Assad Al-Hamlawi, napastnik Śląska: Największe piłkarskie marzenie? Poczuć się mistrzem [NASZ WYWIAD]

Assad Al-Hamlawi świetnie wprowadził się do Ekstraklasy. Palestyńczyk strzelił 5 goli w 8 meczach dla Śląska i już nazywany jest następcą Erika Exposito. Czy nie miał wątpliwości, podpisując umowę z klubem zagrożonym spadkiem? Jakie emocje towarzyszyły mu w związku z debiutem w kadrze? O tym Al-Hamlawi opowiedział w wywiadzie dla goal.pl

Assad Al-Hamlawi
Obserwuj nas w
SOPA Images Limited / Alamy Na zdjęciu: Assad Al-Hamlawi

Świetny strzał Śląska

Zimą kilka klubów Ekstraklasy szukało napastnika, ale patrząc na to kto, kogo i za ile sprowadził, to wygląda na to, że najlepiej trafił Śląsk Wrocław, który sięgnął po Assada Al-Hamlawiego, króla strzelców drugiej ligi szwedzkiej, syna Szwedki i Palestyńczyka. 24-letni napastnik błyskawicznie zaczął się spłacać, a mecz z Lechem Poznań (3:1) był jego najlepszym w dotychczasowej przygodzie z polską Ekstraklasą.

Również dzięki skuteczności Palestyńczyka kibice Śląska zaczęli wierzyć, że może uda się jednak pozostać w Ekstraklasie. Wprawdzie Śląsk wciąż jest na ostatniej pozycji, ale strata do innych została zmniejszona (już tylko 3 punkty do bezpiecznej strefy). W rozmowie z goal.pl Al-Hamlawi opowiada o emocjach związanych z grą dla tak licznej publiczności, swoich idolach, a także wrażeniach po dwóch pierwszych meczach dla Palestyny.

Piotr Koźmiński, goal.pl: Wróćmy jeszcze nie chwilę do meczu z Lechem. Tam się wszystko dobrze dla was ułożyło. Liczba kibiców, gra, wynik, twoje gole…

Assad Al-Hamlawi, napastnik Śląska Wrocław i reprezentacji Palestyny:

Dokładnie tak. Fani mocno nam pomogli, dodali nam dużo energii. Jak powiedziałeś, wszystko super się ułożyło. Ważne jest to, że w formie był cały zespół. Nie, że 2-3 piłkarzy zrywami przesądziło o wygranej. Każdy dołożył coś od siebie. Od bramkarza, przez obrońców, pomoc i atak. Wszystko funkcjonowało jak trzeba.

To był twój najlepszy mecz w barwach Śląska?

Tak, zdecydowanie tak. Myślę też, że jeden z najlepszych w mojej dotychczasowej przygodzie z piłką.

To trzy punkty, czy coś więcej ze względu na to z kim wygraliście?

To coś więcej niż tylko punkty. Przekonaliśmy się, że możemy poradzić sobie z jednym z najlepszych zespołów w Polsce. Z punktu widzenia wiary w siebie to coś bezcennego. Wiadomo, że Śląsk jest w trudnej sytuacji, ale nikt tu nie złożył broni. Ja nigdy nie tracę wiary. Bardzo głęboko wierzę, że się utrzymamy.

O to właśnie chciałem cię zapytać. Nie zadrżała ci ręka przed podpisaniem umowy ze Śląskiem? W sensie nie bałeś się, że za pół roku wylądujesz w pierwszej lidze?

Nie, ja taki nie jestem. Nie kalkuluję w takich sytuacjach. Jak mówiłem, jestem człowiekiem, który ma dużo wiary. I tak samo podszedłem do tego tematu. Mówiłem w pierwszym wywiadzie, że to była łatwa decyzja dla mnie. W sensie transfer do Śląska. A pierwsze tygodnie jeszcze bardziej utwierdzają mnie w tym, że dobrze zrobiłem. Koledzy przyjęli mnie bardzo dobrze, czasem podwożą nawet do domu, czy na trening. Nie miałem żadnych kłopotów z wejściem do drużyny. A to też jest bardzo istotne. Bo gdy w danym miejscu od razu dobrze się czujesz, to łatwiej ci skupić się na najważniejszym zadaniu.

Zobacz także: Gwiazdor Manchesteru United kibicem… Radomiaka (VIDEO)

Wolał polską ekstraklasę od szwedzkiej

To była decyzja zero-jedynkowa? Albo pozostanie w twoim szwedzkim klubie, albo Śląsk? Czy były też inne opcje?

Były też inne opcje. Najbardziej konkretna ze szwedzkiej ekstraklasy. Ale wolałem wyjechać. Niemal całe życie spędziłem w Szwecji, chciałem spróbować czegoś innego. Mając więc na stole szwedzką i polską ekstraklasę, zdecydowanie wolałem to drugie.

Raz już wyjechałeś ze Szwecji, do Tajlandii. Ale szybko wróciłeś do kraju. Czemu tak szybko?

Bo tam pojechałem w zastępstwie kontuzjowanego napastnika. Grał w tym klubie jeden z moich kolegów i to on zasugerował mi, że mogę tam przyjść na krótko. Ale niczego nie żałuję. Tajlandia to super kraj, fajnie ją wspominam. Spędziłem tam 4-5 miesięcy, a w międzyczasie zadzwonił klub ze Szwecji i wróciłem do kraju.

Jako napastnik idoli też miałeś właśnie z linii ataku?

Nie do końca. Jako dziecko byłem zapatrzony w Ronaldinho. To on zaraził mnie miłością do futbolu. Miałem koszulkę z jego nazwiskiem, w niej bardzo często grałem. Później pojawił się w moim piłkarskim życiu Cristiano Ronaldo. Tych dwóch graczy podziwiałem najbardziej.

A masz swój ulubiony zespół, ligę, w której chciałbyś zagrać?

Kiedyś najbardziej lubiłem La Ligę, ale potem to się wyrównało. Nie mam zespołu, w którym koniecznie chciałbym zagrać, albo danej ligi. Chcę być po prostu jak najlepszym piłkarzem i zobaczymy, gdzie mnie to zaprowadzi. Mam za to jedno, konkretne piłkarskie marzenie: chciałbym wygrać mistrzostwo kraju. A w jakiej lidze to już nie ma takiego znaczenia. Chcę po prostu poczuć się kiedyś mistrzem.

POLECAMY TAKŻE

“Gra dla Palestyny”? Bardzo łatwa decyzja

Niedawno miałeś okazję zadebiutować w reprezentacji Palestyny. Mimo że urodziłeś się w Szwecji. To była łatwa czy trudna decyzja?

Bardzo łatwa.

Ze względu na ojca Palestyńczyka?

Nie, ze względu na mnie. Chciałem zagrać dla Palestyny, więc od razu się zdecydowałem. Pierwsze kontakty ze strony federacji nastąpiły pod koniec ubiegłego roku. A niedawno zadebiutowałem w narodowych barwach. Ten wyjazd i te dwa mecze to jedno z najpiękniejszych przeżyć w mojej karierze.

Zgrupowanie mieliście w Katarze, a mecze zagraliście w Jordanii. 1:3 właśnie z Jordanią i 2:1 z Irakiem.

Tak, choć ja nie uczestniczyłem w tym obozie w Katarze, bo miałem jeszcze mecz w Ślasku. Doleciałem prosto do Ammanu. I jak mówię, przeżyłem super chwile.

A wierzysz, że któregoś dnia zagracie na swoim stadionie, w Palestynie? Teraz ze względu na konflikt nie możecie…

Tak. Głęboko wierzę, że nadejdzie taki dzień, w którym zagram dla Palestyny na terenie Palestyny.

Reprezentacja Palestyny to coś więcej niż futbol? Wiadomo w jakim jesteście położeniu

Myślę, że każda reprezentacja to coś więcej niż futbol. Klub to wiadomo, jedni kibicują temu, inni tamtemu. A za kadrę kciuki trzyma cały naród. Palestyna nie jest tu wyjątkiem.

Wiadomo, że miałbym sporo pytań również poza piłkarskich dotyczących Palestyny i tego co się od lat tam dzieje. Pytanie jednak czy chcesz rozwijać wątek, czy wolisz skupić się na piłce?

Wolę rozmawiać o piłce.

Tylko u nas

Jeszcze nigdy nie grał dla tylu kibiców

To wracamy na boisko. Grałeś kiedyś przy 33 tysiącach widzów, jak to było w meczu z Lechem?

Nie, nigdy! To była największa publika dla jakiej grałem. To też pokazuje siłę i potencjał Śląska. Wiadomo, że teraz sytuacja jest trudna, ale przecież w poprzednim sezonie to był jeden z czołowych klubów w Polsce. To dowód, że dużo można tu zdziałać.

Strzelałeś gole w czterech ligowych meczach z rzędu, co oznacza, że wyrównałeś klubowy rekord. Bramka w kolejnym meczu oznaczałaby, że byłbyś samotnym rekordzistą. Jak ci się podoba taka perspektywa?

Bardzo mi się podoba! Jeśli uda mi się zapisać w ten sposób w historii Śląska, to będę bardzo szczęśliwy!

Na koniec jeszcze pytanie o trenera, Ante Simundzę. Śląsk jest bardzo chwalony za ten wybór. Jaki to typ szkoleniowca? Surowy nauczyciel, czy przyjaciel piłkarzy?

Powiedziałbym, że taka mieszanka. Kiedy przychodzi do pracy, do zajęć, to jest to ten pierwszy typ. Wymaga pełnego skupienia na tym co robimy. I, jak widać po wynikach, wie co robi. A dzięki niemu my też wiemy co mamy robić na murawie. Pracujemy nawet nad małymi detalami, które potem dają większe rezultaty. Ale gdy jest po meczu, po treningu, to trener się zmienia. Wtedy jak najbardziej można z nim pogadać luźniej, pożartować. Ale najważniejsza jest praca.

Mówiłeś, że adaptacja piłkarska przebiega bez problemu. A ta poza boiskowa? Jak ci się podoba w Polsce, we Wrocławiu?

Wszystko jest w porządku. Choć prawda jest taka, że ja za wiele nie wychodzę…

To akurat może cieszyć kibiców. Bo czasem, gdy piłkarz wychodzi za dużo, to efekty na boisku są różne…

Ja lubię prywatność, mam swoje grono przyjaciół. Mignęło mi, że we Wrocławiu jest kilka fajnych miejsc, na przykład do spacerowania. Ale część z nich zostawiam na później. Jeszcze zdążę poznać Wrocław. Na razie skupiam się na walce o utrzymanie Śląska.


Komentarze