Dla jednych to jedna z najmniej emocjonujących ekip Premier League, dla innych – wprost przeciwnie. To właśnie londyńczycy, mimo swojej pozornej bezbarwności, spośród tercetu beniaminków mają największą szansę na sukces w angielskiej ekstraklasie. Pszczoły nie zamierzały iść drogą Fulham i szaleć na rynku transferowym. W ulu powszechnie zwanym Brentford Community Stadium już dawno temu postawiono na pracę u podstaw, której plony The Bees zbierają dzisiaj.
- Brentford to najprawdopodobniej najciekawszy projekt, jaki zobaczymy w Premier League od wielu lat
- Pszczoły cechuje pragmatyzm, praca u podstaw i umiejętne operowanie klubowym budżetem
- Ivan Toney i długo nic? Król strzelców Championship bez wątpienia wyróżnia się z tłumu, jednak Anglik to tylko primus inter pares – kada jest wyrównana
Filozofia – umiłowanie pragmatyzmu
Tu nie ma przypadku. Tu wszystko funkcjonuje zgodnie z planem. “Tutaj jest zdrowa dieta, sport, Paolo Coelho, tarot, harmonijny rozwój, praca nad szczęściem i pogodna starość“. Zrezygnowali z prowadzenia akademii, korzystają z pomocy specjalisty od wrzutów z autu, zarabiają miliony na sprzedaży wyróżniających się graczy, a ich rozwój przypomina scenariusz filmu Moneyball. I dlatego w Brentford powinniśmy upatrywać “faworytów do utrzymania”. Pszczoły nie skaczą z kwiatka na kwiatek, nie podejmują ryzykowanych decyzji i nie przeprowadzają radykalnych zmian. Ich siłą jest stabilizacja. The Bees nie należą do ligowych potentatów ani nuworyszów aspirujących do czołówki, więc nie zamierzają żyć ponad stan i udawać, że za pierwszym podejściem zawojują angielską ekstraklasę. Cel jest prosty – utrzymać się na szczycie, jednak zgodnie z własną filozofią.
Nowy rozgrywki to nie czas nowego rozdania, a okienko transferowe to nie okres, w którym drzwi do szatni się nie zamykają. Najdroższy zakup? Niecałe 16 milionów euro. Pierwsza piątka zamyka się w 45 milionach. Olliego Watkinsa, najlepszego snajpera sprzed roku, zastąpił Ivan Toney, za którego kartę zapłacono sześć razy mniej niż Aston Villa musiała wyłożyć za swoją przyszłą gwiazdę. Nieco ponad pięć i pół miliona, za które kupiono 33 gole i dziesięć asyst. Pięć największych sprzedaży to łącznie 106 milionów euro. Tu nie ma przypadku.
Kadra – jeden primus, reszta inter pares
Ivan Toney i reszta. Tak zwykło się opisywać aktualną kadrę Brentford. Słusznie? Jeżeli pod uwagę weźmiemy wyłącznie aspekt medialny lub też przeanalizujemy skład Pszczół przez pryzmat Fantasy Premier League, na postawione wyżej pytanie odpowiemy twierdząco. W szeregach The Bees brakuje nie tylko gwiazd z najwyższej półki, ale także piłkarzy, którzy mają doświadczenie na najwyższym szczeblu. Ekstraklasowy dorobek obecnych zawodników z Community Stadium to zaledwie 32 minuty: 11 na swoim koncie zapisał Toney dziewięć to udział Sergiego Canosa, a 12 Luke’a Danielsa. Te liczby sugerują zbliżającą się wielkimi krokami tragedię. Jednak Brentford bez wątpienia nie podzieli losu nieco zapomnianego Huddersfield, które niegdyś do rozgrywek przystępowało z równie niezaprawioną w elitarnym boju kadrą. Pióra odporne na wymagające warunki Premier League jeszcze urosną. Oczywiście jeżeli beniaminek nie pożegna się z tym towarzystwem już po roku.
Na kogo warto zwrócić uwagę? Oprócz fenomenalnego Toneya (na razie fenomenalnego tylko w Championship) swoich wielbicieli ma pozyskany z Celticu Kristoffer Ajer (najdroższy transfer w historii klubu), wykupiony z Midtjylland Frank Onyeka, autor ośmiu goli i 13 asyst, 20-letni Bryan Mbeumo, Hiszpan Sergi Canos czy jeden z liderów środka pola, Vitaly Janelt. Wątpliwości budzi tylko obsada bramki – David Raya to golkiper solidny, jednak wyłącznie w standardach zaplecza tutejszej ekstraklasy. Natomiast co wzbudza podziw? Średnia wieku londyńczyków – niecałe 24 lata. Community Stadium to nie przechowalnia ani dom starców. Szatnią dowodzi zaledwie 30-letni Pontus Jansson.
Oczekiwania – solidny ligowy byt
(Spokojne) utrzymanie to cel każdego z beniaminków. Nie inaczej jest w Londynie. Brentford raczej nie jest typowane to spadku – Pszczołom wróży się finisz na pozycji pozwalającej na kontynuację przygody z Premier League. Przepis na sukces składa się z dwóch składników: double-double Ivana Toneya i szczelnej defensywy. Jeżeli drużyna prowadzona przez Thomasa Franka myśli o solidnym, ligowym bycie, musi strzelać więcej, niż zamierza tracić. Tylko tyle i aż tyle. Absurdalnie proste. Nieskomplikowane jak filozofia The Bees. Pragmatyzm to potocznie postawa, która zakład realistyczną ocenę rzeczywistości i podejmowanie tylko działań gwarantujących skuteczność. Brentford musi być pragmatyczny, realistyczny i skuteczny do bólu. Matthew Benham, właściciel stołecznej ekipy, Thomas Frank, jej duński opiekun, a także wyrównana kadra doskonale zdają sobie sprawę z tego, co gwarantuje sukces. Być może nie stać ich na transfery warte dziesiątki milionów, jednak bez wątpienia stać ich na utrzymanie w elicie.
Komentarze