W sobotnie popołudnie na Rhein-Energie Stadion, FC Köln mierzył się z Unionem Berlin. Obie ekipy wyczekują wygranej już od dłuższego czasu. Bój w ramach 31. kolejki Bundesligi był odpowiednim momentem do przerwania fatalnej passy meczów bez zwycięstwa, ale ta sztuka udała się tylko zawodnikom Fischera. Mecz zakończył się zwycięstwem Unionu Berlin 2:1.
Od pierwszego gwizdka sędziego żadna z drużyn nie potrafiła przejąć inicjatywny. Oba zespoły częściej walczyły na środku boiska, niż pod polem karnym przeciwnika. Przy piłce częściej utrzymywali się gracze Kolonii, ale w żaden sposób nie mogło się to przełożyć na zmianę wyniku.
Goście po upływie kolejnych minut szukali swoich szans w stałych fragmentach gry. W 38. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przez Christophera Trimmela, do piłki najwyżej wyskoczył Marvin Friedrich i pewnym strzałem z głowy skierował futbolówkę do siatki.
Do szatni w lepszych humorach zeszli piłkarze z Berlina. Bramka dająca prowadzenie również uszczęśliwiła Rafała Gikiewicza, który nie stronił od ukazywania swoich emocji. Zespół gospodarzy w żaden sposób nie był wstanie zagrozić bramce Polaka, ponieważ gra ofensywna była pozbawiona dynamiki. Defensywa Unionu skutecznie udaremniała większość akcji konstruowanych przez podopiecznych Gisdola.
Polski bramkarz w drugiej odsłonie rywalizacji miał znacząco więcej pracy. Piłkarze FC Köln ruszyli do odrabiania strat. Akcje konstruowane przez gospodarzy były coraz groźniejsze. Gikiewicz kilkukrotnie popisał się świetnymi interwencjami. Dobra postawa Rafała umożliwiała utrzymanie korzystnego rezultatu i napędzała resztę zawodników Unionu.
Szczęście ponownie uśmiechnęło się do ekipy z Berlina. W 67. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, na początku piłka została przejęta przez defensywę Kolonii. Kilka chwil potem znalazła się pod nogami Butlera, który bez większego zastanowienia posłał idealne podanie w pole karne. Gentner przyjął futbolówkę na klatkę piersiową i oddał mocny strzał z pierwszej piłki. Uderzenie było precyzyjne i Union nieoczekiwanie podwyższył prowadzenie, które zdołał utrzymać do końca spotkania.
Rafał Gikiewicz w dzisiejszym starciu pokazał się z jak najlepszej strony. Nie pozwolił piłce dotrzeć do siatki, a każda interwencja Polaka miała ogromne znaczenie w ostatecznym zwycięstwie nad FC Koeln. Niestety, ale polski bramkarz tuż przed końcem spotkania skapitulował i nie mógł cieszyć się z czystego konta, na które czeka od początku lutego. W 92. minucie bramkę kontaktową zdołał zdobyć Cordoba. Gospodarze przejęli piłkę na połowie rywala. Uth zdołał posłać piłkę do niekrytego Kolumbijczyka, który lekkim strzałem w dolny róg bramki dał upragnionego gola swojej drużynie.
Komentarze