Co sobotę na niemieckich boiskach dzieje się najwięcej. Kontynuacja 28. kolejki wystartowała po południu. Potknięcie Bayernu wykorzystały Byki, które dzięki wygranej z Werder Bremą (4:1) zmniejszyły stratę do lidera do pięciu punktów. Niezwykle ciekawie wyglądał pojedynek Eintrachtu z Wolfsburgiem (4:3), z kolei Hertha Krzysztofa Piątka tylko zremisowała z osłabioną Borussią M’Gladbach (2:2).
Werder Brema – RB Lipsk (1:4)
Werder został zdominowany przez Byki jeszcze w pierwszej połowie. Goście kontrolowali przebieg gry, a różnica klas była widoczna gołym okiem. Worek z bramkami rozwiązał się po 23. minutach za sprawą Dniego Olmo. Piłkarz Lipska wykorzystał złe ustawienie obrońców i mocnym strzałem z kilku metrów nie dał większych szans bramkarzowi. Zaledwie 10 minut później prowadzenie podwyższył Alexander Sorloth, który precyzyjnym strzałem głową trafił w lewy dolny róg. Co ciekawe nie był to koniec strzeleckiego festiwalu. Chwilę przed przerwą trzeciego gola dla Byków ponownie zdobył Alexander Sorloth. Tym razem norweski napastnik miał ułatwione zadanie, ponieważ uderzał na pustą bramkę.
Po przerwie znów zobaczyliśmy bramki. Werder początkowo zmniejszył stratę do Lipska po rzucie karnym. Rashicca niczym Robert Lewandowski wyczuł, co zrobi Gulacsi i umieścił piłkę w prawym dolnym rogu. Byki odpowiedziały momentalnie. Po dwóch minutach ostateczny wynik tego spotkania ustalił Marcel Sabitzer. Austriak odebrał znakomite zagranie przed szesnastką, zobaczył lukę i posłał płaskie uderzenie w sam środek bramki.
Eintracht Frankfurt – VfL Wolfsburg (4:3)
Niesamowicie interesujące spotkanie toczyło się we Frankfurcie. Wilki otworzyły wynik meczu zaledwie po sześciu minutach, kiedy Bote Baku idealnie przymierzył zza szesnastki i piłka zanim wpadła do siatki, otarła się jeszcze o słupek. Odpowiedź Orłów była natychmiastowa. Daichi Kamada doprowadził do remisu po 120 sekundach. Japończyk prostym zwodem zwiódł kilku rywali, a później na dużym spokoju wpakował futbolówkę w lewy dolny róg.
Po półgodzinie gry o swojej obecności przypomniał Luka Jovic. Napastnik Eintrachtu zgubił krycie, zyskał trochę wolnej przestrzeni i uderzył nie do obrony pod samą poprzeczkę. Wolfsburg nie zrezygnował z walki o korzystny rezultat i jeszcze przed przerwą doprowadził do wyrównania. Wout Weghorst na skraju pola karnego nabił jednego z przeciwników, co zupełnie zmyliło Trappa, więc pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:2.
W drugiej odsłonie więcej do powiedzenia mieli już tylko gospodarze. Drużyna z Frankfurtu przejęła środek pola. Tymczasem Wilki zostały zepchnięte do głębokiej defensywy i po kwadransie Eintracht cieszył się z dwubramkowego prowadzenia. Trzecie trafienie Orłom w 54. minucie zapewnił Adnre Silva, z kolei parę akcji później gospodarze wyprowadzili zabójczy kontratak, który idealnie wykończył Erik Durm.
Emocji nie zabrakło też w końcówce. Tuta niefortunnie skierował piłkę do własnej bramki. Wilki próbowały wyrwać chociaż punkt, ale rywal był znakomicie usposobiony i trzy punkty zostały we Frankfurcie.
Hertha Berlin – Borussia M’gladbach (2:2)
W wyjściowej jedenastce Herthy nie znalazł się Krzysztof Piątek. Polak pojawił się dopiero po przerwie, gdy jego drużyna przegrywała. Do niecodziennej sytuacji doszło już w 13. minucie starcia. Bramkarz Źrebaków w próbie odbioru piłki z wielkim impetem wszedł w nogi przeciwnika, za co otrzymał czerwoną kartkę. Osłabienie gości kilkanaście minut później wykorzystał Santiago Ascacibar, uderzając z bliskiej odległości pod poprzeczkę.
Nieoczekiwanie Borussia nie zamierzała chować głowy w piasek i ruszyła odrabiać straty. Po 27. minutach Plea sprytnym strzałem w sytuacji sam na sam z bramkarzem umieścił futbolówkę w lewym dolnym róg. Szczęście do M’Gladbach uśmiechnęło się przed przerwą, gdy arbiter wskazał na wapno. Jedenastkę bez problemu wykorzystał Lars Stindl, doprowadzając do niemałej niespodzianki. Goście grali w osłabieniu, jednak nie przeszkodziło im to, żeby zejść do szatni w lepszych nastrojach.
Wraz z rozpoczęciem drugiej połowy na boisku pojawił się Krzysztof Piątek. Polak zagrał przeciętne spotkanie, ale do wyrównania już w 51. minucie doprowadził Cordoba, który zachował zimną krew i z paru metrów wygrał pojedynek z bramkarzem. W dalszej części spotkania to Hertha częściej atakowała, lecz ostatecznie nie była w stanie wykorzystać swojej przewagi.
Komentarze