- Wywiad z Ewą Pajor jest częścią dużego tekstu na temat stanu piłki nożnej kobiet w Polsce. Premiera jeszcze w piątek na Goal.pl
- Z najlepszą polską piłkarką porozmawialiśmy o tym, czy jest tak dobrze, jak sugerują ostatnie wyniki reprezentacji Polski oraz czy – mimo naszego rozwoju – Europa i tak nam nie ucieka
- Zawodniczka Wolfsburga mówi także o tym, jak to się stało, że udało jej się być w gronie 450 polskich zawodniczek z zawodowym kontraktem
Piłka nożna kobiet w Polsce. Gdzie jesteśmy?
Sukces, a za taki można uznać awans reprezentacji Polski do Dywizji A Ligi Narodów, to zawsze dobry moment, by się zastanowić, w którym dokładnie miejscu znajdują się jego autorzy. Wyszliśmy z tego założenia i niedługo na Goal.pl ukaże się duży tekst przedstawiający polską piłkę nożną kobiet z wielu perspektyw – związku, zawodniczki z polskiej ligi, najlepszej polskiej piłkarki, prezesa klubu Ekstraligi, agenta, który ma swojej “stajni” najwięcej reprezentantek Polski. Będą liczby i dane.
Osobno publikujemy wywiad z Ewą Pajor, napastniczką Wolfsburga, która ze wszystkich Polek zrobiła największą karierę.
Ewa Pajor o polskiej piłce nożnej kobiet
Przemysław Langier: Stan piłki nożnej kobiet w Polsce. Co możesz mi o nim powiedzieć?
Ewa Pajor (napastniczka reprezentacji Polski i VfL Wolfsburg): Że piłka nożna kobiet w Polsce się rozwija, choć ja mogę oceniać to tylko z perspektywy reprezentacji. Wyjechałam z Medyka Konin już kilka lat temu i OK, śledzę rozgrywki Ekstraligi, ale nie ma mnie w środku, więc nie widzę, jak dokładnie wygląda rozwój polskich klubów. Ale jeśli mówimy o reprezentacji, to przez ostatnie lata bardzo poszłyśmy do przodu. Wynikiem rozwoju jest nasz awans do Dywizji A Ligi Narodów.
Sportowo widać progres. A logistycznie? Kadra mężczyzn od dawna lata na mecze czarterami, podczas gdy wy kilka lat temu koczowałyście wiele godzin na lotnisku po odwołaniu rejsowego lotu do Szkocji.
Na szczęście to się już zmieniło. Aktualnie zawsze na mecze eliminacyjne lecimy czarterami. To bardzo ważny krok do przodu, bo przecież w zawodowym sporcie każda minuta ma znaczenie w kontekście regeneracji. To coś, co powinno już być zrobione dawno, zwłaszcza, że mówimy o pierwszej reprezentacji.
Patrząc na wyniki, reprezentacja Polski jest z roku na rok silniejsza. Ale to realna siła, czy robicie wynik ponad stan?
Moim zdaniem to pierwsze. Wyniki są wypadkową rozwoju naszej drużyny, choć przyznam, że margines naszych możliwości jest znaczny. Nie sądzę, że dziś mówimy o szczycie reprezentacji. Mamy bardzo młody zespół i patrząc na inne reprezentacje, widzę pod tym względem naszą przewagę. Gdy kilka lat temu kadrę przejęła Nina Patalon, zaczęło się głośne mówienie, że celem jest pierwszy awans na mistrzostwa Europy. Te w 2025 roku wydają się bardzo dobrą okazją, by udowodnić, że szczyt leży wyżej niż sam awans do Dywizji A. Inna sprawa, że to też świetna rzecz dla polskiej piłki, bo przecież bez względu na kogo trafimy teraz w Lidze Narodów, będą to zespoły, które mają w swoim dorobku regularne awanse na wielkie turnieje. Zmierzenie się z nimi musi pchnąć polską piłkę jeszcze mocniej w odpowiednim kierunku.
Mam z PZPN kilka danych na temat piłki nożnej kobiet, ale jedno wydaje mi się szczególnie wymowne. W Polsce mamy 26 tys. zarejestrowanych zawodniczek, z czego tylko 4 tys. są to zawodniczki pełnoletnie, z czego tylko 450 mają kontrakty. Jak to się stało, że jesteś jedną z nich?
Moja droga do profesjonalnego sportu była usłana niesamowitymi ludźmi. Miałam dużo szczęścia, każdy chciał mi pomagać. Moi rodzice bardzo chcieli, bym grała w piłkę, ale przecież musieli mieć na uwadze też moje rodzeństwo i jego potrzeby. Poza tym wsparcie wyłącznie rodziców w przypadku dziewczyny też mogłoby nie być wystarczające. W tamtych czasach, gdy piłka nożna kobiet dopiero raczkowała, trafiłam na pierwszego trenera Piotra Kozłowskiego, w Medyku później była Nina Patalon, ale i masa innych osób, które pomagały mi robić dobre kroki. Doszła do tego moja determinacja i chęć gry w piłkę, mimo że dziewczynki wtedy w nią nie grały.
Wojciech Łazarek – wspomnienia i cytaty. Tierlista
Nigdy nie czułaś zwątpienia?
Nie. Byłam bardzo sfokusowana na tym, by robić, co kocham, więc nawet mnie nie interesowały inne sprawy, jak na przykład, czy będę miała z tego odpowiednio duże pieniądze.
Ale nie ukrywajmy, że na pewnym etapie życia one też mają znaczenie. Czy dziś, będąc bardzo wysoko w europejskiej piłce kobiecej, masz finansowo zabezpieczoną przyszłość?
Różnice w piłce męskiej i kobiecej pod tym względem są potężne… Trudno to nawet porównywać. Powiem może w ten sposób – my, jako kobiety grające w piłkę, na pewno nie jesteśmy w stanie ustawić się na przyszłość w podobny sposób, jak mężczyźni.
Słyszałem w paru źródłach, że za Ligę Narodów i awans do Dywizji A otrzymałyście po dyplomie i po jakimś gadżecie z magazynu w PZPN. To prawda?
Liga Narodów to nowa formuła w kobiecej piłce. Wygenerowała dużą radość w naszej reprezentacji, bo awans zawsze jest sukcesem. Dodatkowej nagrody nie otrzymałyśmy.
Oglądasz na co dzień najlepsze wzorce, bo Niemcy to i potęga jeśli chodzi o wyniki, i jeśli chodzi o liczbę dziewczyn uprawiających piłkę nożną. Według danych, które mam, mówimy o blisko 100 tys. zarejestrowanych pełnoletnich zawodniczek przy 4 tys. w Polsce. Czemu tam czerpią chochlą, a u nas łyżeczką?
Gdy wyjeżdżałam do Wolfsburga, Niemcy byli już wielką potęgą w piłce kobiet. Minęło już sporo czasu odkąd postawiono tu na rozwój damskiego futbolu, szły za tym sukcesy ich reprezentacji, co też napędza tę maszynę zainteresowania. Nie chcę tego przyrównywać do sytuacji w Polsce, bo jak mówiłam, wyjechałam już wiele lat temu, więc nie wiem, jak dokładnie wygląda zarządzanie piłką kobiet w kraju, ale tutaj jest na najwyższym poziomie.
W Niemczech zainteresowanie piłką nożną kobiet jest na bardzo wysokim poziomie. Jesteś rozpoznawalna na ulicach?
Oczywiście. Zaraz minie dziewięć lat mojej gry w Wolfsburgu, więc idąc ulicą, często się zdarza, że ktoś mnie rozpozna. Tym bardziej, że Wolfsburg żyje futbolem, także kobiecym. Choć i w Polsce się to zmienia. Na początku mówiliśmy, że piłka w naszym kraju się rozwija. Także pod kątem zainteresowania nią. Na mecze reprezentacji przychodzi coraz więcej kibiców, coraz więcej sprawdza, jak nam idzie. To przekłada się na coraz większą rozpoznawalność, gdy już przyjeżdżamy na zgrupowanie.
Nie masz wrażenia, że twoje success story jest za mało wykorzystywane? Że wielu chłopców w Polsce garnie się do piłki, bo zapatruje się w Roberta Lewandowskiego, a wśród dziewczynek za mało się dyskutuje o Ewie Pajor? Takie koła zamachowe są niezbędne dla popularyzacji dyscypliny.
Nie zastanawiałam się nad tym, choć to prawda, że wychodząc na boisko zawsze daję z siebie wszystko, a dziewczynki, które nas oglądają, mogą szukać swoich idolek na których będą się wzorować. To może wzbudzić większe zainteresowanie i przełożyć się na dotarcie do wielu dziewczynek.
Komentarze