilka w barwach Rakowa. Oczywiście są to dla mnie szczególne mecze. Serce bije mocniej, są większe emocje, zwłaszcza kiedy jadę do Krakowa. Otoczka przygotowań do tych spotkań jest inna, ale kiedy zaczyna się gra koncentruję się tylko na swoich zadaniach i na tym co mam robić na boisku. Jestem już na tyle doświadczonym zawodnikiem, że nie mam z tym problemu.
Jednak po raz pierwszy grałeś z Rakowem jako jego były zawodnik.
To na pewno świeża sprawa. W Rakowie przeżyłem wiele pięknych chwil. Zdobyte puchary, mistrzostwo. Mam tam wielu znajomych, ale tak jak mówię kiedy zaczyna się gra koncentruję się już tylko na boisku.
Podczas meczu jest czas na wymienianie zdań z byłymi kumplami z drużyny? Jakieś docinki?
Na pewno były jakieś komentarze i wstawki, ale zwłaszcza w drugiej połowie nie miałem ochoty na żarty. Miałem sytuacje z Gustavem Berggrenem. Dostałem po faulu na nim żółtą kartkę. Byłem rozpędzony i nie dałem rady uniknąć kontaktu z nim, ale był on bardzo minimalny. Wiem, że na kamerach wygląda to tak, że zasłużenie dostałem kartkę. ale w tym momencie Gustab dodał trochę od siebie. Po meczu przepraszał mnie za to, że jego reakcja nie była adekwatna do tego co faktycznie się stało. Często na boisku reaguję się instynktownie, więc nie mam żadnych pretensji.
Patrząc na twoje liczby w Zagłębiu to wygląda to nieźle indywidualnie, ale jako drużyna jesteście w dołku. Trzy porażki w lidze, odpadnięcie z Pucharu Polski.
Wejścia do Zagłębia nie miałem łatwego. Po dołączeniu do drużyny zagrałem od razu w lidze. Później złapałem uraz, który wyłączył mnie na kilka meczów. Brakowało mi takiej płynności. Teraz na szczęście jest już wszystko dobrze. Na pewno w ostatnich meczach nasza gra jako całej drużyny szwankuję i ja nie mogę być zadowolony, bo jestem częścią całości. Piłka to sport zespołowy.
Z czym macie największy problem?
Brakuje nam swobody w grze i pewności siebie. Myślę że to musimy poprawić, chociaż wiadomo że nasze ostatnie wyniki, które uzyskujemy w tym nie pomagają. Łatwiej mówić niż wykonać, ale teraz czeka nas mecz u siebie i wierzę w nas.
Transfer do Zagłębia
Ciężko było odejść z Rakowa? Patrząc na twój czas w Rakowie kilka nagród do gabloty wpadło.
Oferta z Zagłębia przyszła na początku okienka transferowego. Ja powiedziałem swojemu menedżerowi, że chcę zostać w Rakowie i teraz koncentruje się na tym żeby wywalczyć sobie miejsce drużynie. Wizja gry w europejskich pucharach była dla mnie bardzo kusząca. Potoczyło się jednak tak, jak się potoczyło i od sierpnia jestem zawodnikiem Zagłębia.
Dlaczego nie udało się zostać w Rakowie?
Myślę, że było kilka takich składowych. Transfery klubu zawodników na moją pozycję. Później klub nie zgłosił mnie do kolejnej rundy eliminacyjnej. Widziałem, że co raz bardziej spadam w hierarchii. Mogłem zostać w Rakowie i walczyć o łapanie się w kadrze meczowej czy granie ogonów, albo przejść do Zagłębia, gdzie mogę grać regularnie i brać udział w ciekawym projekcie. Wiem, że teraz jesteśmy w dołku, ale uważam że mamy duży potencjał ludzki i stać nas na wiele.
Była w tobie złość na to że nie udało się zostać w Rakowie?
Na początku tego sezonu nie zakładałem sobie, że będę musiał zmienić klub. Dostawałem swoje minuty, ale piłka nożna jest bardzo dynamiczna. Klub postanowił. że wykona tyle transferów, ja jestem profesjonalistą i ze swojej strony robiłem wszystko, żeby to miejsce sobie wywalczyć. Cały czas wiedziałem. że jest oferta z Zagłębia które mocno mnie chciało. Tak jak powiedziałem, widziałem co się dzieje, że są inni na moje miejsce więc dlatego przeniosłem się do Zagłębia. Pytasz czy była we mnie złość? Nie, złości we mnie nie było.
Miałeś jakieś rozmowy z trenerem Szwargą na temat twojej sytuacji?
Kontakt z trenerem miałem bardzo dobry. Zawsze mogłem poprosić o rozmowę, wszystkie komunikaty były bardzo klarowne i wiedziałem na czym stoję.
Wpływ Marka Papszuna i zmiana trenera w Rakowie
Czas otworzyć duży rozdział pt. Marek Papszun. Jak będziesz wspominać te lata kiedy razem pracowaliście?
Był to na pewno trener, który odcisnął największe piętno w mojej karierze. Przy nim najmocniej się rozwinąłem jako piłkarz, ale również jako człowiek. To co zrobił w Częstochowie to jakiś fenomen społeczny. Nie wiem czy gdziekolwiek udało się stworzyć coś podobnego, ale to już zadanie was dziennikarzy żeby takich podobieństw poszukać.
W którym elemencie piłkarskim trener Papszun cię rozwinął?
Lepiej rozumiem grę w defensywie, fazy gry, tego jak zachowuje się nasz zespół, a jak drużyna przeciwna. Co mogę w danym momencie wykorzystać, jak się ustawić. Grałem również na różnych pozycjach. Na wahadle musiałem nauczyć się bronić. Na dziesiątce gdzie gra się w tłoku, trzeba podejmować bardzo szybko decyzje, czuję że zrobiłem duży progres.
Czuliście w drużynie, że właściciel klubu Michał Świerczewski zastąpi Marka Papszuna jego asystentem?
Pamiętam jak w kwietniu trener zebrał nas na słynną salę gimnastyczną Rakowa, gdzie wszystko się odbywa i powiedział nam, że od nowego sezonu nie będzie trenerem. Byliśmy w szoku, ale równocześnie był wyraźny komunikat, że mamy jeszcze robotę do wykonania i sezon skończyliśmy z mistrzostwem. Jeśli chodzi o trenera Szwarge, to kiedy poznawaliśmy go z chłopakami z drużyny mówiliśmy między sobą, że w przyszłości może być pierwszym trenerem, bo ma do tego predyspozycje. Charyzma, merytoryka, potrafi przekazać drużynie to czego wymaga. Nie podejrzewaliśmy jednak, że to nastąpi tak szybko (śmiech).
Ciężko jest przejść z relacji zawodnik asystent na zawodnik pierwszy trener?
Trener Dawid na pewno musiał się trochę zdystansować bo został bossem. Pierwszy trener musi budzić respekt u zawodników.
Jako z asystentem mieliście z nim luźniejszy kontakt?
Na początku zdecydowanie tak. Później z perspektywy czasu widzę, że trener Szwarga trochę zaczął się dystansować. Może już wtedy dostał informacje, że będzie szykowany na następcę Marka Papszuna? W Rakowie pod jego rządami nie byłem za długo. ale patrząc na wyniki które uzyskuje drużyna widać, że wychodzi mu to dobrze. Dyscyplina na pewno została, ale zawsze można z nim spokojnie porozmawiać.
Oferta z Zagłębia była jedynym możliwym kierunkiem? Masz 27 lat, nie chodziło ci po głowie żeby spróbować czegoś za granicą?
Nie miałem innych alternatyw. Jasne, że gdzieś w głowie mam chęć żeby spróbować się poza Polską. Z Zagłębiem łączy mnie stosunkowo długi kontrakt i koncentruje się na tym co tu i teraz, ale myślę że jeszcze kiedyś uda się spróbować swoich sił za granicą.
Poniżej obejrzyj podsumowanie ostatniej kolejki Ekstraklasy w programie Uniwersum Ekstraklasy
Komentarze