Union był zdecydowanym faworytem wyjazdowego meczu z Arminią, ale nie sprostali tej roli. Berlińczycy mieli okazje na strzelenie gola, tak samo piłkarze z Bielefeldu. Zawodnikom obu drużyn zabrakło jednak precyzji w wykończeniu i mecz zakończył się wynikiem 0:0.
Zmagania w 24. kolejce Bundesligi kończyły się w Bielefeldzie, gdzie Arminia mierzyła się z Unionem. Obie drużyny prezentowały się ostatnio fatalnie, ale potrzebowały punktów. Gospodarze, aby uciec od strefy spadkowej. Natomiast berlińczycy wciąż marzyli o udziale w europejskich pucharach.
Blisko sensacji
Od pierwszych minut byliśmy świadkiem zaskakującego obrotu spraw. Union zgodnie z przewidywaniami przeważał w posiadaniu piłki, ale kompletnie nie stwarzał zagrożenie w ofensywie. Co innego Arminia. Beniaminek nie przestraszył się silniejszego przeciwnika i starał się objąć prowadzenie. Gospodarze oddali trzy strzały i każdy z nich był celny. To, że do przerwy było 0:0 berlińczycy zawdzięczają swojemu goalkeeperowi. Andreas Luthe obronił między innymi uderzenie Sergio Cordovy oraz Andreasa Voglsammera.
Tym razem w drugą stronę
W drugiej połowie Union w końcu zagrał lepiej, chociaż kilka elementów pozostawiało do życzenia. Najważniejszy to oczywiście wykończenie. Goście potrafili wykreować dobre okazje strzeleckie (sześć prób i trzy celne), ale nie umieli pokonać świetnie dysponowanego Stefana Ortegi. 28-latek robił wszystko, co w jego mocy, aby zachować czyste konto, a przede wszystkim pomóc drużynie w zdobyciu punktu. Bramkarz Arminii zatrzymał np. uderzenie Keity Endo. Finalnie w Bielefeldzie nie zobaczyliśmy gola.
Komentarze