Wiceprzewodniczący zarządu Bayernu, Jan-Christian Dressen zdał raport z kondycji finansowej klubu i wykluczył wielkie transfery.
Bayern Monachium znany jest z racjonalnego zarządzania. Kilka lat temu sam Robert Lewandowski uderzył w swój klub, nawołując, by ten zaczął sprowadzać wielkie gwiazdy. Jak się okazało, transfery za kilkaset milionów euro nie były konieczne, by Bawarczycy wrócili na tron. Najdroższym nabytkiem Die Roten pozostaje Lucas Hernandez, sprowadzony za 80 milionów euro. Dressen podaje w wątpliwość, by w najbliższej przyszłości Bayern był jednak w stanie przeprowadzać choćby transfery pokroju sprowadzenia Leroya Sane, który kosztował 45 milionów euro.
Pandemia nie oszczędza nikogo
Wiceprzewodniczący zarządu klarownie przedstawił kondycję finansową klubu.
– W sezonie 2018/19 osiągnęliśmy obrót w wysokości 750,4 milionów euro. W minionej kampanii obrót ten spadł do 698 milionów – powiedział Dressen w rozmowie z niemieckimi mediami.
Zysk klubu przed opodatkowaniem, odsetkami i amortyzacją, spadł ze 146 milionów do 104,5 miliona euro.
– Roczna nadwyżka, przy której osiągnęliśmy rekordowy zysk w wysokości 52,5 miliona euro w sezonie 2018/19, spadła do zaledwie 9,8 miliona.
W zeszłej kampanii Bayern stracił około 55 milionów planowanych obrotów, a zyski były o 40 milionów mniejsze, bo od 8 marca Bawarczycy grali przy pustych trybunach.
Powolny powrót do normalności
– Bieżący rok finansowy będzie jeszcze bardziej dotknięty. Jeżeli będziemy musieli rozegrać cały sezon bez widzów, to stracimy 100-150 milionów euro, czyli około 20% całości sprzedaży. W ciągu ostatnich dwóch lat przeprowadziliśmy transfery, które były nieproporcjonalnie wysokie, jak na nasze standardy. Wraz ze znacznym spadkiem sprzedaży oznacza to, że choć na szczęście posiadamy płynność finansową, to jest ona znacznie mniejsza. Jeśli to, co przeżywamy, będzie trwało, przeprowadzenie transferów takich, jak Lucasa Hernandeza będzie bardzo, bardzo trudne – zakończył Dressen.
Komentarze