W sobotnich meczach Premier League, które rozpoczęły się o 16:00, nie zabrakło goli. Ze zwycięstwa cieszyli się piłkarze Liverpoolu oraz Arsenalu. Po komplet punktów w starciu beniaminków sięgnął także Watford.
Na Anfield szalę przeważyła jakość piłkarska
W sobotnim meczu na Anfield, faworytem meczu Liverpool kontra Crystal Palace byli gospodarze. Londyńczycy nie zamierzali jednak łatwo oddać broni. Starali się kreować akcje ofensywne i oddali kilkanaście strzałów. Tylko nieliczne były jednak precyzyjne.
Liverpool dysponował nieporównywalnie wyższą jakością piłkarską, która dała gola dopiero dwie minuty przed przerwą. Na listę strzelców wpisał się wówczas Sadio Mane. Po zmianie stron z bramki cieszył się także Mohamed Salah. Dzieła zniszczenia w końcówce dopełnił Naby Keita.
Arsenal miał swojego bohatera
Niedawno Arsenal wygrał swoje pierwsze spotkanie w tym sezonie Premier League. Fani Kanonierów mogli mieć nadzieję, że będzie to początek lepszych chwil. Tych w sobotnim starciu z Burnley nie było wiele. Londyńczycy statystycznie prowadzili grę, ale ich akcje nie były płynne. Brakowało w nich jakości i dynamiki.
Arsenal miał jednak piłkarza, który dał gola na 1:0 po pół godziny gry. Jego autorem po kapitalnym rzucie wolnym był Martin Odegaard. Burnley starało się odrobić straty. Oddało więcej strzałów, niż Kanonierzy. Finalnie ulegli jednak gościom.
Kanarki wciąż na dnie
Mecz rozgrywany na Carrow Road mógł się podobać. Piłkarze Norwich i Watfordu nie zamierzali czekać na ruch przeciwnika, tylko starali się prowadzić grę. Efekty tego zobaczyliśmy jeszcze w pierwszej połowie. Najpierw do siatki gospodarzy trafił Emmanuel Dennis. Jakiś czas później na tego gola odpowiedział Teemu Pukki.
W drugiej połowie powody do radości mieli już tylko sympatycy Szerszeni. Do tego stanu rzeczy mocno przyczynił się świetnie dysponowany Ismaila Sarr. Senegalski skrzydłowy strzelił dwa gole i zapewnił Watfordowi triumf 3:1.
Zwycięstwo cieszy , natomiast wynik nie oddaje do końca przebiegu meczu . Crystal Palace miało swoje sytuacje jednak dzięki Allisonowi i dobrym duecie stoperów Van dijk – Konate “The Reds ” zachowali czyste konto . Zwłaszcza ten drugi poradził sobie bez zarzutów pewnie likwidując Benteke z dogodnych sytuacji