Celtic przegrał derbowy mecz z Rangers, a potem stracił dwa punkty z Aberdeen. Efekt? Aż sześć punktów straty do lidera tabeli i obawy, że po raz pierwszy od dziewięciu lat nie uda się obronić mistrzostwa Szkocji. Kibice nie wytrzymują. Część z nich domaga się dymisji menedżera Neila Lennona.
W Glasgow może dojść w tym sezonie do zmiany warty. Po latach upokorzeń, degradacji i oglądania zza szyby sukcesów Celticu, to Rangers są teraz na „pole position”. Od początku sezonu ekipa Stevena Gerrarda gra jak z nut, a do tego zyskała ogromną przewagę psychologiczną wygrywając 2:0 z Celtikiem – i to na wyjeździe. Co prawda rywale zagrali bez kilku podstawowych zawodników, ale wynik poszedł w świat, dodatkowo psując atmosferę w szatni The Bhoys. Także nastroje wśród fanów są napięte.
Lennon: Może brzmię jak Donald Trump, ale..
Ci coraz częściej krytykują Neila Lennona, stwierdzając, że pogubił się w prowadzeniu swojego zespołu. Zarówno kibice, jak i dziennikarze zarzucają mu niezbyt błyskotliwą i pomysłową taktykę, złe ustawianie zespołu i dobór składu. Nawet jeśli część zarzutów jest przesadzonych, to w ostatnich tygodniach Lennon nie ma nic na swoją obronę. W meczu z Rangers jego zespół nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę, co jest rzeczywiście powodem do wstydu. Tymczasem w starciu z Aberdeen popełniał fatalne błędy w defensywie i dał sobie strzelić trzy gole.
– Nikt z tych, którzy mnie krytykują nie widzi moje pracy na co dzień. Przyjeżdżam do klubu o 8:30 rano i wracam do domu o 18. Widzę to, że niektórzy napędzają teorie spiskowe na mój temat i tego, jak prowadzę zespół. Może zabrzmię teraz jak Donald Trump, ale to fake newsy – powiedział dziennikarzom Neil Lennon.
Irlandzki menedżer odniósł się przy tym do spekulacji na swój temat i nie uważa, by jego posada była w jakikolwiek sposób zagrożona. – Nie czuję się pod żadną wyjątkową presją i nie widzę potrzeby się bronić w mediach. Jestem rozczarowany z powodu ostatnich wyników, bo chcemy zwyciężać i być na czele tabeli. Patrzymy jednak wprzód, by wrócić na nasz poziom. Jestem osobą, która może zespół do tego poprowadzić – dodał.
Fani Celticu oczekują zbyt wiele?
Pojawiają się przy tym opinie, że część fanów Celtcu po prostu przesadza, zapominając o tym, jak wygląda rzeczywistość. Fakty są takie, że przez dziewięć ostatnich lat Celtowie nie mieli w Szkocji godnego przeciwnika i wygrywali w zasadzie wszystko. Teraz w końcu pojawił się równorzędny rywal w postaci Rangers. I część kibiców zaczęła panikować. Zwłaszcza, że to nie ich zespół jest na czele tabeli. Mamy jednak końcówkę października, a kluczowe rozstrzygnięcia w lidze zapadną dopiero na wiosnę.
– Uważam, że nasi kibice powinni zachować spokój i nie panikować. Pozwólcie naszym zawodnikom wykonywać swoją pracę. Moim zdaniem tak zacięty sezon jest wręcz tym, z czego powinni się cieszyć. Jeśli to ich nie raduje, to chyba nic innego nie mogłoby ich zadowolić – ocenił Lennon. – Wierzę przy tym, że większość naszych fanów jest cierpliwa i nie zwątpiła we mnie i zespół – dodał.
Możemy być pewni, że zarząd nie podejmie żadnych nerwowych ruchów. Pozycja Neila Lennona jest zresztą naprawdę silna. Przed laty był piłkarzem i kapitanem klubu. Później powrócił tam jako szkoleniowiec, wprowadzając zespół do Ligi Mistrzów. Do Celticu wrócił przeszło rok temu, gdy klub stracił z dnia na dzień innego menedżera, Brendana Rodgersa. Od tego czasu świętował już z The Bhoys dwa mistrzostwa Szkocji.
Przyszłość Lennona, tak jak Trumpa, niepewna
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że zatrzymanie Rangers, nawet jeśli Celtic upora się z kryzysem, łatwe nie będzie. Ekipa Stevena Gerrarda, która w czwartkowy wieczór zagra w Europa League z Lechem Poznań, wygląda teraz jak monolit. The Gers stracili w dwunastu ligowych kolejkach tyko trzy gole, a przed sobą mają jeszcze dwa mecze z Celtikiem przed własną publicznością. Rangers muszą wyciągnąć lekcję z poprzedniego sezonu. Wówczas przegrali tytuł, bo notowali wpadki z zespołami z dalszych rejonów tabeli.
Neil Lennon, chcąc nie przegrać tego sezonu, musi reagować szybko. W czwartek jego drużyna ma przed sobą wyjazdowy mecz Europa League z Lille. Celtowie przegrali na inaugurację z Interem i chcąc awansować, nie mogą pozwolić sobie na kolejną porażkę. W niedzielę czeka ich natomiast mecz krajowego pucharu z Aberdeen. Odpadnięcie z rozgrywek nie wchodzi w grę, bo Lennon zapowiadał dopiero co walkę o kolejną potrójną koronę na krajowym podwórku. Bez zrealizowania tego celu – a zwłaszcza obronienia tytułu – jego dalsza praca na Celtic Park będzie równie niepewna jak reelekcja Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych.
Komentarze