Ani jeden gol nie padł w drugim sobotnim spotkaniu 5. kolejki La Liga, w którym Atletico Madryt rywalizowało u siebie z Athletic Bilbao.
Strzelecka niemoc
W sobotnie popołudnie na Wanda Metropolitano spotkały się dwie drużyny, które w tym sezonie nie doznały jeszcze porażki. W roli faworyta na murawę wybiegli jednak podopieczni Diego Simeone, za którymi przemawiała między innymi historia bezpośrednich pojedynków z Athletic Bilbao u siebie. Przed tym meczem Atletico mogło się pochwalić sześcioma wygranymi z rzędu.
Pierwsza połowa nie była jednak wielkim widowiskiem. Optyczną przewagę mieli gospodarze, ale niewiele z niej wynikało. Baskowie bardzo skutecznie bronili dostępu do własnej bramki, a Atletico najlepszą okazję stworzyło już na samym początku meczu. Wówczas do sytuacji strzeleckiej doszedł Antoine Griezmann, ale uderzył niecelnie.
Druga połowa mogła świetnie rozpocząć się dla gości z Kraju Basków, ale Inaki Williams w sytuacji sam na sam z Janem Oblakiem uderzył obok słupka. W drugiej połowie najbliżej wpisania się na listę strzelców niewątpliwie był Marcos Llorente, ale piłka po jego strzale zza pola karnego i interwencji bramkarza trafiła w słupek.
W ostatnich kilkunastu minutach Atletico musiało grać w osłabieniu, po tym jak drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Joao Felix. Utalentowany Portugalczyk na murawie spędził tylko 18 minut, bowiem zameldował się na niej w 60. minucie meczu.
Ostatecznie wynik 0:0 utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego i obie drużyny musiały zadowolić się remisem.
Komentarze