Na koniec zmagań w 8. kolejce Bundesligi zobaczyliśmy rywalizację Augsburg – Arminia. Gospodarze z Rafałem Gikiewiczem w bramce zeszli do szatni w znakomitych nastrojach. W końcówce zespół po raz kolejny dopadły jednak demony, które sprawiły, że ekipa z Bielefeld doprowadziła do remisu, ostatecznie urywając też punkty na wyjeździe 1:1 (1:0).
Augsburg grał lepiej
Od pierwszego gwizdka sędziego mogliśmy zauważyć, że Augsburg lepiej czuje się przy piłce. W pewnym momencie gol wisiał już w powietrzu. Kilka minut po upływie kwadransa Reece Oxford umieścił piłkę w bramce Arminii. Obrońca podczas rzutu rożnego wyskoczył najwyżej do zagrania z boku boiska i pewnym uderzeniem głową pokonał golkipera gości.
Pierwsza połowa bezapelacyjnie padła łupem Czerwono-białych. Łukasz Gikiewicz nie miał zbyt wiele pracy do przerwy, ponieważ goście mieli koszmarne problemy ze skutecznością.
Szczęście Arminii, pech Augsburga
Po przerwie spotkanie zrobiło się bardziej otwarte. Wówczas obie ekipy grały podobny futbol, natomiast Arminia wreszcie zaczęła sprawdzać formę polskiego bramkarza.
Z upływem kolejnych minut można było odnieść wrażenie, że Augsburg wciąż ma wszystko pod kontrolą. Tymczasem zespół z Bielefeld doprowadził do remisu w 77. minucie. Jacob Laursen skorzystał na nieuwadze obrońców i pewnym strzałem bez przyjęcia pokonał Gikiewicza.
Co ciekawe, kilka sekund potem Jan Moravek ponownie zapewnił gospodarzom prowadzenie. Jak się później okazało, gol nie mógł zostać uznany z powodu spalonego. Do utraty tchu zawodnicy Augsburga próbowali jeszcze zgarnąć całą pulę. Futbolówka jednak nie chciała znaleść drogi do bramki, więc w starciu padł remis.
Komentarze