Syn francuskiej legendy podbija salony. Wróżą mu wielką karierę

Marcus Thuram
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Marcus Thuram

Lilian Thuram przez długi czas trzymał synów z dala od futbolu i namawiał ich, by robili w przyszłości coś innego. Żaden go nie posłuchał i zarówno Marcus, jak i Khephren poszli w jego ślady. Ten pierwszy strzelił niedawno dwa gole Realowi Madryt. Eksperci wróżą mu świetlaną przyszłość.

Czytaj dalej…

  • O Marcusie Thuramie zrobiło się głośno po meczu z Realem Madryt, w czasie którego trafił dwukrotnie do siatki Królewskich
  • Thuram zaczynał karierę znajdując się w cieniu swojego ojca. Ten dzwoni do niego codziennie i mu pomaga, choć wcale nie zależało mu na tym, by syn szedł w jego ślady
  • Marcus Thuram angażuje się w ruchy społeczne i chce walczyć z rasizmem. Dotknęła go śmierć George’a Floyda

Mecz Borussii Moenchengladbach, który rozegrano 28 października, Marcus Thuram zapamięta na długo. Nie często trafia się dwukrotnie do siatki wielkiego Realu Madryt, zostając przy tym najlepszym piłkarzem całego widowiska. Kibice od razu zwracają uwagę na jego nazwisko i nie jest ono przypadkowe. Marcus jest rzeczywiście synem legendy francuskiego futbolu, Lilliana Thurama. W czasie swojej kariery rozegrał on rekordową liczbę meczów w reprezentacji, a w 1998 roku walnie przyczynił się do zdobycia przez Les Bleus mistrzostwa świata. Dwa lata później wygrał też z kadrą Euro 2000. Nieprzypadkowo nazywano go jednym z najlepszych defensorów swojej generacji. Syn poszedł w jego ślady, choć zamiast bronić dostępu do bramki swojego zespołu, zdecydowanie bardziej woli atakować i strzelać gole.

W cieniu znanego ojca

Dziennikarze często pytają o ich relacje, zastanawiając się chociażby nad tym, jak to jest być synem tak znanego zawodnika sprzed lat. – Ja tak na to nie patrzę. Dla mnie to po prostu mój tata, a ja jestem jego synem. Wy, myśląc Lillian Thuram, widzicie reprezentanta Francji i znanego defensora. Ja nie – odpowiedział Marcus w wywiadzie dla Bundesliga.com. Zaznaczył przy tym, że najważniejszą rzeczą, jaką pokazał mu jego ojciec nie był wcale futbol. – Nauczył mnie jak być dobrym człowiekiem. To jest najważniejsze. Jeśli robisz dobre rzeczy, to życie nagrodzi cię tym samym – dodał.

Synowie często idą w ślady swoich ojców piłkarzy, a przykłady takich historii widzimy na co dzień. Okazuje się jednak, że ambicją Lilliana Thurama nie było wcale to, by jego synowie zostali profesjonalnymi piłkarzami. Wręcz przeciwnie, trzymał Marcusa i Khephrena tak daleko od blasku fleszy jak tylko było to możliwe. Namawiał ich przy tym, by znaleźli swoją własną ścieżkę rozwoju, niekoniecznie związaną z futbolem. Synowie nie posłuchali i Marcus w wieku zaledwie dziesięciu lat zaczął treningi w zespole Olympique de Neuilly. Gdy skończył piętnaste urodziny trafił do młodzieżowego zespołu Sochaux. To właśnie w tym francuskim klubie zadebiutował w piłce seniorów. Z kolei jego młodszy, 19-letni brat trafił do Nicei, gdzie występuje do dziś.

Marcus nie miał łatwo, bo od początku znajdował się pod czujnym okiem mediów. “Syn Thurama zadebiutuje w pierwszym zespole”, “duże oczekiwania wobec syna reprezentanta Francji” – takie nagłówki artykułów stały się dla młodego napastnika codziennością. Jego kariera nabrała rozpędu, gdy w 2017 roku trafił jako 20-latek do Guingamp. Już w swoim drugim meczu w Ligue 1 zdobył pierwszego gola, strzelając do siatki Lyonu. Jego drużyna męczyła się w lidze i walczyła o utrzymanie. Sam Thuram zyskiwał jednak w oczach ekspertów i dziennikarzy, będąc jednym z najjaśniejszych ogniw zespołu. W sezonie ligowym zdobył dziewięć goli, a poza tym błyszczał w młodzieżowej reprezentacji Francji. Jego chwila chwały nadeszła na początku stycznia 2019 roku. Guingamp grało wtedy z PSG w ćwierćfinale Coupe de la Ligue. Thuram pokazał wówczas, że jest naprawdę silny psychicznie. Po godzinie gry nie wykorzystał rzutu karnego, a co gorsza, zaledwie dwie minuty później to paryżanie za sprawą Neymara objęli prowadzenie. W doliczonym czasie, przy stanie 1:1, Marcus Thuram znów był jednak w roli głównej. Wywalczył jedenastkę i nie obawiał się jej wykonać. Tym razem ją wykorzystał, sensacyjnie wyrzucając PSG za burtę krajowego pucharu. Francuskie media pisały, że syn wybitnego reprezentanta Francji miał nerwy ze stali.

Superbohaterowie i Black lives matter

Kto wie czy Marusowi nie pomogły filmy i komiksy z superbohaterami, które oglądał nałogowo od małego. Zawsze chciał być jak Czarna Pantera lub Zielona Latarnia (bohater historii sci-fi – dop. red.). – Gdy byłem mały i oglądałem ich w telewizji, wyobrażałem sobie, że ja, młody czarnoskóry chłopak jestem jednym z nich – wspominał Marcus w wywiadzie dla Qué Golazo!. Thuram nie jest może bohaterem w stylu Marvela, ale wraz ze swoim ojcem stara się robić na co dzień coś dobrego. Stąd też założona przez nich organizacja, której działania skupiają się na walce z rasizmem. Nic dziwnego, że to właśnie Marcus był pierwszym piłkarzem w Bundeslidze, który pod koniec maja uklęknął na jedno kolano, by przed meczem z Unionem Berlin oddać hołd zabitemu przez policjanta w USA George’owi Floydowi.

– Gdy jesteś piłkarzem i ludzie cię rozpoznają, należy ich edukować. Za każdym razem, gdy twój głos może być usłyszany, należy go użyć – podkreślił młody Thuram, cytowany przez CBS Sport. 23-latka wyraźnie poruszyła śmierć wspomnianego George’a Floyda i w mediach społecznościowym zaangażował się w ruch Black lives matter. – Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że takich przypadków na świecie jest więcej. Nie dotyczy to tylko samego Floya. Wszyscy, bez względu na kolor skóry, jesteśmy ludźmi i każdemu z nas należy się szacunek – dodał.

Gdy musisz googlować swoją twarz

Kariera Thurama nabrała dodatkowego rozpędu po transferze do Borussii Moenchengladbach w 2019 roku. Francuz świetnie wkomponował się w atak, gdzie zaczął grać u boku Alessane Plei i Breela Embolo. W swoim debiutanckim sezonie zdobył dziesięć goli, przyczyniając się do powrotu klubu do Ligi Mistrzów. Co zabawne Marcus prześcignął już swojego tatę, który w czasie całej kariery strzelił w Champions League ledwie jednego gola. Jego syn zdobył tymczasem dwa w czasie jednego meczu z Realem Madryt.

23-latek na swoją markę musi rzecz jasna nadal pracować. Przekonał się o tym przed meczem Ligi Mistrzów z Interem w Mediolanie. Obsługa stadionu nie chciała wpuścić go bowiem na obiekt przed konfederacją prasową, kompletnie nie rozpoznając w nim piłkarza. Thuram musiał zdjąć maseczkę i wyjąć komórkę, by wygooglować zdjęcie ze swoją twarzą. Dopiero wówczas stadionowy ochroniarz, dostrzegając podobieństwo, zgodził się wpuścić piłkarza na obiekt.

Porównywany do Henry’ego

Patrząc na to, jak na razie rozwija się kariera Thurama, raczej nie zakończy się ona na Borussii Moenchengladbach. Piłkarza komplementuje piłkarskie środowisko, a Arsene Wenger porównał go do samego Thierry’ego Henry. Sam Thuram mówi, że jego ulubionymi piłkarzami są Zlatan Ibrahimović, Adriano i Brazylijczyk Ronaldo. Z tym ostatnim przed laty rywalizował jego własny ojciec. – Tata bardzo mocno mi pomaga i rozmawiamy ze sobą o wszystkim. Czasem dzwonimy do siebie nawet dwa razy dziennie, jeśli ojciec ma więcej do powiedzenia – zdradził Thuram.

Media w Anglii donoszą, że 23-latkiem poważnie interesuje się menedżer Liverpoolu, Jurgen Klopp. Zainteresowanie tym zawodnikiem wzmogło się jeszcze bardziej po jego rewelacyjnym występie przeciwko Realowi Madryt. Wydaje się, że transfer do wielkiego klubu Europy jest tylko kwestią czasu. Może nastąpi to już latem przyszłego roku. A co z kadrą? W teorii Marcus wciąż może porzucić reprezentację Francji, w której występował tylko jako młodzieżowiec. Równie dobrze mógłby grać dla Włoch lub Gwadelupy. Można jednak zakładać, że Marcus pójdzie raczej w ślady swojego taty i wybierze Les Bleus. – To bardzo obiecujący zawodnik i z uwagą śledzę jego poczynania. I nie robię tego tylko dlatego, że znam tak dobrze jego ojca, Lilliana. Marcus Thuram jest po prostu naprawdę dobrym piłkarzem – ocenił selekcjoner reprezentacji Francji, Didier Deschamps.

Komentarze