- Bayern Monachium pokonał u siebie SC Freiburg
- Bramki dla gospodarzy zdobyli Kingsley Coman (dwie) i Leroy Sane
- Przerwała się seria strzelecka Harry’ego Kane’a
Bayern lepszy od Freiburga, Kane bez gola
Bayern Monachium chciał jak najszybciej wrócić na zwycięską ścieżkę po niedawnym remisie z RB Lipsk. Bramkarz Freiburga nie naczekał się, zanim pierwszy raz musiał wyciągać piłkę z siatki. W dwunastej minucie Kingsley Coman ewidentnie chciał dośrodkowywać na długi słupek. Z wrzutki wyszło uderzenie, które zupełnie zaskoczyło Noaha Atubolu, a futbolówka wylądowała za jego kołnierzem.
To tylko rozochociło Bawarczyków. Po chwili groźnie, acz niecelnie strzelał Harry Kane. W tym meczu kapitan reprezentacji Anglii lepiej sprawił się jednak jako kreator. W 25. minucie świetnie rozegrał, a w efekcie asystował Leroyowi Sane przy trafieniu na 2:0. Jeszcze przed przerwą niemiecki skrzydłowy był bliski fantastycznego trafienia. Efektownie minął Merlina Rohla, po czym bombą na długi słupek pokonał bramkarza. Arbiter dopatrzył się jednak niewielkiego spalonego.
Po zmianie stron Die Roten zdjęli nieco nogę z gazu. Grę zespołu ożywił w ostatnim kwadransie Jamal Musiala, a wynik w samej końcówce ustalił jeszcze Coman. Tym samym Bawarczykom szybko udało się otrząsnąć po remisie z Bykami. Kane ma z pewnością czego żałować. Dla niego to pierwszy mecz Bundesligi od początku września, w którym nie zdołał wpisać się na listę strzelców.
Komentarze