SerieALL #20. Juventus i Milan niestraszne, ale o grze dla Polski może tylko marzyć

Łukasz Skorupski
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Łukasz Skorupski

Jeśli polski piłkarz tydzień po tygodniu jest wybierany do najlepszej jedenastki kolejki Serie A, a dzieje się to po jego meczach z Juventusem (mistrzem) i Milanem (liderem), nie sposób przejść obok tego obojętnie. Paradoks polega jednak na tym, że choćby jego seria trwała jeszcze przez 10 tygodni, nie ma najmniejszych szans na grę w reprezentacji, a ogromne grono kibiców w jego miejsce w szerokiej kadrze rozpatruje innych.

Zapraszamy na nasz cykl w Goal.pl i na SerieA.pl. Po każdej kolejce włoskiej ligi podsumujemy dla Was wszystkie najważniejsze wydarzenia z minionego weekendu. Żadnych opisów meczów, bo one już były. Luźne uwagi i pomeczowe boki.

Łukasz Skorupski ma wielkiego pecha, że trafił na erę Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Fabiańskiego. Ich miejsce w reprezentacji jest nie do ruszenia, mimo że gdyby w bramce stał ktoś trzeci, wcale nie mielibyśmy powodów do zmartwień. Skorupski tym trzecim jest od lat, co paradoksalnie w oczach ludzi od drużyny go oddala. To sytuacja, którą pewnie dałoby się opisać jakimiś psychologicznymi terminami – Łukasz egzystuje sobie w kadrze, niewiele jej daje (bo co ma dać bez szans na grę?), więc rozpoczyna się giełda nazwisk, kto powinien być naszym numerem trzy (tak jakby ten ewentualnie nowy miał dać więcej niż bramkarz Bolonii). Temat zastępczy dla prawdziwych problemów zespołu, ale wiecznie żywy, a Skorupskiego trudno nazwać jego beneficjentem. Kadrze przez kibiców są proponowani Bartłomiej Drągowski, czy Rafał Gikiewicz (obaj słusznie, są argumenty), ale chyba nigdy nie słyszałem w tej dyskusji propozycji “niech na Euro jedzie Skorupski”.

Oczywiście przylgnęła do niego łatka tego, który puścił przynajmniej jednego gola w ponad 40 meczach Bolonii, ale śmiać się może tylko ten, kto nie widział defensywy tego zespołu. W weekend przeciwko Milanowi koledzy robili wszystko, by Polak został piłkarzem kolejki. Tylko w pierwszej połowie Rossoneri oddali osiem celnych strzałów. Symptomatycznych było tych kilkadziesiąt sekund, gdy najpierw Skorupski obronił strzał głową Ibrahimovicia, później jego dobitkę z bliska, następnie skompletował na Szwedzie swój hat trick, odbijając rzut karny, by skapitulować po dobitce. Golem skończyły się dopiero wspólne wysiłki obu drużyn. Ciekawostkę podaje “Corriere dello Sport” – przed próbą Zlatana z jedenastu metrów, po stadionie w Bolonii poniósł się krzyk Sinisy Mihajlovicia skierowany do Skorupskiego: “nie przejmuj się, on nie umie strzelać karnych”.

Występ Łukasza był wybitny, kolejny raz “La Gazzetta Dello Sport” uznała go najlepszym piłkarzem na boisku. Kolejny, bo przed tygodniem nie było inaczej po starciu z Juventusem. Tydzień po tygodniu Polak wyrasta z roli solidnego bramkarza o uznanej marce i dobija się do ligowej czołówki. Ile znaczy dla swojego zespołu widzimy po liczbach. Na przełomie grudnia i stycznia był kontuzjowany, a w siedmiu meczach musieli go zastąpić Angelo Da Costa (sześć razy) i Federico Ravaglia (raz). Spoglądając na współczynnik xG – goli oczekiwanych – Bologna trzy razy straciła w tym czasie więcej goli, niż wynikało to z wypracowanych przez rywali sytuacji. Dokładnie tyle samo, ile w 13 meczach Skorupskiego. Przy czym Polak regularnie dorzucał “coś ekstra”, co trudno zmieścić w liczbach.

Niedawno Łukasz Skorupski udzielił ciekawego wywiadu dla “La Gazzetta Dello Sport”. Podkreślał, że czuje, jak wielką rolę odgrywa w Bolonii i jak potężne wsparcie dostaje od Mihajlovicia. Mam wrażenie, że to kolejny przykład polskiego piłkarza, który aby czuć się docenionym musi czytać zagraniczne gazety. Jeśli już trwa dyskusja o polskim bramkarzu nr trzy, nieumieszczanie w niej Skorupskiego jest średnio sprawiedliwe.

Mimo świetnej gry Polaka, Milan przywiózł z Bolonii trzy punkty, ale nie zdołał nikomu odskoczyć w tabeli. Pierwszy raz od kilku tygodni swoje mecze wygrała cała czołowa piątka. Najbardziej efektownie Inter, który pokonał Benevento 4:0. Wreszcie przełamał się Lautaro Martinez, który od hat tricka z Crotone cztery ligowe (i dwa pucharowe) mecze bez gola, mimo że okazji nie brakowało. Roma znów bez Edina Dzeko w dwa kwadranse rozmontowała Veronę (3:1), prowadząc w 30. minucie już 3:0. Strata skonfliktowanego z Paulo Fonsecą Bośniaka chwilowo nie jest widoczna – Giallorossi w ostatnich dwóch meczach strzelili siedem goli, a duet Henrich Mchitarjan – Borja Mayoral daje oczom przyjemność. Juventus ograł na wyjeździe Sampdorię 2:0 nawet nie udając, że planuje się w tym spotkaniu zmęczyć, a Napoli w tym samym stosunku ograło Parmę. Tutaj jednak jeszcze będzie gorąco, ale o tym już w dziale “wydarzenie kolejki” na SerieA.pl. Zapraszamy do przeczytania całości tekstu.

Komentarze