W nocy z poniedziałku na wtorek rozegrano dwa kolejne spotkania fazy grupowej Copa America. Argentyńczycy zremisowali u siebie z Chile, a Paragwaj nie dał szans Boliwii.
- Argentyńczycy nie rozpoczęli turnieju tak, jak chcieli, zaledwie remisując z Chile
- Wspaniały powrót zaliczyli Paragwajczycy, którzy w drugiej połowie odrobili straty i pokonali reprezentację Boliwii
Pożegnanie Maradony nie zagwarantowało zwycięstwa
Przed początkiem spotkania organizatorzy Copa America zorganizowali fantastyczne widowisko w hołdzie zmarłemu Diego Maradonie.
Początkowo wydawało się, że dodało to wiatru w żagle Argentyńczykom, którzy byli stroną dominującą w starciu z Chile. To przeświadczenie umocniło się, gdy w 33. minucie Lionel Messi uderzeniem z rzutu wolnego dał Albicelestes prowadzenie.
Po zmianie stron, jednak, Nicolas Tagliafico w głupi – i zdecydowanie bolesny dla rywala – sposób sfaulował w polu karnym Arturo Vidala. Arbiter po konsultacji z VAR-em podyktował rzut karny. Do piłki podszedł sam poszkodowany, a jego uderzenie zdołał wybronić na poprzeczkę Emiliano Martinez. Przy dobitce Eduardo Vargasa golkiper Aston Villi nie miał już jednak szans.
W końcówce do głosu znów doszli Argentyńczycy, a po pięknym podaniu Messiego w dogodnej sytuacji pomylił się Nicolas Gonzalez, ale wynik remisowy utrzymał się.
Wielki comeback Paragwaju
W drugim, rozegranym tego dnia, spotkaniu grupy A, Boliwijczycy szybko wyszli na prowadzenie. Po zagraniu ręką w polu karnym arbiter podyktował jedenastkę, a tę na gola zamienił Erwin Saavedra. W końcówce pierwszej połowy za faul na Robercie Pirisie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę, zobaczył Jaume Cuellar, co odmieniło mecz. Po zmianie stron wyrównał Kaku, a później dublet dołożył Angel Romero. Dzięki temu wielkiemu powrotowi Paragwajczycy zasiedli na fotelu lidera grupy A.
Komentarze