Real Madryt pokonał Inter Mediolan (1:0) po późnym golu Rodrygo. Królewscy mieli tego dnia sporo kłopotów z gospodarzami, ale ostatecznie rozpoczęli rozgrywki Ligi Mistrzów od zwycięstwa.
Nieudokumentowana dominacja Interu
Jeżeli kibice spodziewali się Interu słabszego, niż w zeszłym sezonie, gdy Nerazzurri pożegnali się z Ligą Mistrzów już po fazie grupowej, byli w błędzie. Choć to Real Madryt zaliczył efektowniejszy początek sezonu, na murawie San Siro prym wiedli gospodarze. Już w piątej minucie Lautaro Martinez miał dogodną okazję, ale uderzył w Thibaut Courtois. Jeszcze przed przerwą Belg musiał radzić sobie z kilkoma kolejnymi uderzeniami Argentyńczyka i jego kolegów: w tym Edina Dżeko. Królewskich stać było jedynie na wykreowanie sytuacji po rzucie rożnym. Eder Militao uderzył jednak bardzo niecelnie.
Niewykorzystane sytuacje się zemściły
Po zmianie stron obraz meczu się nie zmienił. Ponownie wykazać musiał się Courtois. Golkiper Los Blancos w 54. minucie wybronił strzał, który miał pełne prawo wylądować w siatce. Na szczęście dla Królewskich, chwilę później pomylił się Milan Skriniar. Na pierwszy celny strzał gości czekaliśmy aż do 57. minuty. Wówczas prosto w Handanovicia trafił Dani Carvajal. Stary piłkarski truizm głosi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. I tak też było tym razem. W samej końcówce podopieczni Carlo Ancelottiego przypomnieli sobie, jak się gra z pierwszej piłki. Eduardo Camavinga wrzucił do Rodrygo, a ten trafił do siatki. Tym samym rezerwowi zapewnili Królewskim komplet punktów, a nowy nabytek dał kolejny argument za częstszym włączaniem go do wyjściowego składu.
Inter przegrał, ale nie ma się czego wstydzić. Tego dnia Nerazzurrim brakowało jedynie skuteczności. Gdyby ta była na wyższym poziomie, gospodarze zachowaliby trzy punkty dla siebie.
Komentarze