Na koniec zmagań w ramach 2. kolejki Bundesligi, Bayern rywalizował z FC Koeln. Do przerwy żadna ze stron nie umieściła piłki w siatce. Dopiero w drugiej połowie worek z bramkami rozwiązał Robert Lewandowski. W pewnym momencie Bawarczycy prowadzili już dwoma golami, ale Kozły pokusiły się o trafienie kontaktowe i później szczęśliwie doprowadziły do remisu. W samej końcówce gospodarzy z opałów uratował Serge Gnabry, zapewniając tym samym komplet punktów 3:2 (0:0).
Sporo zmarnowanych okazji do przerwy
Bayern Monachium dyktował warunki gry już od pierwszych minut spotkania. Jeszcze przed upływem kwadransa Robert Lewandowski mógł wpisać się na listę strzelców. Zabrakło tylko kilku centymetrów, aby piłka wylądowała w siatce.
Do 30. minuty Bawarczycy zdecydowanie lepiej wyglądali na tle rywala. W pewnym momencie Niklas Suele również miał znakomitą okazję do zmiany rezultatu. Uderzenie obrońcy kapitalnie wybronił jednak Timo Horn.
Natomiast później tempo meczu zwolniło. FC Koeln próbowało swoich sił przez kontry oraz stałe fragmenty. Nic z tego nie wyszło, więc do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis.
Wielkie emocje w drugiej połowie
Tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony futbolówka wylądowała w bramce. Wówczas Robert Lewandowski zdobył czwarte trafienie w nowym sezonie. W pewnym momencie Polak otrzymał sprytne podanie od Jamala Musialy. Napastnik był dobrze ustawiony, dzięki czemu miał czas na precyzyjne uderzenie. Horn nie miał szans przy strzale z bliskiej odległości i skapitulował.
Kilka minut później Serge Gnabry podwyższył prowadzenie. Skrzydłowy na dużym spokoju uporał się najpierw z obrońcami, z kolei potem na dużej pewności huknął w stronę bramki.
Goście w ekspresowym tempie odpowiedzieli na wydarzenia boiskowe. Anthony Modeste wyskoczył najwyżej do zagrania Hectora, musnął piłkę głową a ta wylądowała w lewym rogu bramki.
Gdyby tego było mało, tuż po trafieniu kontaktowym był już remis. Mark Uth bez większego namysłu, kiedy zobaczył, że ma trochę miejsca, oddał płaski strzał w prawy dolny róg.
Wydawało się, że Bayern znów obejdzie się smakiem. Tak się nie stało, ponieważ Serge Gnabry wziął los drużyny na własne barki. Niemiec ustrzelił dublet, po tym jak ze skraju pola karnego uderzył nie do obrony w lewy górny róg.
Ostatecznie więcej goli już nie zobaczyliśmy. Taki obrót spraw zapewnia Bawarczykom pierwsze zwycięstwo w sezonie oraz pierwszy komplet punktów za kadencji Juliana Nagelsmanna.
Lewy pędzi. No i fajnie.