- Chelsea zremisowała u siebie z Manchesterem City (4:4)
- Bramki zdobywali Thiago Silva, Raheem Sterling, Nicolas Jackson i Cole Palmer dla Chelsea, a także Erling Haaland (2), Manuel Akanji i Rodri dla Manchesteru City
- Spotkanie z pewnością zasłużyło na swoje miano hitu 12. kolejki Premier League
Byli gracze ukarali Obywateli, co za mecz w Londynie!
Już od pierwszego gwizdka piłkarze obu drużyn weszli na niezwykle wysokie obroty. Każda z nich szukała okazji do otwarcia wyniku i lepszy w tym wyścigu okazał się Manchester City. W 23. minucie Marc Cucurella sfaulował Erlinga Haalanda przy walce o piłkę przy dośrodkowaniu. VAR długo analizował tę sytuację, ale ostatecznie podyktował rzut karny. Do futbolówki podszedł sam poszkodowany i zakończył swoją posuchę strzelecką w starciach z Chelsea.
Gospodarze nie zamierzali jednak łatwo odpuszczać. Po chwili wyrównali za sprawą gola nieśmiertelnego Thiago Silvy. Brazylijczyk świetnie uciekł rywalom z radaru po rzucie rożnym i głową pokonał Edersona. To był dobry okres The Blues. Po chwili zdołali bowiem wyjść za prowadzenie. Reece James wykorzystał błąd Josko Gvardiola i przejął piłkę we wrogiej szesnastce. Natychmiast podał ją do Raheema Sterlinga, a ten pokonał byłych kolegów, otwarcie celebrując trafienie. Wydawało się, że londyńczycy dość niespodziewanie zejdą do szatni, prowadząc. Obywatele również pokazali jednak hart ducha. Już w czasie doliczonym do pierwszej połowy krótko rozegrali korner, po którym do siatki trafił Manuel Akanji.
Po zmianie stron intensywność bynajmniej nie zmalała. Tuż po przerwie do siatki po raz drugi trafił Haaland. Tym razem Norweg na wślizgu wykorzystał podanie Juliana Alvareza. I choć VAR sprawdzał, czy napastnik nie dotknął przy okazji futbolówki ręką, ostatecznie podtrzymano decyzję o uznaniu gola.
Mauricio Pochettino mógł być jednak tego dnia zadowolony ze swych podopiecznych. W 60. minucie fantastycznym rajdem popisał się Cole Palmer, ale jego strzał obronił jeszcze Ederson. Brazylijczyk nie miał jednak już nic do powiedzenia kilka chwil później. Mychajło Mudryk huknął z dystansu, a do piłki “wyplutej” przez bramkarza Obywateli dopadł Nicolas Jackson, ponownie doprowadzając do wyrównania. W końcówce wydawało się, że bliżej wygranej są gospodarze. Ostatnie minuty przyniosły jednak składną akcję Manchesteru City. W jej efekcie Rodri oddał szybki strzał zza pola karnego. Futbolówka odbiła się od Silvy i – niefortunnie dla Brazylijczyka – wpadła do siatki Roberta Sancheza. The Blues nie odpuszczali. Armando Broja już w doliczonym czasie gry dał się sfaulować Rubenowi Diasowi w polu karnym, a arbiter podyktował kolejny stały fragment gry. Jakby emocji było mało, do piłki podszedł były gracz Manchesteru City, Cole Palmer. Anglik spokojnie pokonał Edersona, po raz kolejny zapewniając swej drużynie remis.
Zarówno Mauricio Pochettino, jak i Pep Guardiola mają powody do zmartwień, zwłaszcza w kontekście defensywy. Ostatecznie, jednak, utrata punktów nie okaże się dla mistrzów katastrofalna w skutkach. 12. kolejkę zakończą bowiem jako lider tabeli Premier League. Mają jednak zaledwie oczko przewagi nad Liverpoolem i Arsenalem.
Komentarze