- Tylko jedna drużyna w historii Ekstraklasy może pochwalić się równie szczelną obroną po dwunastu kolejkach, co tegoroczny Raków Częstochowa
- Statystyki gry defensywnej “Medalików” wręcz szokują, bo od lat nie było w lidze tak szczelnej obrony
- Raków w dwunastu meczach stracił zaledwie cztery bramki, a tylko jedna z nich padła po uderzeniu z pola karnego
“Nikt nie broni pola karnego tak, jak Raków” – kiedyś się śmiano, dziś patrzy z uznaniem
Na początku 2023 roku Dawid Szwarga, wówczas jeszcze asystent Marka Papszuna w Rakowie Częstochowa, udzielił wywiadu portalowi Weszło. Jeden z cytatów z tamtej rozmowy wzbudził uśmiechy politowania wśród niektórych kibiców.
– Raków broni pola karnego najlepiej w Europie, bo mecz rozgrywa się w polu karnym, a my bronimy go kapitalnie. To nie jest czcze gadanie. Często w odprawach formacyjnych dyskutujemy z zawodnikami o jakiejś bramce, która padła na poziomie europejskim i oni sami są w stanie wskazać – przez pryzmat naszych zasad – jakie błędy zostały tam popełnione. Zawodnicy czują, że nasze zasady pomagają im być skuteczniejszymi w działaniach – powiedział wówczas Szwarga.
Słowa o “najlepiej broniącej pola karnego drużyny w Europie” były później wytykane Szwardze w mediach społecznościowych. Sama sens tamtej wypowiedzi tyczyła się jednak wyłącznie bardzo specyficznego sposobu bronienia przez częstochowian. Zasady wprowadzone przez Papszuna dotyczyły chociażby orientacji na przestrzeń, a nie na rywala. Do tego dochodziło zgranie broniącej trójki stoperów czy wymagania co do ich parametrów fizycznych.
Kuriozalna sytuacja w meczu Ekstraklasy. Marek Papszun wściekły:
Ostatecznie Raków w tamtym sezonie sięgnął po mistrzostwo Polski i w istocie bronił się znakomicie na poziomie Ekstraklasy. Cytat o “najlepiej broniącej pola karnego drużyny w Europie” został jednak później zweryfikowany przez europejskie puchary, zwłaszcza w fazie grupowej Ligi Europy.
Dziś jednak Raków obroną stoi. Nie jest to pewnie zespół, który najbardziej efektowny futbol w Polsce. Ciekawiej ogląda się starcia Lecha Poznań czy Jagiellonii Białystok, bo obie ekipy proponują bardziej otwartą grę. Natomiast Raków jest skuteczny do bólu. Po dwunastu kolejkach z pełnym przekonaniem można stwierdzić, że nikt w kraju nie broni tak pola karnego, jak zespół Papszuna. I to z wyraźną przewagą nad resztą.
Raków najlepszy w ostatniej dekadzie
Cztery stracone bramki po dwunastu kolejkach to wynik, który po prostu musi budzić podziw. Jak wyliczył twitterowicz @zagrosik, tylko jedna drużyna w całej historii Ekstraklasy miała na tym etapie sezonu szczelniejszą defensywę. Był to Górnik Zabrze, który w 1985 roku pozwolił rywalom na strzelenie trzech goli. Ale i zapunktował w tym czasie słabiej (bilans 7-3-2, przy 8-2-2 obecnego Rakowa) oraz strzelił sam mniej goli (jedenaście, Raków szesnaście).
W ostatniej dekadzie nikt nawet nie zbliżył się do wyniku Rakowa na tym etapie sezonu pod kątem skuteczności dostępu do własnej bramki. Najlepszą defensywą po 12. kolejce przez ostatnie dziesięć lat była obrona Lecha (sezon 2021/22 i 2017/18), która straciła po siedem bramek. Ten sam wynik osiągnęła Jagiellonia w sezonie 2016/17 i Pogoń cztery lata temu. Przed rokiem po dwunastu seriach gier tak chwalone defensywy Śląska i Piasta pozwoliły przeciwnikom na strzelenie po dziesięć goli. Przypomnijmy: dziś Raków stracił tylko cztery bramki przez dwanaście weekendów ligowego grania.
Do Rakowa ciężko się dobrać
A jeśli przeanalizować dogłębnie to, jak padły te cztery gole na przeciwników Rakowa, to podziw dla gry w destrukcji zawodników Papszuna staje się jeszcze większy. Spójrzmy bowiem na konkrety.
Pierwsza stracona bramka – centrostrzał Maigaarda, piłka przechodzi przez pole karne, Trelowski spodziewał się trącenia jej, ale ta wpada do siatki. Spory pech, pewnie też błąd w przecięciu toru lotu futbolówki.
Druga stracona bramka – fantastyczny strzał Kapicia, Trelowski był bliski odbicia piłki ręką, ale ta po prześlizgnięciu się po rękawicy wpadła do siatki.
Trzecia stracona bramka – błąd w kryciu przy rzucie rożnym, Ameyaw z bliska przesądził o zwycięstwie Piasta.
Czwarta stracona bramka – Mróz zgłosił kandydaturę do bramki kolejki po kapitalnym uderzeniu spoza pola karnego.
Co rzuca się w oczy? Rzecz jasna fakt, że trzy z czterech goli dla rywali Rakowa padło po strzałach z dystansu. Właściwie Maigaard dośrodkowywał, wyszedł z tego centostrzał. Ale generalnie wychodzi na to, że jeśli chcesz strzelić gola Rakowowi, to musisz liczyć na spektakularne uderzenie spoza szesnastki. Co – jak wiemy – nie jest najłatwiejszą sztuką. Ale ostatecznie widzimy, że przez dwanaście kolejek Raków nie stracił żadnego gola z gry z obrębu pola karnego. Bilans jest klarowny – trzy gole po kopnięciach spoza szesnastki oraz jedno trafienie po stałym fragmencie gry.
“Medaliki” naprawdę niesamowicie skutecznie bronią pola karnego. Do tego stopnia, że linia szesnastego miejsca przypomina do tej pory mur fortecy.
Pole karne jak forteca
Imponujące jest zwłaszcza to, o czym w przeszłości mówił Szwarga – obrona pola karnego przez Raków. Otóż częstochowianie pozwalają rywalom na najmniej w lidze kontaktów we własnej szesnastce. Średnia kontaktów z piłką przeciwników ekipy Papszuna wynosi w tym sezonie 9,43 na mecz. Dla porównania też bardzo skuteczny w obronie Lech (druga defensywa ligi, siedem straconych bramek) pozwala na 11 kontaktów we własnym szesnastce na spotkanie. Przy najbardziej dziurawej defensywie Ekstraklasy – czyli tej Lechii Gdańsk – ta średnia wynosi blisko 25 kontaktów z piłką na mecz.
Ekipa Papszuna potrafi wykastrować nawet te najlepsze ofensywy ligi. Oczywiście Pogoń Szczecin na wyjazdach rozczarowuje, ale to wciąż ekipa szarżująca w ataku Grosickim, Koulourisem, Kurzawą czy Gorgonem. Tymczasem w Częstochowie w ostatniej kolejce zaliczyli zaledwie… cztery kontakty z piłką w polu karnym Rakowa. Taki sam wynik osiągnęła w lipcu Cracovia. Z kolei Lechowi w sierpniu udało się to tylko sześciokrotnie – przy tym Kolejorz nie oddał żadnego celnego strzału na bramkę Trelowskiego.
Raków jest też najskuteczniejszym zespołem jeśli chodzi o procent wygrywanych pojedynków powietrznych. Jedynie Korona i Lech mają niższe PPDA, czyli średnią liczbę podań, na którą pozwalają przeciwnikowi przed podjęciem akcji defensywnej. PPDA to w pewnym sensie miara intensywności pressingu – im niższy ten współczynnik, tym na mniej może pozwolić sobie przeciwnik danej drużyny w momencie posiadania piłki.
Częstochowianie mają też najniższe xGA, czyli gole oczekiwane przeciwko – to oznacza, że rywale ekipy Papszuna stworzyli sobie najmniej dobrych sytuacji strzeleckich w lidze (7,17 xGA). Przy tym wicelider Ekstraklasy ma też absolutnie najniższe xG na strzał przeciwko – a to oznacza, że Raków broni tak, że przeciętnie okazje strzeleckie dla rywali są po prostu mało groźne.
Atak wygrywa mecze, obrona mistrzostwa?
Siłą rzeczy Raków wyrasta na jednego z głównych kandydatów do zdobycia mistrzostwa Polski – na dziś w tym gronie wymienia się właśnie częstochowian, a zarazem Lecha Poznań czy Jagiellonię Białystok. Największym atutem Rakowa w tej walce ma być oczywiście to, jak skutecznie grają w defensywie. Wszak mówi się, że o ile atak może wygrywać mecze, o tyle po tytuły sięga się szczelną obroną.
A jak to z tym było w Ekstraklasie w ostatnich latach? Spójrzmy:
- sezon 2023/24 – mistrzem Jagiellonia z najlepszą ofensywą, ale defensywę lepszą miał Śląsk
- sezon 2022/23 – mistrzem Raków z najlepszą ofensywą i defensywą
- sezon 2021/22 – mistrzem Lech z najlepszą ofensywą i defensywą
- sezon 2020/21 – mistrzem Legia z najlepszą ofensywą, ale defensywę lepszą miała Pogoń
- sezon 2019/20 – mistrzem Legia z najlepszą ofensywą, ale defensywę lepszą miał Piast
Wychodzi zatem na to, że w ostatnich pięciu latach mistrz zawsze miał najskuteczniejszy atak, natomiast tylko w dwóch na pięć przypadków najlepsza defensywa ligi zdobywała najwięcej punktów. Raków zatem jest oczywiście bardzo poważnym kandydatem do tytułu mistrza kraju, natomiast historia podpowiada, że “Medaliki” muszą poprawić się w grze ofensywnej.
Natomiast sama przemiana defensywy Rakowa jest doprawdy imponująca. W ostatnich dwunastu kolejkach poprzedniego sezonu zespół prowadzony przez Dawida Szwargę stracił łącznie czternaście trafień. Dwanaście pierwszych starć tego sezonu to zaledwie cztery stracone bramki przez częstochowian. Widać jak na dłoni, że Papszun porządki zaczął od defensywy. Czy wkrótce przyjdzie czas i na rozwijanie ataku?
Komentarze