Jeszcze w czwartek PSG nie miało pojęcia, że zaraz pozyska Messiego. “The Athletic” przedstawia łańcuch zdarzeń

Lionel Messi i Nasser Al-Khelaifi
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Lionel Messi i Nasser Al-Khelaifi

Jeszcze w czwartek w Paris Saint-Germain mało kto wierzył w podpisanie kontraktu z Leo Messim. Wtedy jednak rozmowę ze swoim rodakiem przeprowadził Mauricio Pochettino i zupełnie zmieniła się dynamika działań – informuje „The Athletic” powołując się na „wiele własnych źródeł”. Prestiżowy serwis jako pierwszy odtwarza ostatnie wydarzenia, które ostatecznie doprowadziły do jednego z najgłośniejszych transferów w historii.

  • Jeśli ktoś sądzi, że podpisanie kontraktu z Leo Messim było skomplikowaną procedurą trwającą od wielu tygodni, będzie bardzo zaskoczony faktycznym przebiegiem zdarzeń
  • To Messi sam wykonał telefon do Paryża, by powiedzieć, iż jego odejście z Barcelony nie jest żadnym blefem
  • Od momentu, w którym Messi nie był celem dla PSG – bo we Francji nie wierzono w możliwość przejęcia tego piłkarza – do ustalenia z nim szczegółów kontraktu nie minęła nawet doba

Artykuł jest omówieniem tekstu Adama Craftona w „The Athletic”

To nie było tak, że PSG pracowało przez całe lato nad sprowadzeniem Messiego. Nie było też tak, że armia prawników współpracowała z księgowymi, by zgromadzić wszelkie środki potrzebne na zatrudnienie Argentyńczyka. Takie działania odbywały się 12 miesięcy wcześniej, gdy sześciokrotny zdobywca Złotej Piłki wyraził chęć opuszczenia Barcelony. Teraz, jakkolwiek to brzmi, Messi trafił do Paryża w sposób spontaniczny.

Łańcuch zdarzeń

Władze wicemistrzów Francji były już zadowolone z okienka transferowego, bo przecież biegać po Parku Książąt mieli od nowego sezonu Gianluigi Donnarumma, Sergio Ramos, Achraf Hakimi i Georginio Wijnaldum. Jeszcze w poprzednim roku zapadła jednak decyzja, że jeśli pojawi się okazja na sięgnięcie po Messiego, klub zrobi wszystko, by z niej skorzystać. Pojawiła się wieczorem w czwartek.

„The Athletic” przedstawia łańcuch zdarzeń, które doprowadziły do tego, że na swoich social mediach PSG mogło zamieścić klipy z powitaniem Messiego.

– Jeszcze w czwartek popołudniu w Paryżu nikt nie brał pod uwagę sprowadzenia Messiego. Ruch był zakwalifikowany jako „prawie niemożliwy do zrealizowania”. Wtedy jednak Messi wykonał telefon do Mauricio Pochettino, a reszta potoczyła się błyskawicznie,

– W PSG Messi otrzymał propozycję dwuletniego kontraktu z możliwością przedłużenia go o rok na tych samych warunkach. Za rok gry będzie zarabiał 25 mln euro netto, poza tym otrzymał taką samą kwotę za sam podpis,

– Inwestycja w Messiego oznacza, że PSG jest gotowy sprzedać lub wypożyczyć aż 10 swoich piłkarzy,

– Władzom klubu przestało chodzić po głowie sprowadzenie Paula Pogby przed wygaśnięciem jego kontraktu z Manchesterem United. Dla PSG Francuz wciąż będzie celem, ale jako wolny zawodnik,

– Z wyliczeń PSG wynika, że komercyjna korzyść z zakupu Messiego daje realną szansę na to, że inwestycja „zwróci się sama”,

– Szansę pozyskania Messiego w PSG przyjęto jako wielką okazję. Różnica pomiędzy zatrudnieniem Messiego teraz, a rok wcześniej, gdy na poważnie się do tego przymierzano, ma wynosić nawet kilkaset milionów euro,

– W piątek wszystko było na jak najlepszej drodze do przejęcia Messiego od Barcelony, ale w sobotę w Paryżu zapanował strach, że Chelsea też ma chrapkę na Argentyńczyka i wywoła „wojnę licytacyjną”,

– W bezpośredni lobbing w celu skuszenia Messiego zaangażował się Neymar,

– PSG w pozyskaniu Messiego dostrzegł szansę na zatrzymanie w klubie Kyliana Mbappe, którego skusić próbuje Real Madryt,

– Klub zamierza wykorzystać wizerunek Messiego, aby zmaksymalizować możliwości komercyjne podczas przyszłorocznych mistrzostw świata w Katarze.

Reakcja na mówienie o blefie

Pozyskanie Messiego odbyło się zatem w zupełnie inny sposób, niż próbowano zrobić to 12 miesięcy wcześniej. Wtedy poświęcono 10 dni na negocjacje, a obóz Argentyńczyka równolegle prowadził je z Manchesterem City. Wszystko legło w gruzach, gdy okazało się, że sprawa jego rozwodu z Barceloną jest zbyt skomplikowana. Po zmianie władz w katalońskim klubie, Messi był gotów podpisać nowy pięcioletni kontrakt. Piłkarz zaakceptował 50-procentową obniżkę wynagrodzenia, ale okazało się, że wciąż zarabiałby zbyt wiele jak na obecne możliwości Blaugrany. Gdy Barca doszła do wniosku, że nie stać ją na Messiego, w czwartek wydała oświadczenie informując o bolesnym rozstaniu. Wielu ekspertów potraktowało je jako blef, próbę wywarcia presji na władzach La Liga chcących przeforsować niekorzystny zdaniem Barcelony kontrakt z firmą CVC. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął sam Messi i wykonał telefon do Pochettino przekonując, że naprawdę stał się wolnym piłkarzem i jeśli PSG chce mu złożyć propozycję, to lepszego momentu nie będzie.

To był kamyczek, którego poruszenie uruchomiło lawinę. Trener PSG przekazał wiadomość dalej, a Nasser Al-Khelaifi błyskawicznie zwołał wszystkich ludzi w klubie, których kompetencje mogły pomóc szybko przedstawić Messiemu ofertę.

Sam Messi miał kilka motywacji, by grać właśnie w PSG. Finansowa jest oczywista, ale swoje zrobiła obecność w Paryżu Neymara, Angela di Marii i Leandro Paredesa. Ten pierwszy wiele razy namawiał Argentyńczyka na przeprowadzkę do Francji. Także w sposób publiczny, jak wtedy, gdy po meczu PSG z Manchesterem United przed kamerą wypalił: „Najbardziej pragnę ponownie zagrać z Messim, aby móc znów cieszyć się nim na boisku. Musimy to zrobić w przyszłym sezonie”.

Kluczowa postać

Bardzo ważną postacią w realizacji transferu był Marc Armstrong. To były wiceprezes marketingu w NBA i dyrektor handlowy w NFL, który od pewnego czasu jest zatrudniony w PSG. Gdy wieczorem w czwartek Al-Khelaifi usłyszał od Pochettino, co przekazał mu Messi, właściciel klubu wybrał numer Armstronga. Dokładne wyliczenia nie są znane, ale Al-Khelaifi usłyszał od swojego szefa marketingu, że komercyjny potencjał płynący z transferu Messiego jest na tyle duży, że w ciągu dwóch-trzech lat jest w stanie zbilansować wydatki związane z nim. „The Athletic” zaznacza, że kilka źródeł potwierdza – w Paryżu liczą, że pozyskanie Argentyńczyka „spłaci się samo”. Przyjście Leo ma też wpłynąć na decyzję Kyliana Mbappe o pozostaniu. W skrócie – biorąc Messiego PSG będzie miało obu tych zawodników. Odpuszczając temat było ogromne ryzyko, że nie będzie mieć żadnego.

Jeśli chodzi o finanse PSG, źródła twierdzą, że rosnący profil komercyjny klubu, oczywiście wzmocniony przez Messiego, pokryje koszty i że nawet bez poluzowania finansowego fair play, wicemistrzowie Francji będą w stanie zmieścić się w widełkach. Tym bardziej, że Paris Saint-Germain zrobi wszystko, by kilku innych piłkarzy spadło z listy płac. Mowa o Layvinie Kurzawie, Sergio Rico, Pablo Sarabii, Abdou Diallo, Thilo Kehrerowi, Idrissie Gueye’owi, Rafinhi, Mauro Icardim i Anderze Herrerze, choć tych dwóch ostatnich wyraziło wolę pozostania.

Decyzje jak w Juventusie

W Paryżu należy się teraz spodziewać powtórki z Turynu z 2018 roku. Wtedy Juventus po podpisaniu Cristiano Ronaldo, znacząco podniósł ceny biletów (najtańsze jednorazowe wzrosły z 30 do 60 euro) oraz renegocjował umowy ze sponsorami, bo wartość marketingowa klubu była momentalnie wyższa od tej w chwili podpisywania umów. Prawdopodobny jest też boom na media społecznościowe, co przełoży się na ich zasięgi i zainteresowanie reklamodawców. Nie bez znaczenia są też badania, że 10 proc. turystów odwiedzających stolicę Katalonii jako główny powód wskazywało FC Barcelonę i Messiego. PSG liczy na przejęcie tej motywacji wraz z piłkarzem.

Jeden dzień rozmów

Jeśli chodzi o przebieg negocjacji, „The Athletic” informuje, że trwały zaledwie niespełna dzień. Al-Khelaifi pierwszy raz w sprawie pozyskania Messiego tego lata rozmawiał w piątek rano, a popołudniu wszystkie szczegóły były już dogadane. Brakowało podpisu, ale władze PSG bardzo uspokoiły słowa Joana Laporty na jego konferencji prasowej. Informacja o stracie sięgającej prawie 500 mln euro oraz tym, że 95 proc. klubowego budżetu to pensje bez wynagrodzenia dla Messiego, była jasnym sygnałem, że Barcelona całkowicie wypadła z gry.

Panika wkradła się natomiast w sobotę, gdy na Parc des Princes przedostały się plotki, że z rodziną Messiego skontaktowały się władze Chelsea. W The Blues nie widziano wprawdzie zagrożenia – było jasne, że PSG choćby z racji szatni jest dla Argentyńczyka bardziej atrakcyjne – ale obawiano się, że kolejny uczestnik licytacji będzie podbijał oczekiwania zawodnika. „The Athletic” ustaliło jednak, że oferty z Londynu nie było, a wszystko skończyło się happy endem dla Paryża.

I ironią losu. PSG najpierw odmówiło współtworzenia Superligi, która miała ratować finanse m.in. Barcelony, Realu, Liverpoolu, Interu i Milanu, a następnie w ciągu jednego lata pozbawiło ich kluczowych piłkarzy. Czterem z nich nie płacąc za transfer.

Komentarze