Trener Bayernu Monachium Niko Kovac miał mieszane odczucia po pokonaniu u siebie 1. FC Heidenheim 5:4 (1:2) w środowym meczu 1/4 finału rozgrywek o Puchar Niemiec.
Na Allianz Arena spotkanie z ławki rezerwowych rozpoczął Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski pojawił się na murawie na początku drugiej połowy, zmieniając Kolumbijczyka Jamesa Rodrigueza, gdy zespół z Bawarii grał już w osłabieniu. Po asyście Lewandowskiego do wyrównania doprowadził Thomas Mueller, a trzy minuty później Polak sam z bliska wpisał się na listę strzelców. Po kolejnych dziewięciu minutach w podobny sposób bramkarza rywali zaskoczył Serge Gnabry, który w końcówce efektownie przymierzył także w poprzeczkę.
Przed przerwą prowadzenie gospodarzom zapewnił Leon Goretzka, ale później straty z nawiązką odrobili niespodziewanie Marc Schnatterer i Robert Nesta Glatzel, który w drugiej połowie skompletował hat-tricka, dwukrotnie pokonując Svena Ulreicha, doprowadzając do wyrównania w niespełna trzy minuty. Sześć minut przed końcem Lewandowski wykorzystał także rzut karny, podyktowany za zagranie ręką obrońcy rywali, co przesądziło o zwycięstwie mistrzów Niemiec. Wcześniej awans do półfinału wywalczyły również Hamburger SV i RB Lipsk.
– Czerwona kartka udaremniła nasze plany. Musieliśmy zareagować i zmienić ustawienie na 4-4-1, aby uzyskać trochę zwartości – wyznał Kovac dla oficjalnego serwisu Bayernu.
– Drażni mnie absolutnie to, że nie poradziliśmy sobie, prowadząc 4:2 i wpadliśmy w kłopoty. To była dzika i otwarta gra, a ja takiej formy nie lubię – podkreślił Chorwat.
– Wreszcie dopisało nam trochę szczęścia. Ono jest potrzebne w pucharowych meczach. Nigdy nie przeżyłem jednak takiego spotkania – dodał Niko Kovac.
Komentarze