Marcin Dorna dla Goal.pl: obedrę ze złudzeń – reprezentacja Polski nigdy tak nie będzie wyglądała

- Cała ewolucja idzie od dołu, bo trudno oczekiwać, by seniorska kadra jak za pstryknięciem palców nagle zaczęła grać w taki sposób, jakiego oczekujemy od młodszych roczników. Oczywiście w przyszłości pewne przełożenie będzie, ale tutaj obedrę wszystkich ze złudzeń – to nigdy nie będzie wyglądało tak samo - mówi w rozmowie z Goal.pl Marcin Dorna.

Marcin Dorna
Obserwuj nas w
Imago Na zdjęciu: Marcin Dorna
  • Przerwa reprezentacyjna to dobry czas na rozmowę z Marcinem Dorną, byłym selekcjonerem kadry U-21, a obecnie dyrektorem sportowym PZPN. Czas jest dobry zwłaszcza niedługo po wyborze Michała Probierza na selekcjonera reprezentacji Polski
  • Dorna przekonuje, że Polska skorzystała na współpracy z Fernando Santosem, ale także, że skorzysta na przekazaniu kadry Michałowi Probierzowi. – Dzięki trenerowi Santosowi poznaliśmy analizy, jak wygląda praca w mocnych federacjach, usłyszeliśmy wiele podpowiedzi. A jest to o tyle cenne, że Portugalia – jeśli się nie mylę – w ostatnich 10 latach wywalczyła najwięcej awansów na mistrzowskie turnieje biorąc pod uwagę wszystkie kategorie wiekowe. Z jakiegoś powodu się to stało, a trener Santos dzielił się wiedzą na temat procesów tam zachodzących. Staraliśmy się chłonąć jak najwięcej – mówi
  • W wywiadzie także o 140 meczach, które ogląda, zmianie mentalności w szkoleniu i tym, dlaczego nie będzie się dało przełożyć jeden do jednego mocno ofensywnego sposobu gry polskich młodzieżówek, gdy jej piłkarze staną się seniorskimi reprezentami Polski

Marcin Dorna i 140 meczów

Przemysław Langier: Nie tęskni pan za ławką? Za temperaturą meczu?

Marcin Dorna (dyrektor sportowy PZPN): Często dostaję to pytanie od trenerów, czy osób, z którymi się spotykam. I zawsze odpowiadam w ten sam sposób: nie mam czasu o tym pomyśleć. Najlepiej czuję się, gdy jesteśmy w trakcie okienka reprezentacyjnego. Gdy mamy zgrupowania, wyjazdy, konsultacje, kiedy opininiujemy piłkarzy, podsumowujemy trening czy analizujemy mecz. Pamiętajmy, że mamy aż 16 reprezentacji narodowych, a naszym zadaniem jest koordynowanie ich, więc gdzie tu w ogóle czas, by pomyśleć o tym, czy nie brakuje mi ławki.

Dziś pan nie myśli, ale w momencie, gdy zmieniał pan pracę i nie miał pan na głowie 16 reprezentacji, nie bał się pan, że może nie być drogi powrotnej? Że z kadry U-21, którą pan prowadził, nie wiedzie daleka droga do seniorskiej, a po pójściu w gabinety wszystko trzeba będzie budować od nowa?

To dobre pytanie… Nie ukrywam, że minęły dwa lata i fakt, że mniej mnie w trenerskim obiegu to jedno. Ale jest też kwestia merytoryki. Trenersko rozwijam się oczywiście jeżdżąc po Europie i oglądając mecze z bliska, ale to nie jest bezpośrednie podejmowanie decyzji. Zdaję sobie sprawę, że to krok, który oddala mnie od trenerki i gdybym miał pomysł na powrót, musiałbym faktycznie wiedzę mocno zaktualizować. A czy się obawiałem? Nie, raczej nie. Traktowałem to jako ciekawe wyzwanie. Przez 15 lat swojej pracy poprowadziłem prawie 150 meczów reprezentacji Polski. Jako trener byłem na dwóch mistrzostwach – U17 i U21. Ale gdy dostałem ofertę, przekonało mnie to, o jak rozwojowym projekcie mówimy.

To znaczy?

Mamy świetnych trenerów. To ludzie z entuzjazmem i super pomysłami. Jeśli sprawi się, że ta grupa będzie chciała ze sobą współpracować, to można osiągnąć bardzo wiele. Nie wszyscy zdają sobie sprawę ze skali działania Departamentu Szkolenia i Reprezentacji Narodowych. Mówiłem już o 16 kadrach. Gdyby mierzyć je liczbami, to jest około 110 akcji szkoleniowych, czy też 140 meczów w ciągu roku.

Ogląda pan wszystkie 140 meczów?

Tak. Jeśli nie na żywo, to na wideo. Włącznie na przykład z meczem beach soccera kobiet na igrzyskach europejskich, by z trenerem, który zajmuje się tą reprezentacją, móc dyskutować merytorycznie. Jutro (rozmawialiśmy w czwartek 5 października – przyp. red.) jadę do Siedlec na mecz zreformowanych kadr wojewódzkich U-13 i U-14, którzy za chwilę wejdą do rocznika naszej najmłodszej reprezentacji, a stamtąd na mecz futsalu do Mielca, by z trenerem Błażejem Korczyńskim merytorycznie porozmawiać o tym meczu. W najbliższym październikowym „okienku FIFA” odbędzie się 30 meczów międzypaństwowych z czego 19 w Polsce. Mamy 170 członków sztabów szkoleniowych, 450 piłkarek i piłkarzy wyjeżdżających na zgrupowania.

Probierz, Santos, Michniewicz…

Z selekcjonerem seniorskiej reprezentacji też pan ściśle współpracuje?

Z Michałem Probierzem zawodowo znamy się od lat, a od ponad roku pracujemy “w jednej firmie”, więc siłą rzeczy nasza relacja jest bliska. Natomiast rozumiem, że pyta pan o to, jak to do tej pory wyglądało. Model był różny. Z trenerem Santosem spotykaliśmy się często, bo regularnie pracował z biura, spotykał się z naszymi trenerami, był na selekcyjnym zgrupowaniu U-17 Marcina Włodarskiego, a jego asystenci pojawili się na Turnieju Syrenki rocznika 2007. O trenerze Michniewiczu powiem oczywiście też tylko pozytywnie. Pomagałem mu w rozpracowywaniu Szwecji przed meczem barażowym o mistrzostwa świata, miałem wielki przywilej obecności na turnieju MŚ w Katarze. To trener inspirujący taktycznie, znakomity strateg otwierający oczy na wiele szczegółów. Można przy nim się rozwinąć. 

Pan tak ładnie opowiada, a ja przyszedłem tu też o minusy spytać.

Minusów brak. Z każdym selekcjonerem miałem bardzo udaną współpracę, także z trenerem Santosem. Jeżeli ktoś chce oceniać go negatywnie albo wskazać tylko i wyłącznie wady twierdząc, że to był zmarnowany czas, to raczej świadczy to o osobie, która wypowiada takie zdanie. Z każdej znajomości, szczególnie z tak doświadczonymi ludźmi, trzeba wyciągać jak najwięcej. Czas z trenerem Santosem był inspirujący.

Nie przeczę, że w teorii tak. A w praktyce? Bo mam wątpliwości, czy na współpracy z Fernando Santosem staliśmy się lepszym piłkarsko krajem.

Tę ocenę zostawiam ludziom, którzy patrzą na reprezentację z zewnątrz. Ja oceniając przez swój pryzmat powiem: tak, jako federacja skorzystaliśmy. Dzięki trenerowi Santosowi poznaliśmy analizy, jak wygląda praca w mocnych federacjach, usłyszeliśmy wiele podpowiedzi. A jest to o tyle cenne, że Portugalia – jeśli się nie mylę – w ostatnich 10 latach wywalczyła najwięcej awansów na mistrzowskie turnieje biorąc pod uwagę wszystkie kategorie wiekowe. Z jakiegoś powodu się to stało, a trener Santos dzielił się wiedzą na temat procesów tam zachodzących. Staraliśmy się chłonąć jak najwięcej.

Santosa zmienił Michał Probierz. Wiem, że selekcjonera jednoosobowo wybiera prezes. Natomiast po to prezes ma dyrektora sportowego, by ten w jakikolwiek sposób w procesie uczestniczył. Jaka była pana rola?

Jak powszechnie wiadomo, zostałem zobowiązany do przygotowania faktów i profili trenerów. Zrobiłem to, przedstawiłem to na forum prezydium PZPN i do tego ograniczyła się moja rola w tym procesie. Dalsza dyskusja odbywała się już bez mojego udziału.

Wie pan, jaki był zarzut w stosunku do tej prezentacji.

Tak, ale nie będę tego komentował. Tę prezentację widziało sześć osób i jestem przekonany, że była maksymalnie obiektywna.

To inaczej spytam – w jaki sposób rozwinęła się reprezentacja U-21 pod batutą Michała Probierza?

Myślę, że bardzo i w wielu obszarach. To rocznik 2002-2003, więc taki, z którego już czterech zawodników zadebiutowało w reprezentacji i czekamy na kolejne debiuty. Co do clue pytania – spójrzmy na to, ilu piłkarzy z kadry Michała Probierza już dziś puka do piłki międzynarodowej. Oczywiście przez 300 dni w roku zawodnik pracuje w klubie, ale uważam, że również dzięki obecności w reprezentacji dzieje się wokół niego dużo dobrego. Można wpłynąć na rozwój, inspirować go. Coraz więcej piłkarzy z U-21 stało się podporą swoich klubów. Poza tym sami zawodnicy opowiadają, jak mocną grupę stworzyli w reprezentacji, jak dobrze współpracowało się z trenerem Probierzem. O wynikach z premedytacją mówię na sam koniec, a to też ma znaczenie. Mamy dwa zwycięstwa w dwóch meczach kwalifikacyjnych, a jak spojrzymy na początek drogi, czyli spotkania z Łotwą i Grecją, to zobaczymy, że na tym polu też jest różnica. Poza tym sam Michał Probierz rozwinął się znacznie przede wszystkim, jeśli chodzi o korzystanie z narzędzi reprezentacyjnych. Styl pracy na treningach pewnie niewiele się u niego zmienił, natomiast otoczka tego wszystkiego jest już zupełnie inna niż w klubie. Dziś Michał Probierz już otoczkę selekcjonerską zna doskonale.

Zarzut, który pojawia się w stosunku do niego, to wchodzenie w konflikty z piłkarzami o mocnych charakterach. Kiedyś chciał usunąć z Jagiellonii Tomasza Frankowskiego, ale władze klubu się sprzeciwiły.

Ciężko mi się odnieść do tej historii, bo jej nie znam. Ale nie wierzę, by przy swoim doświadczeniu nie miał dobrych relacji z każdym piłkarzem, którego potrzebuje. Poza tym jednocześnie słyszę wiele opinii, że prywatnie Michał Probierz to jest świetny facet. On sam na konferencji prasowej zwrócił uwagę, że niedawno usłyszał od jednej osoby w PZPN, że “w bezpośrednim kontakcie nie jest taki, jaki się wydaje”. Poza tym jego umiejętności miękkie przez tyle lat obecności na rynku musiały przejść pozytywną weryfikację. Jego praca zawsze opierała się na wymaganiach, na profesjonalnym podejściu do obowiązków. Bez problemu wymienimy nazwiska zawodników, którym pomógł w rozwoju.

Probierz wytypował nowego kapitana. Ma zastąpić Lewandowskiego
Piotr Zieliński

Ważna funkcja dla Zielińskiego W październiku reprezentacja Polski zagra mecze eliminacji do Mistrzostw Europy z Wyspami Owczymi i Mołdawią. Będzie to debiutanckie zgrupowanie dla Michała Probierza, który w połowie września został nowym selekcjonerem. Los go nie oszczędził, gdyż w swoim debiucie będzie musiał radzić sobie bez największej gwiazdy – Roberta Lewandowskiego. Napastnik przy okazji poprzedniego

Czytaj dalej…

Młodzieżówki, czyli musimy grać ofensywnie

Probierza w kadrze U-21 zastąpił Adam Majewski. Dlaczego właśnie on?

Bo wiemy, w jakim stylu prowadził swoje zespoły. To sposób gry, jakiego szukamy w U-21 – kombinacyjny, pod presją przeciwnika, proaktywny, z podejmowaniem ryzyka. To wszystko ma nam stworzyć środowisko do rozwoju piłkarzy. Nadrzędnym celem jest przygotowanie piłkarza do ostatniego kroku w ścieżce reprezentacyjnej. W moim przekonaniu Adam Majewski w swoim warsztacie ma wszystkie narzędzia, by połączyć te cele z osiągnięciem wyniku, czyli kwalifikacji na młodzieżowe mistrzostwa Europy.

Trener przysłał do was CV, czy to wy pierwsi zadzwoniliście?

To drugie. Od początku był to dla nas optymalny wybór. Generalnie mamy grupę trenerów, których obserwujemy. Zawsze zbieramy informacje z każdego kursu trenerskiego, prosimy prowadzących o opinie na temat kursantów, mówiąc wprost – o podanie i uzasadnienie rankingu pięciu najlepszych kursantów.

Ostatnio głośno było o jeszcze jednej zmianie – odszedł Marcin Brosz. Jego perspektywę znamy z wywiadów. Jaka jest wasza? Mowa o trenerze, który osiągnął całkiem niezły wynik na mistrzostwach Europy U-19.

Mamy jasno określony schemat reprezentacji młodzieżowych, który wszyscy znają. Reprezentacje są podzielone na bloki. Pierwszy to kadry od U-15 do U-17, później U-18 do U-19, dalej reprezentacja U-20, która nie gra żadnych kwalifikacji i na końcu U-21. W tym modelu trener, który kończy kwalifikacje U-17, rozpoczyna pracę z U-15, bo jest specjalistą na danym etapie. Wie, na czym polega nabór podstawowy, wie, jak działa preselekcja wśród roczników U-13 i U-14. Wie, co to jest Future albo Talent Pro. Trenerzy, którzy pracują na poziomie U-18 i U-19 są na przedsionku piłki seniorskiej. Wiedzą, na czym polega transition, czyli przejście z piłki juniorskiej do seniorskiej. Trenerzy U-20 pełnią szczególnie ważną rolę na poziomie przejścia piłkarzy do U-21. To jest struktura, która dobrze funkcjonuje i nie mamy zamiaru jej zmieniać. Marcin Brosz dostał od nas propozycję dalszej współpracy na poziomie U-18 i U-19, ale przedstawił swój własny pomysł na funkcjonowanie tutaj.

Chciał iść ze swoim rocznikiem dalej, a nie przejmować roczników młodszych.

Nie chcę się odnosić do szczegółów naszej rozmowy, ale propozycja Marcina wiązałaby się z dwoma rzeczami – koniecznością zmiany struktury oraz zwolnieniem innego trenera w sposób nieuzasadniony. Dlatego jej nie przyjęliśmy. Swoją drogą byłem niedawno na konferencji DFB (niemiecki związek – przyp. red.) i co ciekawe, ich struktura co do migracji trenerów jest jeden do jednego identyczna z naszą. Nie zawsze tak było, bo gdy przychodziłem do pracy w PZPN, nie posiadaliśmy reprezentacji U-18. Została stworzona, by trener nie przejmował drużyny za krótko przed kwalifikacjami, tylko miał czas na poznanie zespołu i pracowników. Pracę Marcina Brosza ocenialiśmy pozytywnie. Zrealizował wszystkie cele, do tego uważam, że kilku piłkarzy z jego drużyny ma szansę za jakiś czas zagrać w pierwszej reprezentacji, ale przede wszystkim stawiamy na ciągłość pracy i logicznych decyzji, jeśli chodzi o uszanowanie ścieżki rozwoju wszystkich trenerów, których tu mamy.

Ostatnio Miłosz Stępiński, czyli trener reprezentacji U-20, po pokonaniu Portugalii 4:0, publicznie w telewizyjnym wywiadzie pomeczowym dziękował za pomoc trenerowi od stałych fragmentów gry, który tylko na ten mecz dołączył do sztabu. Mówił wprost, że jedna bramka jest “jego” autorstwa. Ale po meczu współpraca się skończyła. Nie myślicie o takiej współpracy na stałe, skoro przynosi efekty?

Część trenerów pracujących w federacji to pracownicy etatowi. Jest też druga część osób tworzących sztaby, to trenerzy pracujący na co dzień w klubie i funkcjonujący w innych okolicznościach. Wszystko mamy odgórnie uporządkowane co do liczebności – w standardach europejskich. Są trenerzy bramkarzy, trenerzy od przygotowania motorycznego, trener-analityk, sztab medyczny, sztab organizacyjny i pierwszy trener, który tym wszystkim zarządza. Ale otwieramy się jednocześnie na trenerów klubowych, którzy współpracują z nami w projektach takich jak Future Pro, Talent Pro, czy też przyjeżdżają do nas na staże. Nie mamy trenerów od stałych fragmentów gry w ogóle, z założenia, bo uważam, że ten obszar może być zagospodarowany przez szkoleniowców istniejących w danych reprezentacjach, ale jeżeli ktoś się czuje ekspertem w tym temacie i sprawi, że zainspiruje trenerów będących w środku, to bardzo się z tego cieszymy. Wydaje mi się, że na pewnym etapie trener od stałych fragmentów gry stanie się specjalistą w sztabach, bo widzimy to w sztabach klubowych, ale póki co cieszymy się, że ktoś zdecydował się podzielić wiedzą z trenerem reprezentacji.

Polakom wiele frajdy sprawia od jakiegoś czasu reprezentacja Marcina Włodarskiego, który zmienił szyld z U-17 na U-18, ale jak rozumiem, po mistrzostwach świata U-18 wypuszcza chłopaków do U-19, a sam wraca do U15?

Tak właśnie wygląda nasza struktura, choć nieco zmieniają się okoliczności z jednego powodu. UEFA planuje zmienić strukturę kwalifikacji juniorskich mistrzostw Europy. Zmniejszy się niestety liczba drużyn grających w finałach – w przypadku U-17 będzie to znów osiem zespołów. Przy zmianie struktury kwalifikacji, my też być może zrobimy jakieś zmiany w strukturze.

Znamy styl jego drużyny – mocno ofensywny, proaktywny, z wysokim pressingiem i brakiem strachu piłkarzy przed wchodzeniem w pojedynki. Ile musi upłynąć wody w Wiśle, by podobnie zaczęła grać seniorska reprezentacja?

Cała ewolucja idzie od dołu, bo trudno oczekiwać, by seniorska kadra jak za pstryknięciem palców nagle zaczęła grać w taki sposób, jakiego oczekujemy od młodszych roczników. Oczywiście w przyszłości pewne przełożenie będzie, ale tutaj obedrę wszystkich ze złudzeń – to nigdy nie będzie wyglądało tak samo. W seniorskiej piłce do gry wchodzi większy pragmatyzm, doświadczenie, pewien plecak nawyków powstały przez funkcjonowanie w innym modelu. My chcemy do kategorii U-17 być proaktywni i ryzykowni, bez jednego kroku wstecz. Wymagamy od trenerów, by zachęcali do ryzyka, by je zakceptowali, by przy ewentualnej stracie piłki to się nie wiązało z zamykaniem się zawodnika, który na skutek próby tę piłkę stracił. Oczekujemy, by taki piłkarz dostał wsparcie, by podejmował następne próby, wymuszamy grę do przodu. Poza tym chcemy tę wiedzę dystrybuować na środowisko klubowe i zachęcamy tamtejszych trenerów, by grać w ten sposób.

Im bliżej piłki seniorskiej, tym bardziej piłka staje się pragmatyczna. Więcej jest gry ze strategią na poszczególnych przeciwników, czasem zespoły dostosowują się do tego, co robi rywal, nawet jeśli chcemy być wierni otwartej i ofensywnej grze. Żeby dawać się rozwijać zawodnikom, możemy zastosować dwie ścieżki. My stosujemy obie. Pierwszą – w grach kontrolnych chcemy grać z najlepszymi w Europie. Najmłodsze roczniki mierzą się z Włochami, Niemcami, Hiszpanią, Szwajcarią, itp. W turnieju U-20 gramy przeciwko Anglii, Holandii, Portugalii, Włochom, Niemcom. Druga droga wiedzie przez robienie wyniku w kwalifikacjach. Zakwalifikowaliśmy się na trzy imprezy z czterech możliwych (U17, U19, WU17). W Europie tylko Hiszpania wprowadziła cztery zespoły na cztery. Niemcy, Francja i Polska trzy. Niedługo w Indonezji Marcin Włodarski rozpocznie mundial U-17, gdzie – jeśli chodzi o Europę – jedziemy w towarzystwie wyłącznie Niemiec, Francji, Hiszpanii i Anglii. To da wielki kapitał, jeśli chodzi o piłkę seniorską. Powiem na przykładzie – niemiecki piłkarz debiutujący w seniorskiej kadrze często miał za sobą masę meczów na turniejach mistrzowskich. To inny debiut od debiutu piłkarza nieobytego z takim graniem. A my wcześniej tych awansów nie mieliśmy za wiele. Dziś jesteśmy w fajnym momencie, choć mamy dużo pokory.

Czym się różni szkolenie w Polsce teraz od szkolenia powiedzmy cztery-pięć lat temu?

Zmieliśmy podejście do filozofii gry – ma być ofensywna – oraz do wyniku, który ma być efektem, a nie celem samym w sobie. Słowem – stworzyliśmy środowisko do rozwoju, w którym nie chodzi o ogranie sąsiada zza miedzy 2:0, gdy ma się dziesięć lat, tylko o to, by właściwie przebiegł proces treningowy. Zdecydowanie wzrosła świadomość.

Kopiujecie innych?

Jeśli ktoś coś robi dobrze, chcemy przy odpowiedniej adaptacji przenieść to na nasz grunt, ale chcemy mieć też własne pozytywne piętno na tworzeniu systemu. Nie da się skopiować wszystkiego jeden do jednego. Na dziś uważam, że nie mamy powodów, ani by mieć kompleksy względem najlepszy, ani by mieć poczucie wyższości nad kimkolwiek.

Komentarze