Płać i oglądaj sport. Jak Polska wypada na tle Europy?

Kamera na meczu Bundesligi
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Kamera na meczu Bundesligi

Polscy kibice żartują, że niedługo każda liga trafi do innej telewizji, a żeby móc to wszystko oglądać, trzeba będzie odmawiać sobie jedzenia. Ta apokaliptyczna wizja raczej się nie sprawdzi, bo trudno wyobrazić sobie, by prawa do transmisji mogły być poszatkowane jeszcze bardziej bez wejścia kolejnego nadawcy na wypełniony pod korek rynek. Sprawdziliśmy, jak sytuacja wygląda w innych krajach i czy oglądanie sportu poza granicami Polski też wymaga podobnych inwestycji.

  • 120-130 zł miesięcznie – tyle musi zapłacić polski kibic, by móc oglądać wszystkie najważniejsze piłkarskie rozgrywki
  • Na tle krajów, których ligi mają podobną siłę, nie wygląda to najlepiej. W nich często można za mniejsze pieniędze mieć dostęp zarówno do sportu, jak i – w pakiecie – do setki innych kanałów
  • Najwięcej w Europie za piłkę płacą Włosi – jeśli oczywiście chcą oglądać wszystko

Rynku polskiego nie da się porównać jeden do jednego do tych z bardzo silnymi własnymi rozgrywkami. O ile wśród polskich kibiców widać wyraźnie podział zainteresowań między Premier League, Bundesligą, La Ligą i Serie A, o tyle – przykładowo – w Hiszpanii mało kto ogląda w weekend cokolwiek poza meczami tamtejszej ligi. Jakub Kręcidło, ekspert od ligi hiszpańskiej i komentator Canal Plus, przekonywał nas niedawno, że przed Euro 2020 wielu kibiców w tym kraju nie miało pojęcia, jak dobry sezon ma za sobą Alvaro Morata, bo właściwie nikt nie śledził jego gry w Juventusie. Gdy UEFA niedawno zamieściła na swoim Twitterze chwalebny tweet dotyczący Roberta Lewandowskiego, w komentarzach odezwało się natomiast wielu kibiców z Wysp pisząc o „farmerskiej lidze”, w jakiej występuje Polak. Trudno sobie zatem wyobrazić, że prawa do Bundesligi będą w angielskich domach decydujące przy planowaniu miesięcznego budżetu. Jedynym wspólnym elementem, które łączą odbiorcę w Polsce z kibicami w krajach z europejskiego piłkarskiego topu, to Liga Mistrzów, którą w podobnym stopniu chcą oglądać wszyscy.

Dlatego porównanie kwot, jakie musi zapłacić kibic w Anglii, Niemczech, Hiszpanii i Włoszech za oglądanie rodzimej ligi, pozostałych najlepszych lig w Europie i Ligi Mistrzów – bo takie kryteria przyjęliśmy w odniesieniu do sytuacji w Polsce – jest bardziej ciekawostką, bo to rynki w krajach o sile własnych rozgrywek choć odrobinę zbliżonych do naszych funkcjonują w tym samym systemie walutowym.

Polska coraz bardziej podzielona

Czasy, gdy w Polsce platforma Canal Plus (wcześniej NC+) był monopolistą z prawami do pokazywania Ekstraklasy, Serie A, La Ligi, Premier League, a nawet Ligi Mistrzów już dawno minęły. Rynek stawał się coraz bogatszy w telewizje sportowe, a po wejściu NENT, właściciela platformy streamingowej Viaplay, prawa są podzielone jak nigdy wcześniej. Z wielką niekorzyścią dla użytkownika, bo jeśli ktoś interesuje się każdym rodzajem piłki, dziś musi być abonentem Canal Plus (40 zł), Eleven (16 zł), Polsatu Sport Premium (40 zł) oraz Viaplay (34 zł). Razem daje to 130 zł tylko za prawo do oglądania futbolu. Ewentualnie – przy zakupie opcji Canal Plus Online za 45 zł miesięcznie (po tańszym miesiącu promocyjnym), ma od razu Eleven w pakiecie, co zmniejsza cenę o 10 zł.

Ile to kosztuje w europejskim topie

W Anglii – skoro zainteresowanie innymi ligami jest śladowe – podzielono pakiety wewnątrz ligi. Prawa do nich mają trzej nadawcy – Sky Sports, BT Sport i platforma streamingowa Amazon, która posiada jednak możliwość pokazania tylko 20 meczów w sezonie. Anglicy nie mają możliwości obejrzenia – jak Polacy w przypadku Ekstraklasy – wszystkich spotkań, bo łącznie transmitowanych jest tylko 200 (z 380). Aby je oglądać, trzeba wykupić pakiet zawierający Sky Sports i BT Sport i zapłacić za niego 40 funtów (215 zł). Ten ostatni nadawca ma również prawa do Ligi Mistrzów, więc nie trzeba nic dopłacać za wtorkowo-środowe zmagania (podobnie jak za Bundesligę i Serie A). Dla porównania, by móc oglądać hiszpańską La Ligę, wystarczy 8 funtów na miesiąc za dostęp do streamingu w Amazon.

W Niemczech Bundesliga na żywo jest podzielona między DAZN (15 euro) i Sky Sports (17,50 euro), więc aby oglądać ją w całości, niemiecki kibic musi zapłacić ok. 150 zł. Ponieważ DAZN ma w Niemczech prawa także do pokazywania Ligi Mistrzów, La Ligi i Serie A, a Sky transmituje Premier League, w tej cenie obejrzy wszystko, co go interesuje. Cena bardzo mocno przypomina zatem tę polską, z tą różnicą, że siła nabywcza pieniądza w naszym kraju jest dużo niższa.

Pełny pakiet we włoskim DAZN kosztuje więcej, bo 30 euro i w tej cenie widz otrzymuje wszystkie mecze Serie A oraz walkę o mistrzostwo Hiszpanii. Aby śledzić Ligę Mistrzów (121 ze 137 meczów) trzeba zainwestować kolejne 31 euro na abonament Sky Sports. Ta cena obejmuje również Premier League i Bundesligę. Łącznie daje to równowartość 280 zł miesięcznie.

W Hiszpanii, by mieć dostęp do wszystkich meczów La Liga w sezonie, trzeba zainwestować 45 euro za abonament MoviStar La Liga (342 spotkania rocznie). Pozostałe 38 spotkań pokazuje ogólnodostępny kanał Gol TV. MoviStar ofertuje też dostęp do Ligi Mistrzów, Bundesligi i Serie A, podczas gdy Premier League przejął DAZN (10 euro). Całość zamyka się zatem w 250 zł na miesiąc.

Ile płaci się w innych krajach

Jak już wspomnieliśmy na początku, by mieć jasny obraz, czy polski widz jest pokrzywdzony na tle tego spoza granic, warto spojrzeć na kraje, w których kibice w równym stopniu interesują się własną ligą, jak tymi zagranicznymi.

Zaczynamy od Serbii, bo tamtejszy rynek jest o tyle ciekawy, że władze ich Super Ligi skopiowały kropka w kropkę pomysł na format rozgrywek z naszej Ekstraklasy (ESA37). Abonament za pięć kanałów Arena Sport kosztuje 75 zł, ale jest to część pakietu telewizji cyfrowej, więc zawiera w sobie także dostęp do ponad 100 innych programów (także niesportowych). Arena Sport daje też możliwość oglądania Ligi Mistrzów, Serie A i La Ligi. By mieć dostęp do Bundesligi i Premier League, trzeba wykupić tamtejszy Sport Klub za ok. 45 zł. Razem daje to 120 zł, ale pamiętajmy, że w tej cenie dostajemy dużo więcej od samego sportu na żywo.

Na Węgrzech także jest taniej niż w Polsce. Przede wszystkim mecze tamtejszej ligi są dostępne w kanałach telewizji publicznej. Zainteresowanie tymi rozgrywkami jest jednak marginalne, co widać też po frekwencji na stadionach (nie dotyczy Ferencvarosu). Rzadko przekracza ona 2 tys. widzów, a zdarza się, że nie sięga nawet tysiąca. Węgrzy chętniej oglądają ligi zagraniczne. Bundesligę mogą oglądać za darmo na kanałach M4 Sport i TV2 (tutaj także część spotkań Premier League i La Ligi). Prawa do Ligi Mistrzów, oprócz kanałów kontrolowanych przez państwo, mają Sport1 i Sport2. Mecze Premier League pokazuje DigiSport. Za wszystko razem trzeba zapłacić ok. 100 zł.

Dość tanio można obejrzeć futbol na Ukrainie. Mecze wszystkich najważniejszych lig (w tym Ligi Mistrzów i naszej Ekstraklasy – tu oczywiście mrugnięcie okiem) są dostępne w nowym serwisie Megogo, który rozbił monopol kanałów Futbol 1, 2 i 3 (należących do Rinata Achmetowa, właściciela Szachtara Donieck). Przy podpisaniu umowy na co najmniej rok, miesięczny koszt to zaledwie 30 zł. Stacje Achmetowa są dostępne na platformach cyfrowych przy abonamencie łącznym w granicach 100 zł (ale dostajemy wówczas pakiet z telewizjami niesportowymi). Transmitowane są tam rozgrywki ligi ukraińskiej (mecze domowe wszystkich drużyn z wyjątkiem Dynama Kijów, Zorii Ługańsk i Dnipro-1 Dnipropietrowsk) oraz kilka mniej istotnych lig. Darmowe stacje grupy 1+1 pokazują domowe spotkania wyżej wymienionej trójki.

Na Słowacji za 70 zł można wykupić ogólny abonament z dostępem do 140 kanałów, w tym sportowych Digi TV mających prawa do najważniejszych lig poza Ligą Mistrzów. Pakiet z Vojo TV oraz Nova Sport (prawa do ligi słowackiej i wybranych meczów Ligi Mistrzów) kosztuje 27 zł. Wszystko zamyka się zatem w 100 zł.

Komentarze