- Leonardo Bonucci dołączył do Unionu Berlin ubiegłego lata. Miał pomóc drużynie głównie w rozgrywkach Ligi Mistrzów
- Po tym, jak zasiadł w starciu z SSC Napoli na ławce rezerwowych, miał ponoć popaść w konflikt z trenerem Fischerem
- Dziś ani Bonucciego, ani Fischera nie ma już w Berlinie. Ale Jakob Busk rzucił nowe światło na rzekomy konflikt obu panów
“Oczywiście, że chce grać, jak każdy. Ale nie wydarzyło się nic znaczącego”
Latem w Unionie Berlin panowała świetna atmosfera. Zespół sensacyjnie wywalczył sobie awans do Ligi Mistrzów i udało mu się sprowadzić Leonardo Bonucciego. Jego doświadczenie miało pomóc ekipie wznieść się na jeszcze wyższy poziom. Niestety, stołeczna drużyna zamiast choćby utrzymać dyspozycję, zaczęła pikować w dół. Ówczesny szkoleniowiec, Urs Fischer, zaczął szybko szukać nowych rozwiązań. Również kadrowych. Znalazło to odzwierciedlenie w październikowym spotkaniu fazy grupowej z SSC Napoli (0:1). Bonucci przesiedział go na ławce rezerwowych. Po ostatnim gwizdku Fabrizio Romano poinformował, że to rozwścieczyło defensora. Następnie miał popaść w konflikt ze szkoleniowcem.
Dziś już żadnego z nich nie ma w stolicy Niemiec. Fischer został zwolniony w listopadzie, a Bonucci zimą trafił do Fenerbahce. Ale po kilku miesiącach światło na rzekomy konflikt rzucił bramkarz berlińczyków.
– Oczywiście, że chciał grać. Każdy zawodnik tego chce. Ale poza tym nie wydarzyło się nic. To profesjonalista najwyższej klasy. Trener porozmawiał z nim przed spotkaniem, więc wszystko zostało wyjaśnione. Wiadomo jednak, że w takich sytuacjach pojawiają się plotki. W tym zdarzeniu nie doszło jednak do niczego szczególnego – wyjawił Jakob Busk w rozmowie z duńskim Tipsbladet.
Roszady personalne niespecjalnie pomogły Unionowi. Po 24 kolejkach zespół znajduje się na rozczarowującym, czternastym miejscu w Bundeslidze. W najbliższy piątek zmierzy się na wyjeździe z VfB Stuttgart.
Czytaj więcej: Enrique z jasną deklaracją ws. przyszłości Mbappe.
Komentarze