- Coraz ciekawiej robi się wokół Pogoni Szczecin. Goal.pl jako pierwszy informował, że klub chce przejąć kanadyjski biznesmen
- Alex Haditaghi kilka dni temu, na naszych łamach, po raz pierwsy zabrał głos w sprawie potencjalnego przejęcia klubu
- Dziś były właściciel greckiej Kavali, również tylko u nas, odpowiada na krążące informacje o tym, czy to prawda, że zaproponowano mu wejście do klubu, ale stopniowo
Od razu czy jednak najpierw mniejszościowo?
Czy Pogoń Szczecin zmieni właściciela? Tego jeszcze nie wiadomo. Czy toczą się zaawansowane negocjacje? Tak. Do tego stopnia, że kilka dni temu, na Pomorze przyjechał Alex Haditaghi, czyli główny zainteresowany zakupem Pogoni.
Jako że po publikacji Goal.pl zrobiło się głośno o tej sprawie, to na jaw, w różnych miejscach, zaczęły wypływać kolejne szczegóły. Goal.pl w międzyczasie jako pierwszy porozmawiał z Haditaghim, który nakreślił swoją wizję.
Minęło kilka dni i znów zaczęto dyskutować na ten temat, również o formie przejęcia klubu. Dobrze poinformowany w sprawach Pogoni Daniel Trzepacz napisał kilka dni temu na platformie X, że być może Kanadyjczyk będzie wprowadzany do klubu stopniowo, obejmując na przykład na początek 20-30 procent akcji.
Obie strony chcą silnej Pogoni
Co na to wszystko (najbardziej) zainteresowany? Goal.pl ponownie skontaktował się z Haditaghim. – Chciałbym odnieść się do ostatnich wyjaśnień w temacie mojego potencjalnego zainwestowania w Pogoń i podzielić tym, co myślę o sytuacji. Obecny właściciel i jego zespół są świetnymi ludźmi do współpracy, ich zaangażowanie i troska o przyszłość klubu nie pozostawia żadnych wątpliwości. Byli pomocni, aktywni, robili co w ich mocy, aby rozmowy na temat przejęcia posuwały się do przodu w najlepszym interesie klubu, kibiców i miasta. Obie strony chciałyby Pogoni jako wielkiej siły w polskiej piłce, stablinej i na boisku i poza nim – przedstawia swój punkt widzenia Haditaghi.
Kanadyjczyk przechodzi też do konkretów. – Moja propozycja zakłada wsparcie klubu, które pomogłoby zmierzyć mu się z obecnymi wyzwaniami finansowymi, łącznie z uregulowaniem różnych zaległości. W pierwszym roku po przejęciu klubu planuję zainwestować niemal 20 milionów euro, co zapewniłoby stabilizację i rozwój na wszystkich frontach. Taki poziom inwestycji byłby szansą Pogoni na transformację, który wzniósłby ją na wyższy poziom i przyniósł chwałę miastu Szczecin.
Oglądaj nowy program Goal.pl: NASZ NEWS
Albo wszystko, albo nic
W trakcie ostatniej wizyty w Szczecinie Haditaghi spotkał się z władzami miasta, w tym z prezydentem. Jakie ma odczucia po tej wizycie? – Lokalne władze, a szczególnie pan prezydent, zachowują się fantastycznie. Widać, że miastu bardzo zależy na Pogoni. Jestem przekonany, że z ich pomocą możemy zrealizować naszą wizję. Możliwości jest wiele, na różnych płaszczyznach. Zapewnienie stadionowi nazwy, organizowanie meczów pokazowych, koncertów i innych wydarzeń. To powinno dać dodatkowe korzyści i klubowi i miastu. To “win win” scenariusz, który mógłby ściągnąć do Szczecina więcej turystów i pomóc w promocji i rozpoznawalności miasta.
Najważniejsze jednak pytanie. Czy to prawda, że Haditaghi miałby wejść do klubu stopniowo? Kanadyjczyk i tutaj nie uchyla się od odpowiedzi na pytanie. – Obecny właściciel zaproponował mi, abym na początek objął 25 procent akcji, a potem stopniowo zwiększał udziały. Ta propozycja została przeze mnie odrzucona. Nie będę procedował transakcji, jeśli moja grupa nie będzie mogła przejąć ponad 90% akcji, co da mi kontrolę nad klubem i pozwoli pokierować go w kierunku, który nakreśliłem. Mój warunek to również powołanie Tana Kesslera na stanowisko CEO i wiceprezesa, który zajmowałby się codziennym funkcjonowaniem klubu. Chcemy zatrzymać obecną kadrę zarządzającą, bo ich poświęcenie i doświadczenie jest bezcenne. A do tego dodać kilka osób z ogólnoświatowym doświadczeniem zarówno w futbolu, jak i biznesie – tak to widzi Haditaghi.
Dużo zależy od tych, którzy pożyczyli pieniądze
I jeszcze jedna ważna kwestia, o której od dawna mówi się w Szczecinie, czyli sytuacja finansowa klubu. Wiadomo, że Pogoń ma spore zobowiązania, mówi się o wielu milionach złotych. Niektóre podmioty, które czekają na swoje pieniądze od klubu, chętnie odzyskałyby je już teraz.
– Przyszłość klubu w sporej mierze zależy od współpracy z osobami, które pożyczyły klubowi pieniądze. Pogoń pożyczyła środki od siedmiu podmiotów. Bez ich zgody na przedłużenie płatności rozmowy nie posuną się do przodu. Niektórzy kredytodawcy już wyrazili poparcie dla naszej wizji, ale inni pozostają niezdecydowani, co niestety może zachwiać przyszłością klubu. Jeśli te długi musiałyby być spłacone natychmiast, mogłoby to prowadzić do finansowego upadku Pogoni Szczecin. To z kolei spowodowałoby znaczące straty finansowe u kredytodawców i ich odpowiedzialność za zniszczenie tak ważnego dla miasta podmiotu.
Kanadyjczyk podtrzymuje natomiast chęć doprowadzenia rozmów do końca i – jak zapewnia – wyruszenia z klubem w nowym kierunku.
Każdy scenariusz wciąż jest możliwy
– Mamy szansę ustabilizować klub, zachować jego przeszłość i budować przyszłość, która będzie dobra dla każdej zaangażowanej strony. Ale musi to wszystko być mądrze poukładane, zachowując priorytety, czyli dobro zawodników, akademii i działania mogące przynieść dodatkowe korzyści klubowi. Według mnie właściciele, kibice, lokalna władza… Wszyscy tego chcą, ale teraz wszystko w rękach osób, którym Pogoń jest winna pieniądze. Mam nadzieję, że pozwolą nam zapewnić przetrwanie Pogoni i osiągnąć cel, o którym wspólnie marzymy – kończy potencjalny nabywca Dumy Pomorza.
A co z tego wszystkiego wyniknie? O tym przekonamy się wkrótce natomiast powyższe słowa świadczą o tym (choć takie sugestie się pojawiały), że w tej sprawie wciąż każdy scenariusz jest prawdopodobny.
Komentarze