- Co wyjątkowego robi Alonso w Leverkusen? Jak inaczej gra jego zespół i z czego korzysta?
- Jaki jest największy problem rywali Bayeru? Z czym sobie nie potrafią poradzić?
- Którzy zawodnicy są kluczowi w mistrzowskiej ekipie?
Bayer i niesamowity skok
Xabi Alonso i Bayer to przede wszystkim pokaz cierpliwości. Efekty – tak spektakularne – nie przyszły w tej współpracy przecież od razu, w poprzednim sezonie zatrudniony Hiszpan ustabilizował rozchybotaną przez Gerardo Seoane ekipę. Postawił na defensywę, dopiero w tych rozgrywkach przyszła kontrola poprzez posiadanie piłki – skok o kilkanaście punktów procentowych w tej statystyce jest jednym z dwóch najwyższych w czołowych ligach europejskich. Sprowadzeni latem zawodnicy – Grimaldo oraz Granit Xhaka – stali się kluczowymi ogniwami mistrzowskiej drużyny. Nie były to ruchy chaotyczne, ale opracowane na punktowe wzmocnienie już potencjalnie mocnego zespołu.
Sama kariera szkoleniowa Alonso też uczy nas cierpliwości. Jeszcze kilka lat temu Hiszpana można było spotkać w szatniach trenerów drużyn młodzieżowych akademii Realu Madryt. Będąca tam wówczas na stażu grupa trenerów PZPN mogła nawet obejrzeć prowadzoną przez niego drużynę kilkunastolatków. Już wtedy jego nazwisko pojawiało się na liście potencjalnych następców w klubach o niezłej europejskiej renomie, ale on wybrał rezerwy Realu Sociedad San Sebastian. Jak wspominał, to wówczas sprawdzał, czy ten zawód w ogóle do niego przemawia, ale dziś nie może być wątpliwości. Mówimy o szkoleniowcu, który ma szansę przez najbliższą dekadę wskazywać taktyczne trendy tak, jak robili to Pep Guardiola czy Juergen Klopp.
Sukces oczywiście nie jest raz dany, ale przecież ci słynni szkoleniowcy także dawali sobie czas na niższym poziomie. Guardiola prowadził rezerwy Barcelony, Klopp też pracował z młodzieżą nim przejął dołujące Mainz. Nie ma jednej drogi na szczyt, ta Alonso jest i tak imponująco szybka, ale i kolejna jego decyzja – o pozostaniu w Leverkusen – pokazuje, że ceni sobie on czas, okoliczności i to, co już w Bayerze zbudował.
Bayern poznał mądrość Bayeru
Czas to też coś, co jego zespół doskonale kontroluje na boiskach Bundesligi – i to w różnym rozumieniu. Można przecież mówić o posiadaniu piłki, którą dłużej w tym sezonie utrzymują wyłącznie PSG, Manchester City oraz Barcelona spośród pięciu czołowych lig europejskich. Odniesienie do zarządzania wynikiem – również. W czterech na pięć spotkań zdobywali pierwszą bramkę (zawsze kończyli zwycięstwem), w dwóch na trzy prowadzili do przerwy. A gdy pośpiech był wskazany, bo rywale mieli przewagę, to za każdym razem doprowadzali do wyrównania. Nie odnieśli jeszcze żadnej porażki, gdy musieli ratować wynik po prowadzeniu przeciwnika. Od 60. minuty ich bilans bramkowy to 22 bramki na plusie.
Jednak nie tylko to jest po stronie Bayeru Leverkusen w tym sezonie. Oni kontrolują też przestrzeń. Zawładnęli nią w Bundeslidze. Robią to w sposób przemyślany, nawet, gdy okoliczności bywają zaskakujące. Thomas Tuchel na spotkanie w Leverkusen ustawił Bayern z piątką obrońców. W pierwszych dziesięciu minutach Bayer rozpoznawał rywala, cofnął się do obrony i szukał niedoskonałości. Gdy już się to piłkarzom Xabiego Alonso udało, to zaatakowali ze zdwojoną siłą i tym meczem podkreślili wyższość nad ustępującym mistrzem.
Xhaka jako wieża kontroli
To pokazuje kunszt Alonso, ale wciąż nie mówi wszystkiego o jego drużynie. Ona z boiska jest zarządzana przez Granita Xhakę. Pomocnika już w poprzednim sezonie według własnego mniemania przedefiniował Mikel Arteta, ale Szwajcar latem 2023 roku uznał, że chce wrócić do Niemiec. Z piłkarza operującego znacznie bliżej linii ataku – o czym świadczą jego statystyki w pożegnalnych dwunastu miesiącach w Arsenalu, 7 goli i 7 asyst w Premier League – stał się ponownie cofniętym rozgrywającym. Ma tylko dwa trafienia, jedno podanie zakończone golem, ale znów jest pomocnikiem… pełniejszym, co widać na poniższym radarze. Jeszcze częściej zagrywa w strefę ataku, jest dokładniejszy, a przy tym częściej odzyskuje piłkę.
W meczach Leverkusen można zaobserwować momenty, gdy celowo wstrzymuje grę Bayeru i uspokaja swoich kolegów. Wówczas mają oni czas się ustawić i znów pokazać, że panują nad czasem oraz przestrzenią. Interesującą różnicą w porównaniu do wielu drużyn jest to, w jakim ścisku nakazuje swoim zawodnikom operować Alonso. Oni przeładowują jedną ze stref bocznych (grafika poniżej) i osiągają dwie rzeczy zależne od zachowania przeciwnika. Jeśli rywal nie zdecyduje się na ściągnięcie tam piłkarzy, to wówczas z łatwością kreują sytuację do wejścia w pole karne. Gdy rywal przynajmniej wyrównuje siły, wówczas i tak ze swoją jakością potrafią spod pressingu się uwolnić i dalej korzystać z tego, że pozostali piłkarze mają więcej przestrzeni – choćby do gry dryblingiem w której Grimaldo, Frimpong i Wirtz są znakomici.
WIRTZuozeria
Indywidualności to też kluczowa kwestia. Florian Wirtz jest najlepszym kreatorem nie tylko Bundesligi, ale pośród pięciu czołowych lig europejskich. Wystarczy spojrzeć na uniwersalność, którą wyrażają różne statystyki ofensywne: jest siódmy w klasyfikacji udanych dryblingów, czwarty w progresywnych podaniach otrzymanych, pierwszy w wykreowanych akcjach bramkowych, drugi w podaniach w “szesnastkę”, czwarty w podaniach prostopadłych.
Wystarczy spojrzeć na przestrzeń w której operuje. Jest ona różnie nazywana – Julian Nagelsmann mówił o “czerwonej” strefie, czyli tej pomiędzy obrońcami i pomocnikami przeciwnika, gdzie bywa najmniej miejsca, a pressing jest największy. Jednak swoim talentem do obserwacji i obracania się, przyjęcia właściwej pozycji do otrzymania podania wybija się ponad nawet najlepszych ofensywnych pomocników. To dzięki temu może dogrywać piłkę w pole karne, a także unikać ostrych wejść przeciwnika. Ma też od Alonso swobodę poruszania się, choć rzadziej schodzi w boczne strefy, a jeśli już to wyłącznie po to, by do środka wpuścić Frimponga czy Grimaldo.
To wszystko sprawia, że jako zespół byli w tym sezonie nie do zatrzymania. Co więc może sprawić, że maszyna Alonso straci swoją ciężko wypracowaną przewagę, jakość i pozycję? Również czas i… przestrzeń. Im więcej minie czasu od mistrzostwa, tym wzrośnie prawdopodobieństwo, że Alonso odejdzie do klubu o większej marce. Nawet gorszy sezon niż obecny nie zmieni postrzegania Hiszpana w oczach chętnych na zatrudnienie go. Podobnie jest z piłkarzami: ich występy sprawiają, że zainteresowanie wzrasta, a inne kluby będą starały się… znaleźć dla nich przestrzeń w swoich składach.
Współczesny futbol pokazuje, jak niezwykle trudno jest zbudować coś trwałego, coś co potrwa dłużej niż jeden sezon – zwłaszcza, gdy atakuje się z pozycji outsidera, jak Bayer Leverkusen. Na taki komfort stać tylko najlepszych, jak Pepa Guardiolę w Manchesterze City, który może ze sporą swobodą budować swój skład i utrzymywać jego kręgosłup. Do pozostania tych najlepszych – jak choćby Wirtza czy Boniface’a – może przekonać już podjęta decyzja Alonso, ale na jak długo? Mało prawdopodobne jest to, że Leverkusen stanie się na lata stolicą tak pięknego futbolu. Na pewno jednak będą tam żyli wspomnieniami wspaniałej drużyny, mądrego trenera i wirtuozerii na którą Bayern Monachium nie mógł znaleźć odpowiedzi.
Piękna historia z Bayerem w tym sezonie, niby FCB w kryzysie, ale pokazali jakość. A teraz powiedźcie mi, że nie działa klątwa Harrego Kane’ a…