- Po meczu Lecha Poznań z LASK Linz, gdzie ulewa uniemożliwiła granie w normalnych warunkach, znów rozgorzała dyskusja o sensie zgrupowań w Turcji
- Prawda jest taka, że warunki do gry i treningu w tym roku są… bliskie ideału. A sam sens zgrupowania porównujemy np. ze zgrupowaniami w Hiszpanii
- Ubiegłoroczna pogodowa katastrofa była też związana z terminem – kluby przyjeżdżały do Turcji o tydzień wcześniej ze względu na terminarz
Prawa o zgrupowaniach w Belek
Jeśli drużyna wybiera na swoją lokalizację Belek, to nie jedzie na sparing dłużej niż 15 minut. W Hiszpanii podobno zdarza się jechać dwie, co też ogranicza pewnie jakieś możliwości. Poza tym, to już ode mnie, baza sportowa w Belek jest niesamowita. Jedzie się przez miasto i tu stadion, tam kompleks boisk, tu kolejny obiekt z trybunką i jupiterami, do tego naprawdę perfekcyjna murawa. Drużyną, której nie ma w Turcji, jest Śląsk, który poleciał do Chorwacji. Z trzy miesiące temu nawet rozmawiałem o tym z Davidem Baldą i on mi powiedział: w Turcji nie ma szans na takich sparingpartnerów, jakich my dogadaliśmy. Śląsk gra na przykład z Dinamem Zagrzeb i Red Bullem Salzburg. Tylko, abstrahując od tego, że Śląsk akurat miał pecha i również trafił w Chorwacji na mocno przeciętną pogodę, która tam się zdarza rzadziej niż w Turcji, spójrzcie, na jakim boisku grał z Dinamem. A tutaj naprawdę murawy są perfekcyjne, choć wiadomo, że jeśli akurat spadną hektolitry deszczu, piłka będzie stawać w kałuży, tak jak stanęła Filipowi Bednarkowi.
Oglądaj cały odcinek Przemowy:
Komentarze